Różaniec przeprowadza wiernego przez tajemnice radosne i bolesne, aby finalnie zatrzymać się na nadziei przyszłej chwały. Celem modlitewnej wędrówki nie jest jednak wyłącznie osiągnięcie radości wiecznej, ale również dojście do ziemskiej pełni życia.
Trudna jest to mowa, ale jakże ożywcza: Nic nie zasmuci sprawiedliwego, cokolwiek by mu się przytrafiło (Prz 12,21; Wlg: Non contristabit iustum quidquid ei acciderit). Prawdziwym pocieszeniem, współcześnie coraz mniej rozumianym, jest bowiem świadomość, że cokolwiek dzieje się wbrew ludzkiej woli, ma miejsce właśnie dlatego, że tak upodobał sobie Bóg. Biblijna obietnica szczęścia nie polega przecież na zapewnieniu, że chrześcijanie zawsze chronieni będą przed przeciwnościami (wręcz przeciwnie, przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego; Dz 14,22), ale na przyjęciu prawdy, że każde wydarzenie, radosne czy bolesne, nie jest dziełem przypadku. Wszystkie one następują zgodnie z mądrym, sensownym zamysłem kochającego Boga. Ojciec, którego objawił Jezus, godzien jest zaufania. Nawet gdy Jego drogi obsypane są cierniami, zawsze prowadzą do jakiegoś dobra, choćby nawet przez długi czas niedostrzegalnego inaczej jak tylko przez wiarę. W uniesieniu proroczym zobaczył to Hiob, kiedy wyznał: Choćby mnie zabił Wszechmocny – ufam (Hi 13,15). Ufał, ponieważ zrozumiał, że Bóg nie chce zgnębić, ale zawsze uświęcić.
Modlitwa różańcowa przeprowadza wiernego przez tajemnice radosne i bolesne, łącząc jego własne doświadczenia życiowe z cudami i cierpieniami Jezusa Chrystusa, aby finalnie zatrzymać się na nadziei przyszłej chwały. Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki radości (Ps 30,6). Katolika wiernie przesuwającego w ręku różaniec przeprowadza przez to wszystko Maryja Panna, najlepsza Przewodniczka w drodze do nieba. Celem modlitewnej wędrówki nie jest jednak wyłącznie osiągnięcie radości wiecznej, ale również dojście do ziemskiej pełni życia. Modlitwa kończąca Litanię loretańską, na przykład, mówi: „za przyczyną Najświętszej Maryi, zawsze Dziewicy, racz nas uwolnić od doczesnych utrapień i obdarzyć wieczną radością” (...Gloriosa beatae Mariae semper Virginis intercessione, a praesenti liberari tristitia, et aeterna perfrui laetitia). Podobne wezwanie zawierają teksty Mszy św. na uroczystość Bożego Macierzyństwa Najświętszej Maryi Panny: „Panie, niech z Twego zmiłowania, a za przyczyną błogosławionej Maryi zawsze Dziewicy, Matki Syna Twego Jednorodzonego, ofiara ta wyjedna nam wieczne i doczesne szczęście oraz pokój” (Tua, Domine, propitatione, et beatae Mariae semper Virginis, Unigeniti tui matris, intercessione, ad perpetuam atque praesentem haec oblatio nobis proficiat prosperitatem et pacem). Modlitwy te jednym tchem wspominają o nagrodzie w niebie i o szczęściu na ziemi. Ponieważ obecny świat jest miejscem zasługiwania na przyszły, aż do końca dni wino radości zaprawione będzie mirrą cierpienia. A jednak człowiek, dla którego wola Ojca jest jego własną i chce tylko tego, czego chce Ojciec, cieszy się, ponieważ wszystko dzieje się po Jego myśli. Oznacza to, że trwałej szczęśliwości nie mogą zapewnić okoliczności zewnętrzne, a jedynie wewnętrzna gotowość na przyjęcie zamysłu Boga. Pełnia życia kryje się w pełnieniu Jego woli (zob. Ps 30,6; Wlg: Et vita in voluntate eius).
