Po sześciu dniach Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Mk 9, 2
W Liście do Hebrajczyków czytamy, że wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dzięki niej to przodkowie otrzymali świadectwo (Hbr 11, 1-2). Wiara tym różni się od wiedzy, że zakłada tajemnicę o rzeczywistości, której nie widzimy, ale do której z nadzieją zdążamy. Dlatego wiary nikogo nie można nauczyć. O wierze można tylko zaświadczyć. Uczył tego Paweł VI, a za nim Jan Paweł II przypominając, że dzisiaj nie potrzeba nauczycieli, ale świadków. Nasze życie w dużej mierze opiera się na świadectwie wiary naszych rodziców i wychowawców. Także dzięki nim dzisiaj jesteśmy tymi, którymi jesteśmy.
Jezus też chciał dać swoim najbliższym uczniom świadectwo o sobie, by w ten sposób umocnić ich w wierze. Rozmowa na Górze Tabor z Mojżeszem i Eliaszem świadczy o tym, że w Nim wypełniły się proroctwa Starego Testamentu. To On jest zapowiedzianym Mesjaszem, który przyszedł, żeby lud Boży pojednać z Ojcem.
Na Górze Tabor Jezus daje też odczuć swoim apostołom przedsmak nieba, czyli tej rzeczywistości, którą im zapowiadał i którą zrealizuje poprzez swoją mękę i zmartwychwstanie. Niebo jest nie tylko miejscem, skąd przyszedł i dokąd powróci Jezus, ale jest także przeznaczeniem każdego, kto w Niego uwierzy. Ten obraz nieba musiał być niezwykle piękny i urzekający, jeśli Piotr wyznał: dobrze, że tu jesteśmy.
Niebo jest nie tylko miejscem przeznaczenia, ale też celem naszego zdążania. Drogę ukazuje Jezus. Trzeba razem z Nim zejść z Taboru na twardy grunt codzienności i trzeba pozwolić Mu się prowadzić na Golgotę. Takie jest nasze życiowe powołanie, a określa nam je sam Bóg. On to, wskazując na Jezusa, mówi: Oto Mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.
Tylko droga posłuszeństwa Jezusowi i wiernego wypełniania woli Bożej daje gwarancję, że widok nieba na Taborze stanie się kiedyś rzeczywistością i wypełnieniem naszych najgłębszych tęsknot. Obyśmy, trwając przy Jezusie aż do końca i idąc z Nim aż na Golgotę, mogli w niebie zawołać: Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy.
Skomentuj artykuł