Jak "uczymy" dzieci modlenia się - świadectwo

Jak "uczymy" dzieci modlenia się - świadectwo
(fot. shutterstock.com)
Anna Węglowska

Pewnego dnia w jednym z pokoi naszego domu ustawiliśmy małą skrzynkę. Ozdobiliśmy ją ikoną Matki Bożej Zwycięskiej oraz figurą Chrystusa Frasobliwego a przed nimi postawiliśmy świecę. To był początek naszej rodzinnej co wieczornej przygody z modlitwą.

I tak trwamy już około czterech lat... Na świat przychodzą kolejni towarzysze przygody, nasze dzieci: pierwsze, drugie, trzecie, … na czwarte właśnie czekamy. Zmieniały się miejsca modlitewnego spotkania, bo i pokoje, a potem domy się zmieniały. Mimo to rytm, rytuał, święta przestrzeń, wspólne wchodzenie na górę Syjon jest z nami nadal i prowadzi w codziennej wędrówce.
Modlitwa w rodzinie
Pragnę podzielić się doświadczeniem modlitwy, w które nasze dzieci weszły w naturalny sposób. Parę lat temu zetknęłam się z Katechezami Dobrego Pasterza, sposobem przekazywania doświadczenia wiary i wiedzy religijnej zaproponowanym przez Sofię Cavaletti i Giannę Gobbi. W trakcie kursu prowadzonego w Dublinie przez Jo Culhane, znaną w Irlandii propagatorkę Katechez, usłyszałam o cudownej otwartości małego dziecka na Ducha Bożego już od najwcześniejszych momentów jego życia.
Spotkałam później wielu katechetów zajmujących się małymi dziećmi, którzy podkreślali, że dzieci, którym nie opowiada się o Bogu, same zaczynają Go szukać, pytać, wyrażać pragnienie obcowania z Nim. Bardzo mnie to zainspirowało do otworzenia się na tę świętą przestrzeń, która jest w dziecku i jest nietknięta, nieskażona "dorosłym" myśleniem. Bo nam, dorosłym jest trudno uwierzyć w miłość Boga do nas, w Jego wiarę w nas. Dzieci natomiast same Go szukają, kochają i wiedzą w sposób dla nich oczywisty, że On jest, że się o nie troszczy, że je kocha. I tak, krok po kroku odkrywam prostotę, głębię i otwartość na duchową rzeczywistość u naszych dzieci i w naszym domu.
Przytoczę tu pewną anegdotę, która zawsze mnie i innych rozbawia do łez. Nasz najstarszy syn, mając zaledwie 20 miesięcy, podczas jednej z naszych wieczornych modlitw, po odmówieniu Aniele Boży, zapytany, czy chce dziś za coś Jezusowi podziękować, powiedział: "Dziękuję za kupomotkę". Zastanawiając się, co miałoby znaczyć to stwierdzenie, uświadomiłam sobie, że w modlitwie do Anioła Stróża prosimy: "Bądź mi zawsze ku pomocy". Powiedziałam: "Chcesz, by Anioł Stróż miał nas w swej opiece?". Następnie zapytałam z uśmiechem: "Chcesz jeszcze za coś podziękować Panu Bogu?". Wówczas nasz syn rzekł w sposób bardzo naturalny: "Za dużą kupomotkę i malutką kupomoteczkę". W ten sposób nie tylko bardzo mnie rozbawił, ale i pomógł dostrzec wielką mądrość. Przecież to oczywiste, że Pan Bóg się o nas nieustannie troszczy i dobrze jest Mu za to dziękować, choć ja tak często tego nie dostrzegam. Na szczęście Pan Bóg daje nam dzieci, które o tym przypominają.
Nowe barwy i odcienie modlitwy
Z czasem nasz wieczorny rytuał spotkania z Bogiem nabierał nowych barw i odcieni. Wprowadziliśmy śpiew, instrumenty, tj. bęben, grzechotki, kołatki, tamburyna i pozwalaliśmy, by dzieci nam pokazywały drogę modlitwy. Nieraz zaskakiwały swoją spontaniczną modlitwą i radością z bycia z Panem Bogiem. Słowa, gesty przeplatane ciszą, czasem znużenie, zmęczenie, wtulanie się w mamę i tatę, rozproszenie czy walka o to, kto zgasi świecę na koniec modlitwy także stają się elementami naszej modlitwy. Nie zmuszamy dzieci do klęczenia, a raczej próbujemy im pokazać, że modlitwa jest miejscem Spotkania Przyjaciół, gdzie można odpocząć i delektować się wzajemną obecnością. Wiele razy jesteśmy zaskakiwani szczerą i prosto z serca płynącą modlitwą za innych.
Nieraz prosimy Boga o pomoc w różnych intencjach i nasze dzieci bardzo chętnie nas w tym wspomagają. Nasz prawie sześcioletni syn prosił w intencji pewnego księdza, który jest po wypadku i częściowo stracił pamięć. Prosił, by dużo pamiętał o modlitwie i mógł odprawiać Mszę Świętą. A nasza czteroletnia córeczka często prosi o dar miłości i radości dla siebie i innych, i dziękuje, że Pan Bóg nas kocha. Przyznam, że zachwycają mnie bardzo te dziecięce westchnięcia. Dzieci mi pokazują, by stawać się jak one i mieć w sobie dziecięcą ufność.
 
