W czasach, gdy niemal wszystko poddaje się w wątpliwość Benedykt XVI nieustannie głosi prawdę, o której jest głęboko przekonany, przekraczającą aktualne wydarzenia i medialne "newsy".
W wystąpieniach publicznych Ojca Świętego - który dziś zapowiedział swoją abdykację - uważny obserwator bez trudu dostrzeże fascynację postacią Jezusa Chrystusa, umiłowanie liturgii, modlitwy a jednocześnie radość ze spotkania z człowiekiem i wrażliwość na krzywdę czy ludzką biedę. Zwłaszcza, gdy odpowiadają za nią ludzie Kościoła.
Przestroga przed relatywizmem
W czasach, gdy niemal wszystko poddaje się w wątpliwość Benedykt XVI nieustannie głosi prawdę, o której jest głęboko przekonany, przekraczającą aktualne wydarzenia i medialne "newsy". Sprawując w Wielki Czwartek 2010 r. Mszę św. Krzyżma Benedykt XVI wyznał, iż w przeddzień swych święceń sięgnął po Pismo Święte, aby raz jeszcze dostrzec, czego Bóg od niego pragnie. Biblia otworzyła się na kartach ewangelii św. Jana: "Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą" (J 17,17).
Tuż przed swym wyborem na Stolicę Piotrową kard. Ratzinger nie krył, iż za główne wyzwanie przed jakim staje Kościół na przełomie wieków uznaje relatywizm. Mówił o tym jako dziekan kolegium kardynalskiego w homilii na rozpoczęcie Konklawe, gdy dokonywał analizy sytuacji duchowej współczesności: "Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na "każdy powiew nauki", zdaje się być jedyną postawą godną współczesności. Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki. My natomiast mamy inną miarę wielkości: Syna Bożego, prawdziwego człowieka. To on jest wyznacznikiem prawdziwego humanizmu"- powiedział 18 kwietnia 2005 r.
Zarówno w swych licznych wypowiedziach w Rzymie, jak i podczas podróży apostolskich papież przestrzegał przed uleganiem wrażeniu, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny. "Obowiązkiem Kościoła jest troska «by nie zamilkł Duch Prawdy». Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma Świętego. Tylko cała prawda pozwoli przylgnąć do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia" - przypominał przed trzema laty w Warszawie.
Jednocześnie Ojciec Święty wskazuje na prawo naturalne, jako ostatecznie jedyny skuteczny bastion przeciwko samowoli władzy czy oszustwom manipulacji ideologicznej. Apeluje do odpowiedzialnych za życie publiczne, aby przyczyniali się do rozwoju sumienia moralnego - warunku autentycznego postępu. Wskazuje, że antidotum na relatywizm jest rozwój wiary i pogłębienie nadziei.
Wiara: nawiązanie relacji z Bogiem i pogłębienie nadziei
Wielokrotnie Benedykt XVI podkreślił, że wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd, lecz jest przede wszystkim nawiązaniem głębokiej relacji z Bogiem, z Chrystusem opartej na miłości Tego, który nas pierwszy umiłował, zaś człowiek, odpowiadając na tę miłość powinien zaufać Bogu również w godzinach próby. W Jego rękach nasze życie nabiera prawdziwego sensu. Miłość do Chrystusa wyraża się w pragnieniu życia zgodnego z myślami i uczuciami Jego Serca. Zdaniem Ojca Świętego "przeżywać własną wiarę jako relację miłości do Chrystusa znaczy również być gotowym do rezygnacji ze wszystkiego, co stanowi zaprzeczenie Jego miłości".
Jednocześnie papież zdaje sobie sprawę, że w obliczu przemian kulturowych "najważniejszym priorytetem jest uobecnianie Boga w świecie i otwieranie ludziom dostępu do Boga. Nie do jakiegokolwiek boga, ale tego Boga, który mówił na Synaju; do tego Boga, którego oblicze rozpoznajemy w miłości, która daje się do końca (por. J 13,1) - w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym". Jego zdaniem prawdziwym problemem jest dziś to, że "Bóg znika z horyzontu ludzi oraz, że wraz z gaśnięciem pochodzącego od Boga światła ludzkość traci orientację, a niszczące skutki tego procesu coraz bardziej stają się widoczne".