Sama forma różańca pozwala na praktykowanie „modlitwy nieustannej”, w ramach której możliwe staje się jednoczenie z zamysłem Ojca w każdej chwili i w każdej okoliczności. Ilekroć przychodzi trudne doświadczenie, pod ręką pozostaje koronka z „Psałterzem maryjnym”. Dzięki niej czasowe przypadki zostają zapośredniczone w niebie. Tajemnice radosne inspirują do wyrażenia wdzięczności za doznaną pomoc, tajemnice bolesne – umożliwiają taką przemianę duszy, aby w trudnościach wraz z Jezusem mogła powiedzieć Bogu: Jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja (Mt 26,42), zaś tajemnice chwalebne – umacniają zmysł wiary i nadziei, który antycypuje światło pośród ciemności. Są jeszcze tajemnice światła; znaczące miejsce zajmuje w nich realizacja królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. Ludzka konstrukcja wewnętrzna zbudowana jest natomiast w taki sposób, że przemiana dokonuje się stopniowo. Wpierw ziarno obumiera, wypuszczając korzeń, wydaje pęd, aby następnie powoli wzrasta, i pnie się wysoko ponad ziemię. Z tego powodu dwie charakterystyczne cechy różańca, czyli systematyczność i powtarzalność, służą temu, aby dusza dojrzewała do złożenia przed Ojcem wszystkich swoich spraw. W efekcie jednostajnego Ojcze nasz oraz Zdrowaś Maryjo wola jednoczy się z wolą. Bóg mógłby wprawdzie udzielać daru natychmiastowej przemiany, jednak czyni to niezwykle rzadko, ponieważ powolny wzrost przynosi zazwyczaj trwalsze owoce:
Święty Paweł, Święta Katarzyna Genueńska, Święta Magdalena, Święta Pelagia i wielu innych dostąpili doskonałego oczyszczenia od razu. Ale takie oczyszczenie jest całkowicie cudowne i nadzwyczajne w dziedzinie łaski tak jak wskrzeszenie z martwych w dziedzinie natury. Nikomu zatem z nas nie wolno się go spodziewać dla siebie. Oczyszczenie i uzdrowienie zwyczajne, tak ciała jak i duszy, przychodzi tylko stopniowo, z niemałym trudem i dopiero z czasem. Aniołowie widziani na drabinie Jakubowej nie latają – chociaż mają skrzydła – ale ze szczebla na szczebel wstępują i zstępują. Dusza dźwigająca się z grzechów do pobożności porównywana jest do wstającej zorzy, która nie od razu, ale z wolna spędza cienie nocy. Uzdrowienie stopniowe jest zawsze bardziej pewne.
Człowiek kryje w swoim sercu mnóstwo zamysłów, ale pozostaje niespokojny, dopóki nie powierzy ich bez reszty woli Bożej (por. Prz 19,21). Nie sposób jednak oddać siebie w ten sposób za pomocą jednej tylko modlitwy. Dopomaga w tym powtarzalność różańca. Święci targani troskami chwytali za koronkę, aby obawy ich serca mogły zostać skonfrontowane z – płynącym z tej modlitwy – wezwaniem do przyjęcia kielicha od Ojca. Spokojna regularność „sznura łask” powoli kształtowała ich ufność od wyciszenia lęku aż po pełne wytchnienia powierzenie się Bogu. Cóż za wolność – nie troszczyć się o to, czy przyszłość, na którą człowiek nie ma wpływu, będzie pomyślna, czy niepomyślna, nie wnikać zanadto w zamysły Opatrzności (tak jakby szerokość nieba dało się zmierzyć trzymanym w ręku kijem), ale zaufać bez zastrzeżeń. Na gruzach ludzkich planów niejednokrotnie wyrastały róże modlitwy różańcowej – pojawiała się nowa, szersza nadzieja sicut in caelo et in terra (jako w niebie, tak i na ziemi). Ustawicznie przyzywając Trójcę Świętą oraz Jej pokorną służebnicę, Maryję, święci trwali w obecności kochających Osób. Dłuższe obcowanie z drugim, zapraszanie go do swojej codzienności, do każdego, najdrobniejszego nawet uczucia czy zdarzenia (choć może czasem wydać się monotonne), rodzi przecież głębsze zaufanie. Miłość we wszystkim pokłada nadzieję (1 Kor 13,7).
Fragment książki „Niewiasta z perłą. Szkice o Maryi Pannie w świetle duchowości katolickiej”
* * * *
Michał Gołębiowski (1989), doktor nauk humanistycznych, historyk literatury, eseista, pisarz, filolog. Kształcił się na Uniwersytecie Jagiellońskim. Stale współpracuje z pismem „Christianitas”, publikował także na łamach „Teologii Politycznej”, „Ruchu Literackiego”, „Pressji”, „Nowej Konfederacji” czy „Nowego Napisu”. Autor licznych tekstów naukowych i eseistycznych poświęconych problemom związków duchowości z literaturą. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak i kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga”. Ostatnio ogłosił książkę "Niewiasta z perłą", która ukazała się w ramach biblioteki Christianitas. Sentymentalnie związany z Podhalem.
Skomentuj artykuł