Sprawdź, czy jesteś dorosły w wierze

Sprawdź, czy jesteś dorosły w wierze
(fot. familymwr / pz / flizckr.com)
bp Grzegorz Ryś / Wydawnictwo WAM

Warto zestawić ze sobą te dwa teksty i pomyśleć wtedy o sobie. Kim jestem? Co mnie blokuje? Co mi przeszkadza? Co mi nie pozwala iść w pełni za Jezusem? Co mi nie pozwala dorosnąć w wierze?

A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?». Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania». Zapytał Go: «Które?». Jezus odpowiedział: «Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego!». Odrzekł Mu młodzieniec: «Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?». Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!». Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości (Mt 19, 16-22).

DEON.PL POLECA

Ta Ewangelia nawróciła św. Antoniego - człowieka, który patronuje wszystkim zakonom na świecie. Żył na przełomie III i IV wieku. Jako młody mężczyzna wszedł do kościoła i usłyszał właśnie ten fragment. Wyszedł, sprzedał majątek odziedziczony po rodzicach i wszystko rozdał ubogim. Zachował tylko część majątku dla siostry, aby miała z czego żyć. Tydzień później znów poszedł na Eucharystię i usłyszał tekst: "Nie martwcie się o to, co macie jeść ani co macie pić", więc rozdał też i to, co zostawił dla siostry. Może właśnie tego należałoby sobie życzyć - takiej wrażliwości na Słowo i takiej wiary w Słowo. Należy życzyć sobie doświadczenia takiej mocy Słowa, która jest w stanie całkowicie zmienić życie człowieka. Słowo może zmusić człowieka do zmiany kierunku.

Rekolekcje to spotkanie z Bogiem, który mówi. To czas doświadczania słowa, które ma siłę miecza. Tnie człowieka na pół, przenika jego wnętrze i zmusza do zmiany myślenia. W rzeczywistości nawrócenie polega na korygowaniu własnego myślenia i jest ono tym trudniejsze, im głębiej człowiek żyje w Kościele. Dlaczego? Bo gdy człowiek słucha Słowa raz w tygodniu, to ono go bije po oczach i po uszach i dopycha się do jego duszy, ale gdy człowiek słucha go codziennie, a do tego jeszcze samemu czyta Pismo Święte i ma już trochę wiedzy biblijnej, to przebicie się do niego ze Słowem jest dużym wysiłkiem (przede wszystkim dla Słowa). Wtedy zmiana następuje o wiele trudniej, bo jesteśmy przyzwyczajeni do swoich sposobów myślenia, do utartych, nieraz bardzo prostych, schematów. Wydaje się nam, że wiemy, i dlatego potrzebujemy czasu, gdy Słowo poddaje nas poważnym egzaminom. Słowo, które dzisiaj Chrystus wypowiada do nas w Ewangelii, stawia przed nami bardzo mocne pytania.

Do Jezusa przyszedł prosty człowiek... Był jednym z wielu, którzy mieli możliwość Go słuchać. Przyszedł nie po to, żeby się dowiedzieć, co trzeba robić, żeby zostać apostołem, żeby się dostać do grupy wybranych czy doskonałych, ale by się dowiedzieć, jak osiągnąć życie wieczne. To jest pytanie dla każdego człowieka, który myśli poważnie o swoim życiu i o swojej wierze, bo ta rozmowa wcale nie oznacza, że Pan Jezus ma zamiar utworzyć specjalny stan w Kościele - grupę doskonałych. To jest dialog z każdym człowiekiem, niezależnie od tego, co w Kościele robi i co z Boga zrozumiał. Pytanie dotyczy tego, co mam robić, żeby osiągnąć życie wieczne, żeby być wierzącym, a nie tego, co mam zrobić, żeby zostać zakonnikiem czy zakonnicą. Jesteśmy na podstawowym poziomie. Nie pytamy o rady ewangeliczne, tylko o wiarę. A Jezus odpowiada: "Jeśli chcesz być doskonały...".

Takie jest tłumaczenie i z niego biorą się wszystkie nasze pomyłki w interpretacji tej Ewangelii. Tyle że w oryginale nie ma nic o doskonałości, ale greckie słowo, które znaczy "dorosły" albo "kompletny". A zatem Jezus mówi: "Jeśli chcesz być kompletny w swojej wierze...", "Jeśli chcesz dorosnąć w swojej wierze...". Jezus rozmawiał z młodym człowiekiem, który miał tysiąc ideałów. To rozpalona głowa, a także ktoś bardzo radykalny, dla kogo białe to białe, a czarne to czarne... Jezus mówi mu, że jeśli chce być dorosły, musi sprzedać wszystko, co posiada, i rozdać to ubogim, a później wrócić i iść za Nim.