Świadectwem zafascynowania osobą Zbawiciela jest bezprecedensowe dzieło teologiczne "Jezus z Nazaretu" - solidne opracowanie chrześcijańskiej chrystologii. Obok walorów naukowych jest ono równocześnie osobistą, głęboką refleksją człowieka wierzącego, w dodatku napisaną językiem prostym i dla wszystkich przystępnym. Papież nie ograniczył kręgu odbiorców swej książki jedynie do osób wierzących, ale skierował ją do wszystkich. A skoro tak duża jest grupa osób, których Benedykt XVI chce traktować jak adresatów swojego przesłania, to przyjmuje taką metodę, która byłaby przystępna dla wszystkich. Jak wiadomo Ojciec Święty przygotowuje drugi tom dzieła, który będzie rozważać okres dzieciństwa Jezusa i okres Paschalny: przyjście do Jerozolimy, śmierć i Zmartwychwstanie.
Benedykt XVI jest też przekonany, że jednym z głównych źródeł współczesnego kryzysu wiary jest utrata tej perspektywy jaką człowiekowi daje chrześcijańska nadzieja. Dlatego tej sprawie poświęcił swą drugą encyklikę "Spe salvi", opublikowaną 30 listopada 2007 r.
Rozumiejąc dylematy i rozterki dzisiejszego człowieka Ojciec Święty przyznaje, że potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. "Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który obejmuje wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć" - stwierdza papież.
Wskazuje jednocześnie na błąd redukowania nadziei do wymiaru jedynie doczesnego, materialnego, gospodarczego czy politycznego. Zaznacza, że wszystkie meandry historii myśli europejskiej spowodowały, iż dziś na nowo stajemy wobec pytania w czym możemy pokładać nadzieję. "Konieczna jest zatem - stwierdza dobitnie Benedykt XVI - autokrytyka czasów nowożytnych w dialogu z chrześcijaństwem i jego koncepcją nadziei".
Jednocześnie papież ukazuje miejsca uczenia się nadziei: modlitwa, spotkanie z cierpieniem a także paradoksalnie Sąd Ostateczny, w którym doświadczamy i przyjmujemy, że miłość Boża przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością" - wskazuje.
Papież homileta i liturgista
Jedną ze specyficznych, wyróżniających cech obecnego pontyfikatu jest znaczenie jakie Benedykt XVI przypisuje swoim homiliom. Niektóre z nich są określane mianem "małych encyklik". Ojciec Święty z zamiłowaniem tłumaczy znaczenie opisów biblijnych oraz tekstów liturgicznych. W swej niedawnej homilii wygłoszonej podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej podjął temat ustanowienia Eucharystii zawarty w Kanonie Rzymskim. Wyjaśnił, że nie pojmuje kultu oddawanemu Bogu jako czegoś metaforycznego, moralistycznego, czysto wewnętrznego. Przeciwnie autentyczny kult dotyczy człowieka integralnego, jego wymiaru duchowego i materialnego, jest "liturgią kosmiczną", w której ludy zjednoczone w Chrystusie, cały świat stają się chwałą Boga.
Benedykt XVI dostrzega także ciągłość liturgii na przestrzeni dziejów. "To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie i nie może być nagle całkowicie zakazane lub, tym bardziej, uznane za szkodliwe" - tłumaczył papież zezwalając na powszechne użycie liturgii łacińskiej sprzed reformy II Soboru Watykańskiego. Dba o zachowanie bogactw, które wzrastały w wierze i modlitwie Kościoła oraz przyznanie im należytego miejsca. Sam sprawując liturgię, zwraca uwagę, by wierni oddawali należny kult Chrystusowi eucharystycznemu, sięga po gesty drogie mu jeszcze z czasów młodości. Ciągle ma żywo przed oczyma wspaniałość liturgii poznanej w dzieciństwie. Jednocześnie apeluje, by wszędzie sprawowano liturgię, także tę zreformowaną podczas II Soboru Watykańskiego z wielkim szacunkiem, zgodnie z przepisami.
