Poznaj moc wstawienniczą patronów

Poznaj moc wstawienniczą patronów
(fot. CarbonNYC / Foter / CC BY)
Elżbieta Kulczycka

W piątej dobie po porodzie stan Łukaszka nagle okazał się krytyczny. Do jego organizmu niepostrzeżenie wdarła się sepsa...

Mój syn urodził się 8 stycznia 2000 roku, w Dniu Urodzin św. Maksymiliana. Miał otrzymać tylko jedno imię - Łukasz, które wybrałam dla niego na samym początku ciąży całkowicie świadomie, żeby nie powiedzieć z premedytacją.

Od samego początku ciąża była zagrożona. Potrzebowaliśmy dobrych lekarzy, którym moglibyśmy zaufać i którzy pomogliby przyjść mojemu dziecku na świat. W grę wchodził właściwie tylko św. Łukasz, który sam był lekarzem (i stał się ich patronem), a jednocześnie artystą i największym Ewangelistą. Słowem był to patron wszechstronny. Wierzyłam, że otoczy mojego syna swoją opieką. Także w przyszłości, gdy będzie dokonywał życiowych wyborów i zmierzał się z własnym powołaniem.

DEON.PL POLECA

Św. Łukasz wywiązał się ze swojego zadania na medal. Na naszej drodze Bóg postawił lekarzy najlepszych, doskonałych specjalistów, którzy wiedzieli co robić. Mój syn urodził się zdrowy, 8 stycznia 2000 roku, w jednej z wrocławskich klinik. Był piękny, doskonały. Nic nie zapowiadało tragedii.

W piątej dobie po porodzie stan Łukaszka nagle okazał się krytyczny. Do jego organizmu niepostrzeżenie wdarła się sepsa. Przed chwilą miałam go jeszcze w objęciach, tuliłam i mówiłam mu, jak bardzo go kocham - teraz patrzyłam na popłoch, który wywoła diagnoza, na biegających wszędzie lekarzy i pielęgniarki, i próbowałam coś z tego zrozumieć. Moje życie właśnie się kończyło.

Z płaczem zadzwoniłam do mojej mamy, mama zaalarmowała całą rodzinę, przede wszystkim moją ukochaną Babcię, która była osobą  bardzo wierzącą i mądrą, miała cudowny dar modlitwy wstawienniczej. Była naszym modlitewnym S.O.S. Babcia powiedziała mi wtedy, żeby pielęgniarka koniecznie ochrzciła dziecko z wody i a my módlmy się św. Maksymiliana o pomoc, ponieważ Łukasz urodził się właśnie w rocznicę Urodzin św. Maksymiliana. Babcia powiedziała mi jeszcze, żebym oddała synka Bogu i zawierzyła Jego woli. Nie potrafiłam tego zrobić. Ale zaufałam Babci i z wielkim bólem oddałam Bogu moje nowonarodzone dziecko. Byłam gotowa na wszystko. To były moje pierwsze, dojrzałe rekolekcje.

Zdążyłam. Ochrzczony z wody Łukasz otrzymał drugie imię - Maksymilian. W następnej chwili dziecko zostało zabrane do specjalistycznej kliniki na oddział reanimacji, wyposażonej w najnowocześniejszy sprzęt do ratowania noworodków.

Stan synka był krytyczny, lekarze przygotowywali nas na najgorsze, nie zabierając jednak nadziei. Podpowiedzieli, że tuż obok jest kościów ojców franciszkanów (!) - w każdej chwili mogliśmy poprosić księdza, żeby przyszedł na oddział i udzielił dziecku Sakramentu Chrztu. Skorzystaliśmy z tej sposobności natychmiast.

Tak dramatycznego chrztu nie przeżyłam nigdy w życiu. Łzy, rozpacz, strzępy nadziei, pielęgniarka trzymająca świecę (skąd ona ją wzięła?), mama, próbująca dodać mi otuchy, choć sama płakała.

Po chrzcie zdjęłam z szyi Cudowny Medalik, który nosiłam od dziecka, i przykleiłam do inkubatora, w którym leżał mój synek.

Od tamtej chwili stan mojego dziecka zaczął się powoli poprawiać, a po dwóch miesiącach wyszliśmy ze szpitala. Czekała nas jeszcze rehabilitacja, ale z tym już poradził sobie św. Łukasz.

Dziś Łukasz Maksymilian jest zdrowy, mądrym i wrażliwym chłopcem. Uczy się dobrze. Pływa, jeździ na nartach.

Bogu niech będą dzięki i Maryi Niepokalanej!

Św. Maksymilianie, Wielki Patronie mojego syna, dziękuję Ci z całego serca, że po raz wtóry oddałeś swoje życie za bliźniego, za moje dziecko. I Bóg po raz wtóry przyjął Twoją ofiarę. Dziękuję, Ci za Rycerza Niepokalanej, którego prenumerowała wiele lat moja Babcia i dlatego wiedziała dobrze, co robi, polecając mi Ciebie.

Dziękuję Ci za rozpowszechnienie kultu Cudownego Medalika, którego noszę z wielką czcią i który od urodzenia nosi mój syn. Dziękuję za Twoją miłość i Twoją stałą obecność w naszym życiu.

Święty Łukaszu, dziękuję! I proszę - wstawiaj się dalej za moim synem, by podążał drogami prawd ewangelicznych.

Tekst pochodzi z bloga Elżbiety Kulczyckiej: faith-and-love.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Poznaj moc wstawienniczą patronów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.