W czasie ślubu, dziewczynka zaśpiewała własną wersję ballady znanego piosenkarza. Czy mogła tak zrobić? Czy podobne utwory powinny być wykonywane w czasie Mszy?
Jedna część komentujących była za i chwaliła dziewczynkę za jej wykonanie:
1.
2.
3.
4.
5.
Drudzy mieli zupełnie inne zdanie:
6.
7.
8.
"Z drugiej strony wzruszające wykonanie ballady Cohena przez Lilianę może spowodować, że ludzie chętniej przyjdą do kościoła lub pomyślą sobie o nim coś dobrego." - oczywiście. I jak szybko przyjdą, tak szybko odejdą, kiedy tylko każe im się uklęknąć albo ksiądz powie coś niewygodnego dla nich. Kościół to nie teatr, tu nie potrzeba widzów tylko uczestników. Jak ktoś chodzi do kościoła z ciekawości albo w ramach rozrywki to nie jest uczestnikiem, ale biernym obserwatorem czekającym na to, czym jeszcze Kościół może go zabawić. A jak skończy się repertuar, to znudzony odejdzie gdzieś indziej. Czy o to chodzi? Nie wiem, który ksiądz pozwolił na takie śpiewy w trakcie liturgii, ale powinien zostać oficjalnie napomniany." ~ puella (z DEON.pl)
9.
10.
"Tylko że to nie jest muzyka sakralna. Muzyka kościelna znika z teatrów, filharmonii, niech zniknie jeszcze z kościołów i będzie po sprawie. Jest tyle pieśni kościelnych o miłości, że głowa mała. Ale trzeba było wybrać ckliwą pioseneczkę, postawić małą śpiewającą dziewczynkę i morze łez gwarantowane. Zapomnieliśmy tylko, Kto jest najważniejszy w czasie Eucharystii i Kto powinien być w jej centrum. Podpowiedź: nie jest to młoda para". (komentarz z DEON.pl)