Realizacja II Soboru Watykańskiego
Nie oznacza to jednak, jakoby Benedykt XVI odchodził od II Soboru Watykańskiego. Przeciwnie, papież ubolewa z powodu fałszywego rozumienia jego przesłania. Jak sam zaznaczył, choćby w drogiej mu dziedzinie liturgii "w wielu miejscach nie stosowano się wiernie do przepisów nowego Mszału, ale wręcz rozumiano je jako zgodę, a nawet zobowiązanie do twórczości, która często prowadziła do zniekształcenia Liturgii poza dopuszczalne granice". Nie ukrywa, że warunkiem pełnej jedności z lefebrystami jest uznanie przez nich całej nauki Kościoła, w tym dokumentów Vaticanum II oraz nauczania wszystkich kolejnych papieży bez wyjątków. Podkreśla, iż II Sobór Watykański zawiera w sobie całą doktrynalną historię Kościoła, a ten, kto chce być jemu posłuszny, musi przyjmować wiarę wyznawaną w ciągu wieków.
Benedyktowi XVI zależy też na osiągnięciu wewnętrznego pojednania w łonie Kościoła. Tym właśnie tłumaczył zniesienie ekskomuniki na 4 biskupów wyświęconych w 1988 r. przez abp Marcela Lefebvra bez zgody Stolicy Apostolskiej. Zdaje sobie sprawę, że zaniedbania w Kościele są częścią jego winy za to, że podziały się umacniały. Dlatego gotów jest podjąć wszelkie wysiłki, aby tym wszystkim, którzy rzeczywiście pragną jedności, umożliwić pozostawanie w tej jedności lub ponowne jej odnalezienie. Sam starał się o zaleczenie ran przed ponad dwudziestu laty, prowadząc w imieniu Jana Pawła II trudne rozmowy z abp. Lefebvrem. Z drugiej strony 24 września 2005 r. przyjął w Castel Gandolfo swego kontrowersyjnego kolegę z uniwersytetu w Tybindze, ks. prof. Hansa Künga, pozbawionego w 1979 r. misji nauczania w imieniu Kościoła.
Priorytet ewangelizacji
Benedykt XVI apeluje do całego Kościoła o wytrwałe głoszenie Chrystusa, który nie jest obcy żadnej kulturze ani żadnej osobie. Przeciwnie - jest wyzwolicielem z lęków przed duchami i mocami nieczystymi, prowadzących często do głębokiej społecznej niesprawiedliwości. Podkreśla błogosławione skutki wszczepienia wiary w kultury lokalne i ożywianie pobożności ludowej, budowę tożsamości, która pozwala na wzrost w człowieczeństwie. Przypomina, że w wielu częściach świata Słowo Boże stało się też historią i kulturą poszczególnych narodów.
W tym kontekście przestrzega przed utopią powrotu do pogaństwa, odnosząc się między innymi do prób ożywienia religii prekolumbijskich w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej. Ich oddzielenie od Chrystusa i Kościoła powszechnego, nie byłaby postępem, lecz regresem - przestrzegał papież biskupów Ameryki Łacińskiej w Aparecidzie w roku 2008.
Ideał kapłana: pokorny, otwarty na Chrystusa
Do głoszenia Ewangelii niezbędni są święci kapłani, zjednoczeni z Chrystusem. Papież wielokrotnie apelował do księży o życie prawdą przyjętego sakramentu, o pokorę i ofiarność w sprawowaniu posługi. Przestrzegał przed niszczycielską pychą i butą. Kapłan nie ma unosić się osobistą ambicją, narzucać swej drogi i woli lecz pozwolić, by posługiwał się nim Chrystus, od Niego uczyć się autentycznej pokory i posłuszeństwa.
