(fot. mare.bowe/flickr.com0
Zdzisław Józej Kijas OFMConv
Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już nie martwcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie (Flp 4, 4-7).
Poczucie humoru, które jest bardzo bliskie radości, aczkolwiek z nią nie tożsame, nie należy bynajmniej do ostatnich, najmniej wartościowych cnót, o jakie należy zabiegać, a posiadając - pielęgnować. Przeciwnie, jest ono cenne, wręcz konieczne do dobrego, pogodnego i zarazem wymagającego życia. Praktyka cnót bez praktyki cnoty radości byłaby nad wyraz uciążliwa. Czyni ona życie cnotliwe lekkim i stosunkowo przyjemnym.
Dobry humor niczego nie odbiera powadze życia. Człowiek radosny nie ponosi żadnego uszczerbku na życiu duchowym. Przeciwnie, radość i dobry humor mogą wpłynąć pozytywnie na jego rozwój. Przysłowie mówi, że kto chce tworzyć, musi promieniować radością.
Poczucie humoru jest wprawdzie cnotą pomocniczą, lecz pozbawione jej życie staje się uciążliwe. Ktoś określił humor jako cnotę lekką, czyli jako coś, co pozwala, nie lekceważąc powagi sytuacji, jednocześnie nazbyt nie dramatyzować. Ułatwia zachowanie dozy optymizmu w każdej niemal sytuacji. Człowiek, który ma dobry humor, jednym spojrzeniem lub jednym uśmiechem potrafi objąć skrajności, które w oczach ludzi smutnych wykluczają się na pozór.
Święty bez humoru to smutny święty. Wymownym tego przykładem jest osoba Św. Franciszka. Chociaż nosił na swoim ciele blizny męki Chrystus, przeszedł do historii jako radosny święty, "Boży wesołek", który umiał się radować i cieszyć nawet w chwilach trudnych, w momentach cierpienia i nieporozumień. Dlatego też w maju 1936 roku Maksymilian pisał do brata Kasjana Teticha: Unikaj smutku z jakiegokolwiek powodu, chociaż nawet jak najbardziej byłby uzasadniony. Zawsze pokój i pogoda ducha. Wszelkie troski pozostawmy Niepokalanej.
Z podobną zachętą do radości zwracał się ojciec Kolbe pięć lat później, na kilka tygodni przed aresztowaniem, do brata Henryka Borodzieja:
[...] Unikaj smutku i zmartwień - pisał - bo nie ma racji do smutku. Czyż Opatrzność Boża nie kieruje światem? Czy może się wydarzyć cokolwiek, o czym by Pan Bóg nie wiedział i nie dopuścił?.
Odpowiedzialność za życie
Poczucie dobrego humoru, radość życia nie są oznaką lekceważącego stosunku do podjętych zadań. Dobry humor nie jest bynajmniej tożsamy z brakiem odpowiedzialności, z jakimś nieporządkiem czy bałaganem. Zwykło się natomiast mówić, że "gdzie praca, porządek i wierność - tam nie brakuje nigdy radości". Kto umie się radować, komu dopisuje dobry humor, bez złośliwości i negatywnej uszczypliwości, ten umie również pracować, troszcząc się o siebie i powierzone sobie zadania. Radość, która graniczy z pewną umiejętnością zachowania właściwego dystansu do spraw natury osobistej czy też wydarzeń, jakie dokonują się na zewnętrz, jest wręcz nieodzowna dla zdrowia psychicznego. Kto bowiem nie nosi w sobie radości, ten nie znajdzie jej również poza sobą.
Marność mad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami - wszystko jest marnością. [...] Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem. To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie (Koh 1, 2. 8-9).
Nawet najmniejsza radość i odrobina humoru pozwalają zachować zdrowy dystans do bieżących wydarzeń życia. Sprzyjają zarazem rozkwitowi człowieka. Tak więc roztropne poczucie humoru, wewnętrzna radość, która rodzi się również z zadowolenia lub pozytywnej akceptacji dokonujących się wydarzeń, stoi na straży zdrowia psychicznego i fizycznego. Jest zarazem gwarancją wzrostu życia duchowego i pomnaża duchowe dary.