Katecheza Dobrego Pasterza inspiracją
Wiele inspiracji ja i mąż czerpaliśmy z doświadczenia współprowadzenia Katechez Dobrego Pasterza i założenia Atrium w Dublinie. Widzę, jak to doświadczenie otwierało mnie i nasze dzieci na miłość Dobrego Pasterza do nas. Dzieci mi o Jego miłości nieustannie przypominają i pokazują, że jest to sprawa oczywista, nie podlegająca dyskusji. Niejednokrotnie usłyszałam z ust naszych dzieci, że Dobry Pasterz się o nie troszczy, że nie muszą się niczego bać. (Co za mądrość!) Wspólnie z dziećmi przygotowujemy i celebrujemy święta, podążając za kalendarzem liturgicznym. Próbujemy w ten sposób wchodzić w tajemnice z życia Jezusa oraz pokazać im tradycję Kościoła i zaszczepić w nich jej wartość i piękno. W adwencie już trzy lata z rzędu na naszym stoliku modlitewnym wspólnie z dziećmi przystrajamy i ustawiamy wieniec adwentowy z pięcioma świecami (trzy fioletowe, jedna różowa, a pośrodku biała) i wspólnie oczekujemy przyjścia Dzieciątka Jezus. Dzieci z niecierpliwością czekają na kolejne niedziele, by móc zapalić następną świecę. W poprzednim roku udało nam się odprawiać Drogę Krzyżową z czternastoma świeczkami (każda na jedną stację) i rekwizytami, które dzieci same dopasowywały do każdej stacji. Dzieci były bardzo przejęte, zadawały pytania i wyrażały smutek nad losem Jezusa. Następnie świętowaliśmy Zmartwychwstanie Jezusa i tu szczególnie śpiew był motywem wiodącym i wywoływał wiele radości.
Prostota i głębia
Świeżym doświadczeniem jest modlitwa różańcowa, którą wraz z mężem odmawiamy częściej w ostatnim czasie. Dzieci, widząc nas modlących się w ciągu dnia, z różańcem w ręku, brały go same do ręki, chcąc nam towarzyszyć. Kilkakrotnie z własnej inicjatywy proponowały modlitwę na różańcu, czy to śpiewaną, czy też recytowaną i udawało się im wytrwać całą dziesiątkę różańca. Fascynowało je też zapewne przekładanie i liczenie koralików.
Niektóre modlitwy mamy zapisane i zalaminowane na małych kartkach. Leżą one na stoliku modlitewnym, więc czasem dzieci same po nie sięgają i w trakcie modlitwy rozdają nam, byśmy i my mogli się modlić. Są to Alleluja, Amen, Duchu Święty przyjdź, Zdrowaś Maryjo.
Prostota i głębia modlitwy dziecka wyraża się chociażby tak, jak w piosence Arki Noego "A gu gu". Nasz najmłodszy syn (dwadzieścia miesięcy) modli się, wyśpiewując Alleluja nie tylko w domu, ale i na Mszy Świętej, na dworcu autobusowym, co rodzi niejednokrotnie uśmiech ludzi wokół. Urzeka mnie jego zamiłowanie do piosenki Chleba z nieba, co w jego wykonaniu brzmi to: "oby chleba nieba" przy czym bardzo się angażuje, gestykuluje i próbuje powtarzać inne słowa z piosenki. Lubi ją do tego stopnia, że często życzy sobie, by ją śpiewać jako kołysankę do snu... W naszym domu śpiew nam często towarzyszy i przybliża do Boga i nasze dzieci często śpiewają wykonując różne czynności, czy też bawiąc się.
Budowanie więzi poprzez modlitwę
Obecność przyjaciół w naszym domu ma niemałe znaczenie dla dzieci, ponieważ uwielbiają gości. Gdy przychodzi pora wieczorna, wykąpane i przebrane w piżamki z podekscytowaniem wołają: "Zapraszamy na modlitwę". Goście nie mają innego wyjścia, jak odpowiedzieć na to zaproszenie i modlić się z nami. Obecność gości sprawia, że dzieci są bardziej przejęte niż zwykle. Ktoś inny bowiem świętuje razem z nami. A we wspólnej modlitwie buduje się między nami głęboka więź. Takie chwile nas bardziej jednoczą i umacniają. Mam też nadzieję, że obcowanie z miłującym Dobrym Pasterzem będzie dla dzieci źródłem nadziei i wiary w ich późniejszym życiu.

Anna Węglowska, szczęśliwa żona i mama trójki dzieci, oczekująca czwartego. Z wykształcenia pedagog terapeutyczny, katecheta Katechez Dobrego Pasterza, animator Spotkań Małżeńskich.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak "uczymy" dzieci modlenia się - świadectwo
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.