Benedykt XVI pragnie mieć księży wiernych prawdzie, przeciwstawiających się kłamstwu obecnemu w świecie, gotowych przyjąć wymagający charakter prawdy. Ma świadomość, że prawda łączy się z miłością, a jej głoszenie już jest dziełem miłosierdzia. Stawianie oporu złu niesie człowiekowi prawdziwe dobro.
Wskazuje też, że prawdziwa miłość może być nawet bardzo wymagająca. Jednocześnie z utożsamiania się z Chrystusem płyną dzieła miłosierdzia wobec maluczkich, ubogich i cierpiących. Także w nich można rozpoznać oblicze Boga. Wyrazem troski obecnego Następcy Piotra o świętość kapłanów jest rozpoczynający się 19 czerwca Rok Kapłański. Można oczekiwać, że będzie on służył odnowie duchowieństwa. Będzie też pewnie wiele okazji do pogłębienia ideałów życia, jakich oczekuje papież od swoich księży.
Troska o jedność mimo trudności
Już w swym przemówieniu inauguracyjnym przed czterema laty Benedykt XVI wśród priorytetów swego pontyfikatu wymienił sprawę jedności chrześcijan. Troska o jedność nie może jednak podważać doktryny. Stąd ogromne znaczenie "ekumenizmu duchowego", wspólnych modlitw, zbliżenia z Chrystusem.
Papież zachęca również do gorliwego poszukiwania wspólnego zrozumienia Bożych tajemnic. Temu celowi służy m. in. wznowienie prac Wspólnej Międzynarodowej Komisji ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Rzymskokatolickim a Kościołem Prawosławnym. Pomimo napięć wewnątrz prawosławia (rozmowy z Watykanem to właściwie jedyna platforma, gdzie rozmawiać ze sobą mogą poszczególne Cerkwie) można dostrzec niezmiernie ciekawe owoce prac tego organu.
Ogromne znaczenie ma dlań troska o dobre relacje z patriarchą Konstantynopola, Bartłomiejem I, czego wymownym dowodem była papieska pielgrzymka do Turcji 28 listopada - 1 grudnia 2006 r. Stolica Apostolska ufa też w rozwój relacji z prawosławiem rosyjskim. Wielką ofiarą z jej strony była zgoda, by gorliwy o sprawy Kościoła - a jednocześnie ostro krytykowany przez prawosławie moskiewskie - abp. Tadeusz Kondrusiewicz opuścił Rosję, obejmując metropolię mińsko-mohylewską na Białorusi. Mimo to stosunki z rosyjską Cerkwią nadal nie należą do łatwych. Ciągle z Moskwy słyszymy opinie o rzekomym katolickim prozelityzmie na "Świętej Rusi".
Wiele nadziei wiąże się z dialogiem prowadzonym z przedchalcedońskimi Kościołami Wschodu, w tym z Ormiańskim Kościołem Apostolskim. Natomiast więcej trudności dostrzegamy w relacjach z protestantami Zachodu, gdzie głębsze są różnice teologiczne, a na dodatek w ostatnich latach pojawiły się problemy związane z inną oceną zagadnień moralnych oraz spowodowane ordynowaniem kobiet na diakonów czy pastorów.
Tym niemniej Kościół Benedykta XVI jest nieustannie otwarty na dialog ekumeniczny, podkreślając potrzebę zbliżenia duchowego i wymiany darów. Rozbicie chrześcijan, niezgoda we wzajemnych relacjach jak zaznaczał papież podważają bowiem wiarygodność ich mówienia o Bogu. Z tego względu wysiłek na rzecz wspólnego świadectwa wiary, na rzecz ekumenizmu należy do jego najwyższych priorytetów.
Racjonalizm wiary jako podstawa dialogu międzyreligijnego
Podczas swych spotkań z przedstawicielami innych religii Benedykt XVI przypomina, że dla katolików prawdziwe źródło wolności tkwi w osobie Jezusa z Nazaretu. Chrześcijanie wierzą, że jest On tym, który objawia nam w całej pełni ludzkie możliwości dla cnót i dobra i to On wyzwala nas z grzechu i ciemności. On jest tym, który przyjął ludzkie ciało, by pojednać człowieka z Bogiem i odkryć racjonalizm świata stworzonego. Na pytania dotyczące pochodzenia i przeznaczenia ludzkości chrześcijaństwo odpowiada wskazując na Chrystusa.