Kiedy człowiek dojrzewa? Kiedy dorasta w swojej wierze? Kiedy przestaje być w niej dzieckiem? To są ważne pytania, bo Ewangelia jest dla ludzi dorosłych. Trzeba w dorosły sposób myśleć o Bogu, o Kościele, a także o sobie. Przykazania i rady ewangeliczne są dla ludzi dojrzałych. Św. Paweł w jednym ze swoich listów pisze, żebyśmy nie byli jak dzieci, które są miotane każdym podmuchem nowej doktryny. Radzi, żebyśmy w złu byli jak dzieci, ale w swoich myślach mamy być dojrzali (1 Kor 14, 20). W wierze mamy być dojrzali. Augustyn, rozważając Eucharystię, pisze w imieniu Jezusa: "Ja jestem chleb dorosłych. Dorośnij, a będziesz mnie spożywał". Eucharystia jest chlebem dorosłych. Kiedy człowiek z Ewangelii pyta Jezusa, co ma zrobić, żeby dorosnąć w wierze, Jezus natychmiast trafia w samo sedno: "idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!". Nie chodzi nawet o to, że o dorosłości w wierze świadczy stosunek człowieka do pieniądza, choć można byłoby całe rozważanie poprowadzić właśnie w tym kierunku, bo ludzie często myślą, że są dorośli i już wiele z wiary zrozumieli, a rozkładają ich pieniądze.

Jezus dobrze wiedział, że tego człowieka blokuje pieniądz. To widać po jego reakcji: "odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości". One go blokują. To jest tama, która nie pozwala mu naśladować Jezusa. Mocna tama, pomnożona jeszcze przez to, że ten człowiek miał o sobie bardzo dobre zdanie: "Wszystkiego tego przestrzegałem od młodości...". Przykazania? Żaden problem. Wszystkie nasze blokady są wzmocnione przez nasze dobre zdanie o samych sobie. Ta Ewangelia ma swój odpowiednik w nawróceniu Zacheusza. Mamy wiele komentarzy biblijnych, które zestawiają ze sobą spotkanie Jezusa z bogatym młodzieńcem i spotkanie z Zacheuszem. Dla Zacheusza pieniądz też był problemem, a do tego był to pieniądz skradziony. Ewangelia mówi o Zacheuszu, że był zwierzchnikiem celników i że był bardzo bogaty.

Podobnie pisze też o tym młodym człowieku, że miał wiele posiadłości. Jednak Zacheusza Jezus nie namawiał, by poszedł i rozdał wszystko. On zrobił to sam, z własnej woli. Rozdał pół majątku, a wszystkim, których skrzywdził, odpowiednio to wynagrodził. Zacheusz zrobił coś, na co nie było stać tego młodego człowieka. Ale Zacheusz nie miał o sobie dobrego zdania! On wiedział, że jest skończonym łotrem. A potem, kiedy już wszystko rozdał, urządził ucztę i zaprosił Jezusa. I nie było w nim ani odrobiny smutku - wyzbył się majątku i się nie smucił. Słowo się na nim dokonało, a na tym młodym nie może się dokonać. Warto zestawić ze sobą te dwa teksty i pomyśleć wtedy o sobie. Kim jestem? Co mnie blokuje? Co mi przeszkadza? Co mi nie pozwala iść w pełni za Jezusem? Co mi nie pozwala dorosnąć w wierze?

Mała Tereska powiedziała kiedyś pewnej siostrze, że jest bardzo bogata, gdy ta nie chciała drugiej oddać chustki. Więc i taki drobiazg może człowieka zablokować. Ezechielowi największą trudność w słuchaniu Boga sprawiały jego własne uczucia. Wyobraźcie sobie, że umiera osoba wam najbliższa, a Bóg mówi, że nie wolno wam okazywać żałoby. Ciężko jest wypełnić takie słowo, ale bez tego Ezechiel nie będzie znakiem dla Izraela.

Pewnie wszystko w nim krzyczało przeciwko temu. Krzyżem dla człowieka mogą być także jego uczucia, gdy tak się w nich zaplącze, że nie może w pełni naśladować Chrystusa, ale może też nim być coś innego. Znak Ezechiela był tak mocny dlatego, że cały naród wybrany grzeszył pychą. Kiedy czytamy proroków, znajdujemy teksty mówiące wyraźnie, że naród wybrany nie potrafił się nawrócić, bo miał niesłychanie wysokie poczucie własnej wartości. Jednak ono było zbudowane na kompletnym fałszu, wynikającym z myślenia, że skoro mają świątynię, to Bóg ich kocha. Wszyscy prorocy po kolei próbują zedrzeć im z oczu tę zasłonę i nic. Bo może być i tak, że pycha najbardziej przeszkadza człowiekowi dorosnąć.

Każdy z nas sam musi znaleźć w sobie to, co mu przeszkadza naśladować Jezusa. Co to może być? To jest coś takiego, bez czego nie wyobrażamy sobie życia, coś takiego, że jak pomyślimy, że moglibyśmy to stracić, robimy się smutni.

Jest to fragment najnowszej książki biskupa Grzegorza Rysia:

Sprawdź, czy jesteś dorosły w wierze - zdjęcie w treści artykułu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sprawdź, czy jesteś dorosły w wierze
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.