Uczennica Hanny Chrzanowskiej: uczy nas wyczulenia na drugiego człowieka [WYWIAD]

Uczennica Hanny Chrzanowskiej: uczy nas wyczulenia na drugiego człowieka [WYWIAD]
(fot. shutterstock.com)
PAP / ml

Hanna Chrzanowska uczy nas wyczulenia na drugiego człowieka. Ona sama miała jakiś dodatkowy zmysł. Umiała rozpoznać ludzi, którzy potrzebują pomocy i zawsze była gotowa do jej niesienia - powiedziała PAP Helena Matoga, uczennica Hanny Chrzanowskiej i wicepostulator procesu beatyfikacyjnego.

Małgorzata Wosion-Czoba / PAP: Kiedy zatknęła się Pani z Hanną Chrzanowską?

Helena Matoga: Jako 16-latka wstąpiłam do Uniwersyteckiej Szkoły Pielęgniarsko - Położniczej w Krakowie, w której Hanna Chrzanowska była wicedyrektorką i wykładała "Pielęgniarstwo w otwartej opiece zdrowotnej". Prowadziła praktyki pielęgniarstwa domowego. Hanna wprowadzała nas - uczennice do osób w cięższym stanie. Pamiętam, że osobiście wprowadziła mnie do trojga pacjentów. Przekazywała nam podstawowe informację o chorych, o sytuacji rodziny i o czynnościach, które musimy wykonać.

Czy udzielała jakichś rad?

DEON.PL POLECA

Na wykładach powtarzała nam, że podstawą opieki domowej jest dobry wywiad. Zanim poszłyśmy do chorych musiałyśmy w szkole, w parach, pod jej czujną kontrolą, przeprowadzić symulację takiej rozmowy. Trzeba było rozeznać sytuację całej rodziny, a nawet to, czy chory może liczyć na pomoc życzliwych sąsiadów.

Jak Hanna Chrzanowska rozumiała rolę pielęgniarki?

Pielęgniarka powinna być - jak to określała "żelazną ręką w aksamitnej rękawiczce". Chorzy bywali bardzo różni. Ona zawsze mówiła: musicie dobrze rozeznać sytuację i zawsze szanować gospodarzy domu. Nie ważne, czy chory wam się podoba, czy jest odrażający, musicie nad nim roztoczyć opiekę.

W trakcie procesu beatyfikacyjnego za cud uznane zostało uzdrowienie Zofii Szlendak-Cholewińskiej, która była wychowanką Hanny Chrzanowskiej i która przedstawiła ją abp. Karolowi Wojtyle.

W trakcie procesu beatyfikacyjnego Zofia Szlendak-Cholewińska sama złożyła świadectwo o swoim uzdrowieniu na ręce ks. prof. Stefana Ryłko, referenta ds. kanonizacyjnych. Rzeczywiście w 1957 roku to ona przedstawiła Hannę ks. Karolowi Wojtyle. Od tej pory zawiązała się ich współpraca i przyjaźń. Po raz pierwszy z Hanną odwiedził 30 chorych w ich domach w okresie Wielkiego Postu. Dzięki niemu łatwiej mogła uzyskać pomoc zgromadzeń zakonnych i zgodę proboszczów na działalność charytatywną przy parafiach.

Ilu świadków złożyło zeznania przed trybunałem w trakcie procesu beatyfikacyjnego?

Siedemdziesięciu dwóch. To były pielęgniarki, wolontariusze, jej pacjenci, ale też spowiednik oraz sąsiedzi Hanny Chrzanowskiej.

Kiedy Hanna Chrzanowska zdecydowała, że będzie się zajmować pielęgniarstwem środowiskowym, społecznym?

Wyjeżdżając w 1925 r. do Paryża na stypendium Fundacji Rockefellera poświęcone pielęgniarstwu społecznemu jeszcze o tym nie myślała. Jak pisała "runęło na nią piękno Paryża". Miała praktyki we francuskich ambulatoriach i w szpitalu. Zaliczyła wszystkie zajęcia, a po powrocie do Krakowa wykładała w Szkole Pielęgniarek i Opiekunek Zdrowia zdrowie publiczne. Prowadziła poradnię dziecięcą, praktyki w poradni przeciwgruźliczej i zdążyła założyć poradnię ginekologiczną dla kobiet. Odbyła też miesięczny staż z higieny szkolnej w Belgii, co w latach 20 było novum. Organizowała pierwsze gabinety medycyny szkolnej w Krakowie.

Rokiem przełomu zawodowego był dla niej rok 1957. Musiała odejść ze Szkoły Pielęgniarstwa Psychiatrycznego w Kobierzynie z powodów światopoglądowych.

Przełom religijny w życiu Hanny Chrzanowskiej nastąpił wcześnie w latach 30. ubiegłego wieku. Myślę, że wpływ na jej religijność i pogłębienie wiary miała praca pod kierunkiem Marii Epstein oraz współpraca z Marią Starowiejską przy redagowaniu "Pielęgniarki Polskiej".

Co zdaniem Hanny Chrzanowskiej należało do zadań pielęgniarek, które zajmowały się chorymi w domach?

Początki pielęgniarstwa parafialnego były bardzo trudne, musiała pokonać opór proboszczów. Tylko dzięki abp. Wojtyle, w którym miała wsparcie, udało się jej tak wiele zrobić. Mogła działać nie tylko w Krakowie, ale w całej diecezji. Ona też była konsekwentna, wiedziała czego chce i jak powinno to funkcjonować. Do najważniejszych zadań należało rozpoznanie potrzeb, zapewnienie bezpieczeństwa choremu, systematyczna pielęgnacja, wsparcie duchowe.

Jaka była Hanna Chrzanowska?

Wspaniała, ciepła, bezpośrednia.

Bałyście się jej, czy ją podziwiałyście?

Kochałyśmy ją. Była dla nas niekwestionowanym autorytetem.

Opieka domowa i opieka hospicyjna jest dziś dobrze rozwinięta, Hanna Chrzanowska była jej prekursorką. Które z zasad, jakie opracowała, powinny obowiązywać dziś?

Ciągłość opieki - do wyzdrowienia lub do śmierci. Hanna Chrzanowska propagowała "Rachunek sumienia pielęgniarki", który zmusza nas do refleksji nad własną postawą, relacjami z Bogiem i pacjentem. Uświadamia, że pielęgniarka katolicka została obdarowana powołaniem do służby człowiekowi przez Boga. Ewangeliczne uczynki miłosierne Chrystusa winny być przykładem do doskonalenia swoich umiejętności i postępowania zgodnie ze swoim sumieniem.

Czego możemy się od niej uczyć?

Wyczulenia na drugiego człowieka. Hanna miała jakiś dodatkowy zmysł. Nigdy nie była obojętna. Umiała rozpoznać ludzi, których coś trapi, którzy potrzebują pomocy i zawsze była gotowa do jej niesienia. Jej ulubionym powiedzeniem było "Żeby wam się chciało chcieć".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uczennica Hanny Chrzanowskiej: uczy nas wyczulenia na drugiego człowieka [WYWIAD]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.