Kiedy przychodzi mi omawiać ze studentami ten fragment Pisma Świętego, zawsze na koniec zajęć życzę im, by mieli taką właśnie relację z Bogiem.
Wśród ksiąg prorockich Starego Testamentu znajdziemy Księgę Jonasza. Dziwne to dzieło. Trochę odstające od innych ksiąg prorockich. Bibliści na ogół zgodnie zaliczają ten niedługi tekst raczej do ksiąg dydaktycznych niż prorockich. Brak tu profetycznych mów, wyroczni, wizji i napomnień, które z łatwością znajdziemy u innych proroków. Sama postać głównego bohatera księgi też jest mało prorocka. Nawet jego imię, oznaczające gołębia, wydaje się nie pasować do innych wielkich postaci, takich jak Izajasz, Jeremiasz czy Baruch. A jednak to krótkie opowiadanie z życia pewnego pobożnego Izraelity znalazło się w Biblii, jest jej częścią, której w żaden sposób nie można pominąć. Ta mała, niepozorna księga może być dla nas pomocna, może nam coś pokazać i czegoś nas nauczyć o szczerej modlitwie.
Jonasz jako pobożny żyd wie, że Bóg Izraela jest związany z jego ludem przymierzem, a więc troszczy się o jego ziomków i wyświadcza im dobro. To przywilej bycia z Bogiem w takiej relacji. Nasz bohater wyraźnie to docenia, jest to dla niego rzeczywistość realna i jak najbardziej aktualna. Jonasz należy do narodu wybranego i wie, z czym się to wiąże. Ma szczególne miejsce przed obliczem Boga.
Co zachwycające, relacja proroka z Bogiem jest realna i prosta. Najwyższy to dla Jonasza nie jakiś abstrakcyjny byt, odległy duch, ale ktoś bardzo bliski i konkretny. I właśnie ten Bóg, z którym prorok ma taką relację, wysyła go do Niniwy, do pogan, by Jonasz głosił nawrócenie. Mogłoby się wydawać, że prorokowi nie pozostaje nic innego, jak tylko ruszyć w drogę do odległej krainy i głosić, co nakazuje Pan. No przecież on realnie wierzy w Boga, w Jego moc i potęgę. Akcja zmierza jednak w innym kierunku. Jonasz wcale nie chce iść do Niniwy. I nie zamierza ukrywać tego przed Bogiem. Ma dość! No bo jak to możliwe, że ma głosić nawrócenie poganom? Co Boga obchodzą poganie? Przecież Bóg jest związany z Izraelem, a nie z jakimś obcym ludem. Złoszczą go miłosierdzie i dobroć Boga i wcale nie robi dobrej miny do złej gry. Jest sobą. Jak foch, to foch. Koniec.
Jonasz ucieka. Chce odejść tak daleko, że Bóg go nie dosięgnie. Wsiada na statek. To posunięcie desperackie. Jak każdy Izraelita Jonasz wierzy, że Bóg jest związany z konkretną ziemią. Morze to przestrzeń niepewna. Jego głębie są poza działaniem Najwyższego. Tu będzie się chronił przed wolą Boga. Ale Bóg pokazuje mu, że jest i tam, i nawet w brzuchu wieloryba go słyszy. Jonasz w końcu rusza, by głosić słowa Pana w Niniwie, ale nie kryje swojej niechęci do tej misji. Jonasz jest autentyczny! Jest prawdziwy! Niniwa się nawraca i tu właśnie następuje lekcja, którą daje nam prorok.