Wspominał o tym ojciec Maksymilian w konferencji do braci w Niepokalanowie, którą wygłosił 28 kwietnia 1940 roku. Mówił im: Swoboda, wesołość - to nie jest jeszcze rozproszenie. Święci kanonizowani byli też swobodni i weseli, a więc i w tych sprawach byli doskonali. Można pogodnie porozmawiać i pożartować.
Kto wszystko bierze chorobliwie poważnie, bez chociażby odrobiny dobrego humoru, bez cienia radości, która rodzi zdrowy dystans do sytuacji danej chwili, zadręcza siebie i otoczenie. Z trudem znajduje przyjaciół, jest męczący w towarzystwie i brak mu nawet minimum koniecznego do życia optymizmu.
Odwołując się do dobrego humoru, należy przestrzegać zasady złotego środka, dlatego nie można korzystać z niego w nadmiarze. Jeżeli humor jest tylko wymówką, żeby komuś wyrządzić krzywdę, przestaje być cnotą. Najlepiej i najbezpieczniej śmiać się z samego siebie, ponieważ nie wszyscy mają jednakowe poczucie humoru i mogą się obrazić z powodu naszych żartów. Wówczas żart i śmiech mogą kojarzyć się z ironią, która nie jest cnotą. "Ironia pogardza, oskarża, potępia [...]. Bierze siebie na serio, podejrzewa zaś tylko powagę drugiego". Człowiek ironiczny usiłuje oszukać innych swoją pokorą, która jest fałszywa i udawana, w istocie chodzi mu o ośmieszenie drugiego. Zdarza się także, że żartuje z siebie z braku szacunku do siebie albo z chęci zwrócenia na siebie uwagi. Każda z tych postaw jest negatywna i wymaga skorygowania.
Owoce radości
Źródłem prawdziwej radości i dobrego humoru jest wnętrze człowieka. Umiejętność znajdowania źródeł oraz przyczyn radości jest raczej efektem wewnętrznego nastawienia niż zewnętrznych okoliczności. Radość jest wyborem, a nie przypadkiem. Niektórzy bardziej niż inni potrafią cieszyć się życiem. Czy jest to kwestia ich większego utalentowania? Wydaje się, że w znacznie większym stopniu jest to owoc ich wewnętrznego nastawienia, mocnego pragnienia bycia zadowolonym niż zewnętrznych okoliczności. Wygląda to tak, jakby niektórzy gdzieś w środku byli "nastawieni na radość", podczas gdy inni zdają się stać twardo na stanowisku, że życia wymaga żmudnej walki.
Kto potrafi zaakceptować siebie, ma szacunek dla drugiego i wierzy w bliskość Boga, ten nigdy nie popada w nadmierny smutek. Zasmuca go jedynie grzech, który zasłania radość, jaka wypływa z wiary. Bóg nie jest wrogiem radości, potępia jedynie radość przewrotną, której źródłem jest zło (por. Prz 13, 5). Dlatego człowiek grzeszny boryka się ze smutkiem. Nie omieszkał przypomnieć o tym Maksymilian, który w swoich notatkach z "ćwiczeń duchownych" przeprowadzonych w 1926 roku zapisał pod datą 23 lipca: Przyczyną smutku miłość własna i niechęć do cierpień i upokorzeń.
W przykazaniu dziesiątym Pasterz Hermasa mówi właśnie o radości: Przyodziej się w radość, która zawsze jest miła Bogu i zawsze Mu się podoba. Każdy bowiem człowiek radosny postępuje dobrze i myśli dobrze, a smutkiem gardzi. Człowiek smutny postępuje zawsze źle. Przede wszystkim postępuje źle, bo zasmuca Ducha Świętego, który dany jest człowiekowi radości... Oczyść się zatem z owego złego smutku, a będziesz żył dla Boga. I żyć będą dla Boga także wszyscy, którzy zrzucą z siebie smutek i jedynie w radość się przyodzieją.