Ojciec Święty zdecydowanie odrzuca przy tym zdecydowanie religijne uzasadnienie przemocy. Pomimo postaw islamskiego fundamentalizmu dostrzega żarliwą pobożność muzułmanów. W tym kontekście przestrzega zeświecczoną kulturę zachodnią, by unikała pogardy dla Boga i cynizmu, który traktuje ośmieszanie sacrum jako przejaw prawa do wolności.
Benedykt XVI wraz z wyznawcami innych religii pragnie pomóc światu, by otworzył się na Boga. Papież domaga się, aby każdy mógł swobodnie wyznawać swą wiarę, niezależnie od kraju, w którym zamieszkuje. W tym kontekście należy postrzegać decyzję Ojca Świętego, który przed rokiem, podczas liturgii Wigilii Paschalnej osobiście udzielił chrztu konwertycie z islamu, Magdi Cristiano Allanowi. 56. letni pochodzący z Egiptu włoski dziennikarz ujawnił, że postawa papieża odegrała kluczową rolę w jego drodze do chrześcijaństwa.
Wśród ważnych audiencji dla przedstawicieli innych religii trzeba wspomnieć bezprecedensowe spotkanie Benedykta XVI z królem Arabii Saudyjskiej Abdullahem, 6 listopada 2007 r. Była to pierwsza w historii wizyta saudyjskiego monarchy w Watykanie. Stolica Apostolska i Arabia Saudyjska, w której oficjalnie 100 proc. ludności stanowią muzułmanie, nie utrzymują stosunków dyplomatycznych. W kraju tym nie ma wolności religijnej, a chrześcijaństwo jest prześladowane. Mimo to saudyjski monarcha jako "strażnik dwóch świętych miejsc islamu", Mekki i Medyny podjął inicjatywy na rzecz dialogu religii na arenie międzynarodowej.
Europejski patriota
Benedykt XVI często dawał wyraz swej miłości do kontynentu, z którego pochodzi. Apelował o twórczą wierność dziedzictwu chrześcijańskiemu Europy, pozwalającą na wytyczenie bezpiecznej przyszłości mieszkańcom naszego kontynentu i umocnienie poczucia wspólnej tożsamości kulturowej. Wzywał polityków, aby przeciwstawiali się próbom spychania przekonań religijnych do sfery prywatności. Działania takie jego zdaniem zagrażają przyszłości demokracji, której siła zależy od upowszechnianych wartości.
"Biorąc pod uwagę, że tradycja chrześcijańska jest właśnie tym, co można by nazwać polifoniczną jednością i wyraża wartości fundamentalne dla dobra społeczeństwa - mówił w 2006 r. Ojciec Święty do przedstawicieli chadecji - Unia Europejska może być jedynie ubogacona przez nawiązanie do swych korzeni. Znakiem niedojrzałości, jeśli nie wręcz słabości, byłaby walka zamiast dialogu z nią lub też jej ignorowanie. W tym kontekście można zauważyć, że pewne laickie nieprzejednanie okazuje się być wrogiem tolerancji i zdrowej świeckiej wizji państwa i społeczeństwa". Jednocześnie odwołując się do europejskiej tradycji intelektualnej papież apelował o współdziałanie wiary, prawdy i rozumu.
Troska o najuboższych, pokrzywdzonych...
Benedykt XVI jest osobą niezwykle wrażliwą. Nie może więc dziwić, że pierwszą swą encyklikę, "Deus caritas est" opublikowaną 25 stycznia 2006 r. poświęcił miłości chrześcijańskiej. Obejmuje ona z jednej strony miłość Boga, z drugiej zaś miłość bliźniego przejawiającą się w działalności dobroczynnej. Papież wskazuje na konieczność zachowania specyficznej tożsamości owej chrześcijańskiej działalności charytatywnej, która musi opierać się na doświadczeniu osobistego spotkania z Chrystusem. Musi też być niezależna od partii i ideologii, bezinteresowna. Ojciec Święty przestrzega z jednej strony przed pokusą prozelityzmu, a z drugiej zaś przemilczenia Boga. Wskazuje na potrzebę żywego kontaktu z Chrystusem, zapewniającego uwolnienie od pokus aktywizmu i uciekania się do ideologii, a z drugiej popadania w bezwład i rezygnację.
