Maciek, który jechał ze mną, powiedział: Marcin, mam przekonanie, że będzie tam kobieta o imieniu Jola i mam wrażenie, że będzie ubrana na czerwono. Mam wrażenie, że Pan ma do niej słowo.
Mam pragnienie, żeby zagospodarować ten czas, kiedy miałem być na konferencjach, a jestem w domu - chciałbym poświęcić ten czas na to, aby uczyć się słuchać Bożego głosu jeszcze bardziej - mówi Marcin Zieliński. - Jest taka pokusa, kiedy spotykamy się na wielkich spotkaniach, żeby spojrzeć na posługę jako na masę, a Pan Bóg patrzy na nas jako na jednostki. Ten czas wykorzystuję na to, by słuchać, co Bóg mówi do pojedynczych osób. I tak było też przed spotkaniem w Koszalinie.
Maciek, który jechał z nami, mówił: Marcin, mam przekonanie, że będzie tam kobieta o imieniu Jola i mam wrażenie, że będzie ubrana na czerwono. Mam wrażenie, że Pan ma do niej słowo... - opowiada.
Skomentuj artykuł