Moja męska wrażliwość

Moja męska wrażliwość
(fot. shutterstock.com)
Rafał Gelzok

Myślę, że jestem twardym facetem - mam swoje zdanie, które potrafię obronić, rzadko dopadają mnie stany dołującego smutku i także rzadko długo trwają. Dla Boga staję się wojownikiem. Nie ma innej porady na to, jak stać się twardym facetem, poza powiedzeniem Jemu "tak, wybieram Cię".

Mówi się, że facet powinien być jak skała. Na skale w końcu został wybudowany Kościół. I myślę, że Ci, którzy tak mówią, mają rację. Jednak nie warto zapominać, że po skałach pada deszcz. A jedna kropla może wydrążyć dziurę, przy której skała pęka. To trzeba sobie uświadomić. Kto z nas nie ma blizn? To… ludzkie.

Moja męska wrażliwość objawia się w tym, że jestem silny dla tych, którzy potrzebują pomocy. Dostrzegam to, właśnie dzięki wrażliwości. Nie jest mi obojętny los głodnego na ulicy, choć on sam takie życie sobie wybrał. Raz pamiętam, jak w Katowicach poszedłem niecały kilometr do sklepu, bo nie było nigdzie bliżej, by kupić bezdomnemu mężczyźnie jedzenie. Zrobiłem to, ale w miejscu gdzie się spotkaliśmy, już go nie było. Odszukałem go specjalnie kilkaset metrów dalej, choć byłem wtedy z koleżanką, której mógłbym poświęcić czas. Może to mały i nic nieznaczący gest, ale wrażliwość rodzi zdolność małych wyborów, które tworzą wielkie decyzje. Nie wiem, czy dzięki tej sytuacji on nie uwierzył w ludzi lub Boga i nie znalazł sobie miejsca, w którym dobrze żyje. Jestem jednak przekonany o tym, że gdybym miał to zrobić jeszcze raz, to postąpiłbym tak samo. Czasem trzeba gonić za ludźmi, którzy proszą o pomoc. Uwrażliwić się na ich lęk, słabość, bo moc się w niej doskonali.

DEON.PL POLECA

Moja męska wrażliwość to nie tylko bycie bohaterem. Też jestem słaby w oczach ludzi. Po mojej mamie odziedziczyłem zdolność do łatwego wzruszania się, czasem w nietypowych chwilach, które mają dla mnie znaczenie emocjonalne. Zdarza mi się płakać na filmie, przy książce, przy piosence, ale także w chwilach kryzysowych, kiedy już mówię, że nie daję rady, kiedy jedyne co chce się krzyczeć, to "Boże, ratuj". Wyobraźcie sobie, że jechałem raz w pociągu, gdzie było pełno ludzi, a ja siedziałem i łzy powoli mi płynęły po twarzy podczas czytania książki. Czytałem o rozpaczy mężczyzny, której sam też czasem doświadczam. Identyfikowałem się i przeżywałem to z nim. Taki jestem, taka jest ta cecha, której poświęcam dzisiaj tekst i czas.

Moja męska wrażliwość to otwarcie się na innych. Ludzie, kiedy widzą, że jestem podobny do nich, mają do mnie zaufanie. Często zdarza mi się, że rozmawiam z kimś nieznajomym, a już po chwili ta osoba zaczyna mi mówić o faktach, których przeciętna osoba by się nie dowiedziała, bo to zbyt osobiste. Otwarcie się na to, co boli, to też jest wrażliwość. I tym razem nie chodzi o dostrzeganie problemów życiowych, ale duchowych. Traktuję wrażliwość jako dar, bo dzięki temu widzę więcej. Wiąże się to też z tym, że więcej od siebie muszę wymagać, ale to już życie. Każdy z nas ma coś do zrobienia na tym świecie.

Moja męska wrażliwość niewątpliwie łączy się z emocjami, bo przeżywam różne sytuacje głębiej. Tam, gdzie inni widzą "tylko" tragedię drugich, ja znajduję drugiego człowieka.

Mamy tendencję do skupiania się na tym, co nieistotne. Sytuacja w życiu może się zmienić, to oczywiste. Jednak człowiek pozostaje tą samą osobą -tą, która będzie musiała iść dalej z tym swoim bagażem. I w takim człowieku widzę jego historię. Nie można uchronić człowieka od blizn, ale pokazać mu, że to jego siła, a nie słabość.

Tak samo myślę o swojej wrażliwości. To nie jest słabość. To siła, którą dał mi Bóg, abym mógł jeszcze mocniej rozumieć innych, by wczuć się w ich sytuację, by być z nimi…

Kiedy tak siedzę i chcę wszystkim rzucić, bo przeżywam coś, czego nie rozumiem, kiedy płaczę, kiedy wzruszam się, kiedy dostrzegam drugiego, to wtedy myślę sobie: Boże, dziękuję, że mnie takim stworzyłeś. Biada mi, gdybym myślał inaczej, bo nawet bym tego nie zauważył. Parafrazując świętego Pawła: Gdybym posiadł wszystkie rozumy świata, a wrażliwości bym nie miał, byłbym jak prototyp najnowszego telewizora, który jednak nigdy nie zostanie wprowadzony do użytku. Bo może ma i wszystkie funkcje, ale nie jest dla ludzi.

Na koniec zostawiłem moją męską wrażliwość wobec Boga. "Najlepsze zostawia się na koniec" - chciałoby się rzec. I tak jest w stu procentach. Wrażliwość na najmniejszego z nich, jest otwarciem się na Niego. Łatwo jest wołać: Boże, dziękuję Ci za piękne życie i ten film, na którym się wzruszyłem, ale trudniej już jest powiedzieć temu bezdomnemu: pójdę, bo choć jestem z koleżanką, to i tak moje pragnienie czynienia dobra jest większe. Wrażliwość uzdalnia mnie do czynienia dobra.

Moja męska wrażliwość na Eucharystii daje mi wiarę, że to Ty tam jesteś, że dostrzegam Ciebie, a nie tylko opłatek. Moment, w którym Twoje ciało jest wywyższone, ale jednocześnie wydane za grzechy świata, jest dla mnie mocnym przeżyciem. Czuję Twój ból, ale i Twoją radość. Z tego rodzi się pokój serca. Zdarza mi się wzruszyć na Ewangelii, kazaniu, a tak naprawdę to chyba w każdym momencie mszy, tylko oczywiście nie jest tak zawsze. Często jestem "tym silnym", który musi dbać o tych mniejszych, bo jeśli ja w nich widzę Ciebie, to i oni muszą dostrzegać Ciebie we mnie…

Wrażliwość to dawanie Boga drugiemu człowiekowi sercem. Mógłbym napisać jeszcze wiele, ale to Was bardziej nie uwrażliwi. Ja Was zachęcam do tej wrażliwości, której każdy z nas może doświadczyć w Jezusie Chrystusie. Zapamiętajcie sobie jedno: wrażliwość jest męska. Nawet Jezus płakał nad śmiercią Łazarza przy innych. Przestaniecie być wrażliwi właśnie wtedy, kiedy uznacie, że ona jest niemęska. A dopóki pochodzi od Boga, to nie macie się o co martwić, bo ileż razy bardziej otwiera się na nas On, kiedy my otwieramy się na drugiego człowieka? Sami zobaczcie.

Tekst pochodzi z bloga Rafała Gelzoka: rafael.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moja męska wrażliwość
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.