Takie słowa "łamią kości i przygniatają, a nie wyprowadzają ku zbawczemu spotkaniu z Panem".
Co się w tobie dzieje, kiedy otwierasz Pismo Święte, czytasz te teksty albo słuchasz kogoś, kto je komentuje? Jaki rodzaj reakcji w sobie odkrywasz? To oczywiście zależy od bieżącego stanu, w jakim się znajdujemy - ale jeśli jakiś kaznodzieja budziłby nieustannie u swoich słuchaczy poczucie winy albo poczucie znużenia to niezależnie od stanu słuchaczy, padałby na niego jakiś cień, że wywołuje głównie takie reakcje.
Jakie reakcje budził Jezus jako nauczyciel i kaznodzieja? Czytamy, że "budził zdumienie". Z jakiego powodu? Nie z powodu oryginalności swoich twierdzeń, ale dlatego, że uczył ich jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Śpiewaliśmy w psalmie: "dałeś Synowi władzę nad swym dziełem". Chodzi właśnie o tę władzę. Jezus ma taką władzę, która daje słuchaczom odczucie, że oni są wewnątrz Bożego dzieła. Że kiedy On do nas mówi, czuję się stworzony przez Ojca, że ze mnie nie rezygnuje, że nie jestem Mu obojętne to, co się ze mną dzieje. Że objawia mi swoją miłosierną miłość, że chce uwalniać mnie od wszystkiego, co mnie od Niego oddala. Na którymś etapie wzywa mnie do tego, żebym się zaangażował. Ale w Jezusie wciąga mnie do swojego dzieła.
Przeciwieństwem jest nauka uczonych w Piśmie. Oni wciągali słuchaczy w jakąś religijną retorykę, grę słów. Najczęściej to wiązało się z tym, że mówili, co od nich Bóg chce. To typ moralistycznego kaznodziejstwa, charakterystyczny dla uczonych w Piśmie, który bynajmniej nie odszedł w nicość. Czym się charakteryzuje? Mówisz ludziom to, czego od nich Bóg chce. Zobaczcie, że tak mówi przede wszystkim zły duch: "Co chcesz od nas?" Być może zły duch lubi posługiwać się tym sformułowaniem: Bóg chce od nas tego, tego i tego... Zanim ty w ogóle usłyszysz, kim jesteś i co Bóg dla ciebie czyni, skonfrontowana z tym, czego chce od ciebie, czujesz jak to słowo łamie ci kości i cię przygniata, a nie wyprowadza ku zbawczemu spotkaniu z Panem.
Skomentuj artykuł