Co my, pobożni, przekonani o wszechmocy Boga, byśmy powiedzieli? "O, chwała Panu! O, jak dobrze, że się nawrócili, a Bóg nie zniszczył miasta!" Tak wypadałoby powiedzieć. No bo jak inaczej? Mimo że tego nie czujemy, to tak byśmy mówili. A Jonasz? On wali prosto z mostu. Nie podoba mu się to, że Bóg okazał miłosierdzie, więc Mu to mówi! Jest rozgoryczony, więc wylewa z siebie gorycz. Żadnych lukrowanych frazesów i potajemnie żywionej w sercu urazy. A jak reaguje na to Najwyższy? Daje mu srogą nauczkę i czyni wyrzuty za uczucia, które zawładnęły sercem proroka? Może zostawia go tak samego, bo przecież wypełnił już swoją misję? Kto by chciał współpracować dalej z takim niewdzięcznikiem i marudą? Robić wyrzuty Bogu? Słyszał ktoś coś takiego? Ale Bóg robi coś zdumiewającego. Sprawia, że przy szałasie Jonasza wyrasta krzew rycynusowy dający mu cień. Dlaczego Pan to robi? Biblia przychodzi nam z pomocą: by ująć goryczy prorokowi (por. Jon 4,6). Ha! Bóg wcale nie poczuł się urażony szczerością Jonasza. On sobie ją ceni. To jednak nie koniec.
Nie dość, że Niniwa ocalała, to jeszcze usechł krzew rycynusowy, który dawał Jonaszowi cień. I co prorok mówi Bogu: "gniewam się śmiertelnie!" (por. Jon 4,9). Taki jest Jonasz. Prawdziwy aż do bólu. Szczery. Nie tai urazy. Nie maskuje złości słodkim uśmiechem i pokornie spuszczoną głową. Nie podskakuje i nie tańczy na cześć Pana, bo tak wypada. Jest zły, zagniewany, rozdrażniony, a więc taki staje przed Bogiem i wyrzuca z siebie, co mu leży na sercu.
Niepozorny, trochę śmieszny prorok pokazuje nam bardzo ważną rzecz. W modlitwie nie ma miejsca na udawanie. Bóg woli mieć zbuntowanego Jonasza niż oszusta z przyklejonym uśmiechem. Bo ze zbuntowanym prorokiem można zbudować relację. Buduje się na prawdzie, a nie na maskach, fałszu i wyuczonych schematach.
Czy to, że Jonasz gniewa się na Boga, świadczy o tym, że mają złą relację? Czy to, że strzela focha i się buntuje, świadczy o tym, że nie jest związany z Najwyższym? W żadnym wypadku. My boimy się swoich emocji, tego, co się w nas rodzi. Boimy się i nie pozwalamy im ujrzeć światła dziennego. Chowamy je gdzieś głęboko, byle tylko nikt się nie domyślił, że jesteśmy wściekli, zawiedzeni, zranieni, źli... Ale te emocje nie znikają. One kumulują się w nas i kiedyś w najmniej odpowiednim momencie wybuchną ze zwielokrotnioną energią. Jeśli traktujesz Boga serio i chcesz, żeby relacja z Nim była autentyczna, to nie ukrywaj przed Nim tego, co jest właśnie w twoim sercu. Stań w prawdzie!
Kiedy przychodzi mi omawiać ze studentami Księgę Jonasza, zawsze na koniec zajęć życzę im, by mieli taką właśnie relację z Bogiem - jak prorok, który stał się bohaterem tego niepozornego tekstu biblijnego. Zdobyć się na szczerość przed Panem. Odsłonić serce. Nie udawać.
***
Poświęć chwilę, by zastanowić się nad swoją relacją z Bogiem. Czy potrafisz traktować Go jako realną osobę, względem której żywisz konkretne uczucia?
Jakie są to uczucia? Możesz je wypisać i zastanowić się, dlaczego akurat takie uczucia rodzą się w twoim sercu.
Czy jest w twoim sercu coś, co mógłbyś nazwać gniewem, złością, pretensją do Boga?
Kiedy ostatnio okazałeś Bogu to, co do Niego czujesz? Nie chodzi tu tylko o te pozytywne uczucia...
Znajdź chwilę, by powiedzieć Bogu, co do Niego czujesz. Powiedz Mu dlaczego. Nic nie ukrywaj. Bądź szczery jak Jonasz. Nie bój się tego wykrzyczeć. Poproś, by On pokazał, co czuje do ciebie.
Tekst pochodzi z książki Marii Miduch "Oddech Boga".
Skomentuj artykuł