Benedykt XVI jest też bardzo wyczulony na ludzką krzywdę. Tym należy tłumaczyć gest przyjęcia grupy osób, które padły ofiarą wykorzystywania seksualnego ze strony księży podczas pielgrzymki do USA 17 kwietnia 2008 r. oraz spotkanie z inną grupą ofiar molestowania, w Sydney 21 lipca 2008 r. Papież wysłuchał ich historii i ich pocieszał, zapewniając ich o swej duchowej bliskości.
Ojciec Święty jest poważnie zaniepokojony panującym w świecie głodem i niesprawiedliwościami. Przejawem tej troski był niedawny list do brytyjskiego premiera Gordona Browna, w którym apelował do grupy G 20 o utrzymanie pomocy dla krajów rozwijających się i rezygnację z rozwiązań nacechowanych nacjonalistycznym egoizmem czy też protekcjonizmem. Zaznaczał, że kraje najuboższe nie mogą ponosić konsekwencji kryzysu, którego same nie spowodowały. Wzywał wspólnotę międzynarodową, by realizowała zobowiązania podjęte na Szczycie Milenijnym ONZ do eliminacji skrajnego ubóstwa do roku 2015. Wierzącym przypominał, że karmieni tym samym chlebem eucharystycznym, nie mogą być obojętni, gdy brakuje chleba na stole ich braciom w człowieczeństwie.
Papież wielokrotnie wyrażał swą bliskość ofiarom wojen i konfliktów. Podczas swych podróży apostolskich spotykał się z chorymi pragnąc dodać im odwagi w niesieniu krzyża. Podczas swej pielgrzymki do Brazylii w 2007 odwiedził Farmę Nadziei, apelując do młodych ofiar narkomanii, by wyszedłszy z uzależnienia stały się ambasadorami nadziei! Zdecydowanie potępił handlarzy narkotyków, przypominając, że Bóg rozliczy ich z wyrządzonego zła. Przestrzegł, iż spotyka się ono z taką samą naganą, jaką Jezus wyraził wobec tych, co gorszyli maluczkich. Już dziś wiemy, że niebawem uda się do L’Aquila, by osobiście wyrazić swą bliskość ofiarom trzęsienia ziemi w Abruzji…
Młodzież, miłość, rodzina, obrona życia
W porównaniu z długim pontyfikatem Jana Pawła II w swych przemówieniach Benedykt XVI nie poświęca tak wiele miejsca sprawom rodziny czy obrony życia. Jest on przekonany, że ład moralny w tej dziedzinie jest konsekwencją bezkompromisowej wiary w Chrystusa. Nie znaczy to jednak, by nie domagał się ochrony prawnej zarówno życia dzieci w łonie matki jak i starców, czy osób przewlekle chorych, którym proponuje się eutanazję.
Miłosierdzie wobec chorych na AIDS każe papieżowi domagać się zapewnienia im skutecznych lekarstw, a zarazem prawdy o konieczności zmiany zachowań. Ojciec Święty nie obawia się w tej dziedzinie głoszenia prawd wymagających, nawoływania do pracy nad sobą. Podjął dziedzictwo Światowych Dni Młodzieży, wielokrotnie wskazując na konieczność wychowania do miłości odpowiedzialnej, czy odkrycia życiowego powołania. Podobnie kontynuuje Światowe Spotkania Rodzin, wzywając polityków do otoczenia ich należną troską, zapewnienie stabilnego bytu, możliwości wychowania swych dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami. Jednocześnie wskazuje na szkodliwość prób zrównywania z małżeństwem związków nieformalnych, w tym osób tej samej płci.
Skomentuj artykuł