Stąd wielokrotne nawoływanie Chrystusa do radości: "Cieszcie się i radujcie..." (Łk 6, 23). Zachęcali do niej Apostołowie, podając jako podstawowy motyw radości, główne źródło dobrego samopoczucia, wierną miłość Boga, łaskę Ducha Świętego i miłość braci. Aczkolwiek ta ostatnia nie zawsze jest widzialna i odczuwalna, niemniej jest realna. Dlatego też święty autor mógł pisać: Z wielką ufnością odnoszę się do was, chlubię się wami bardzo. Pełen jestem pociechy, opływam w radość mimo wielkich naszych ucisków (2 Kor 7, 4).
Radość ma zatem charakter społeczny. Jest zdolna, jako jedyna, tworzyć więzy przyjaźni i pociągać do naśladowania. Człowiek odznaczający się poczuciem humoru wiąże z sobą i jest pozytywnym przykładem dla innych, zapala ich do życia, pociesza w smutku, ułatwia wyzwolenie się z trudności. Radość ma szczególnie twórczą moc. Bez niej nie powiedzie się żadna edukacja, żaden proces wychowawczy nie odniesie spodziewanego skutku. Radość, dobry humor, jaki zaznacza się na twarzy i w życiu wychowawcy, musi być jego nieodzownym i stałym elementem. Zauważył to starożytny filozof Seneka, który zapisał: Trzeba być obecnym przy wszystkim, po pierwsze dlatego, że ludzie bardziej wierzą oczom niż uszom, a po drugie dlatego, że droga poprzez udzielanie pouczeń jest długa, natomiast przez przykład - krótka i skuteczna.
Człowiek smutny działa przeciwnie. Nie zachęca, ale zniechęca, stąd cierpi na brak naśladowców, z kolei z tego tytułu czuje się izolowany przez społeczność i przeradza się następnie w ironistę. Natomiast człowiek z humorem pociąga, jest mile widziany w towarzystwie i ma wielu naśladowców. Dobry humor jest grobem dla pychy i służy pokorze. Jest sposobem na uwalnianie się ze smutku i cierpienia, otwieraniem drzwi serca i wyprowadzeniem na zewnątrz, do ludzi, do nowych obowiązków. Ważne również jest to, że dzieje się to bez większego wysiłku, w sposób niemal niezauważalny, bezboleśnie.
Potrzeba uśmiechu
Za mało się uśmiechamy w życiu, za mało i za rzadko żartujemy z niego, stąd też obecne w nim problemy są nieproporcjonalne do wymaganych. A przecież humor, poczucie radości nie niszczą powagi życia i jego problemów, ale je w pozytywny sposób relatywizują, odciążają, pozwalają na dystans w stosunku do nich, szczęśliwie osłabiają i wreszcie wobec nich nas wyzwalają (ponieważ można żartować ze wszystkiego) bez obalania, oczywiście, powagi życia (ponieważ humor pozostawia rzeczywistość niezmienioną i ponieważ nasze pragnienia, nasze wierzenia, nasze złudzenia stanowią jej część).
Starożytny filozof rzymski Epiktet uczył współczesnych, że "wszystko zależy od sposobu patrzenia", ponieważ ten sam obiekt dla jednego może być powodem do smutku, dla innego motywem radości. Poczucie humoru daje poniekąd okazję takiego spoglądania z różnych perspektyw, z odmiennych nieco punktów widzenia na zawirowania w naszym życiu. Broni więc nas przed załamaniem się i zniechęceniem, a kiedy już się jest przygnębionym, podnosi.
Humor i dobra radość, która rodzi się w głębi serca i emanuje na zewnątrz, są cenną cnotą. Zawsze aktualne i zawsze potrzebne. To nieodzowni towarzysze każdej drogi życiowej i każdego powołania. Kto potrafi żartować z siebie, przykre sytuacje obracać w dobry żart, mówić z dystansem o tym, co kocha i co szanuje, ten osiągnie wiele. Pisał św. Maksymilian do brata Filoteusza Muchy: Raduj się, że dla Niej [Niepokalanej - Z.K.] wiele zdziałać możesz [...]. Niech całe otoczenie, wszyscy, co się z Tobą stykają w jakikolwiek sposób, wynoszą z tego kontaktu z Tobą pokój i wesele ducha w Niepokalanej [...], ciesz się, Drogie Dziecko. Świadomość, że całkowicie do Niepokalanej należymy, niechaj nas napawa radością bezbrzeżną.
Więcej w książce: 12 dróg do szczęścia
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł