Horror u dominikanów w Katowicach
"W projekcie tym kościół przypomina salę operacyjną, kostnicę lub pustostan. (...) Gdyby z projektu usunąć ołtarz, krzyż, ławki i organy, planowany kościół przypominałby też aulę sportową lub więzienie". To pierwsza część dwugłosu o projekcie kościoła dominikanów w Katowicach.
* * *
Nowy projekt kościoła pw. Przemienienia Pańskiego na ulicy Sokolskiej w Katowicach wywołał dyskusję pomiędzy częścią wiernych, a braćmi dominikanami. Sprawę na naszych łamach opisała Dominika Frydrych w artykule "«Oaza prostoty» czy «pustostan»? Dominikanie zaprezentowali nowy projekt kościoła w Katowicach". Aby nieco pogłębić temat zwróciliśmy się z prośbą o opinię do historyków sztuki. Poniżej głos dr Justyny Sprutty. Drugą część dwugłosu przygotował Piotr Oleś OP i znajdziesz ją tutaj.
* * *
Jakże niebezpieczne są wszelkie −izmy, ponieważ zawsze oznaczają jakąś skrajność. Można dostrzec też w dominikańskim projekcie katowickiego kościoła specyficzny, gdyż pozbawiony zacietrzewionej walki z sakralną sztuką figuratywną, ikonoklazm. Z pewnością nagość wewnętrznej przestrzeni może w tym projekcie szokować.
Mimo iż jestem pasjonatką sztuki dawnej i w niej specjalistką, intrygują mnie poszukiwania stylu w nowoczesnej architekturze sakralnej, choć jednocześnie niepokoją jej skrajne formy. Z minimalizmem posuniętym do granic możliwości mam do czynienia w katowickim projekcie. Nie niepokoi mnie barokowy horror vacui, czyli lęk przed pustą przestrzenią, i nie przeszkadza mi on w modlitwie. Wzniosłość architektury barokowej, podobnie jak strzelistość gotyckiej, ukierunkowuje skutecznie od stuleci zbłąkaną myśl ku Bogu. Skromność motywów w kościele pozwala natomiast, zgodnie z cysterską interpretacją, na unikanie wszelkich rozproszeń, jednakże skromność nie oznacza wcale braku.
Więcej niż ową skromność ukazuje projekt dominikańskiego kościoła w Katowicach. W projekcie tym kościół przypomina salę operacyjną, kostnicę lub pustostan. Wrażenie to potęguje trupia biel ścian, poza krzyżem niezłagodzona obrazem czy na jej tle ustawioną rzeźbą. Monumentalizm, opustoszenie i biel sprawiają, że mająca pociągać ku Bogu przestrzeń nabiera niepokojącej przezroczystości. Nawet krzyż ginie w dali, jeśli spojrzy się w jego stronę z przedsionka. Wydaje się nie odgrywać najważniejszej roli w sakralnej przestrzeni. Gdyby z projektu usunąć ołtarz, krzyż, ławki i organy, planowany kościół przypominałby też aulę sportową lub więzienie.
Idee stojące u podstaw tego projektu można postrzegać jako bardzo pożądane w „zabieganej codzienności”: metaforyczna pustynia w centrum miasta, proste znaki, „poetyka surowej materialności” w jakże szalonej ikonosferze XXI wieku. Mimo tych idei można poczuć się zagubionym w owej trupio−chłodnej, niepokojącej i zniechęcającej zimnem przestrzeni. Zabrakło naturalności i złagodzenia wspomnianej surowości. Nawet w protestanckim zborze, jeśli już nie ma ornamentyki, to chociaż ściany nie przypominają kolorem całunu. Dominikański projekt jawi się moim oczom jako wzorcowa, architektoniczna wizja amor vacui, czyli uwielbienia pustej przestrzeni, w przeciwieństwie do horror vacui. Jeśli nada się słowu horror popularne znaczenie, to dla mnie znamiona grozy będzie mieć katowicki, najnowszy projekt.
Nie podejrzewam projektanta o ikonoklazm w znaczeniu historycznym, czyli podbudowany ideologicznie. Z pewnością nie ma on nic wspólnego z obrazoburstwem bizantyńskim czy protestanckim. Nie jest negowaniem, ze względów teologicznych, sakralnej sztuki figuratywnej. Jednakże, kierując się pozorami, osoba nieobeznana z ideami, jakie zdecydowali się uzewnętrznić w architekturze akceptujący projekt zleceniodawcy, może dostrzec w celowo opustoszałym kościele jakiś przejaw ikonoklazmu, pewnej niechęci do zwiększonej obecności sztuki sakralnej w naturalnym przecież dla niej wnętrzu.
Jednak to nie sztuka przyczynia się do braku skupienia, ponieważ rozproszyć może też nadmiar pustej przestrzeni. Pustynia w mieście może stać się sztucznym tworem. Prawdziwej pustyni, stanowiącej przestrzeń dialogu z Bogiem, należy poszukiwać w sobie. Nawet przemierzając miasto w zatłoczonym tramwaju, można trwać w skupieniu na swojej duchowej pustyni, ukierunkowując myśl i słowo ku Bogu. Zgodnie z neoplatońską wizją duch znajduje się najbliżej Boga i to w duchu najbardziej realne staje się z Nim spotkanie. Nowoczesność nie oznacza braku granic, także w zamierzonym kreowaniu pustej przestrzeni. Daleko posunięta może przeobrazić kościół w budzącą kontrowersje, oburzenie, kpinę czy nawet litość, architektoniczną groteskę.
To pierwsza część dwugłosu o projekcie kościoła u dominikanów w Katowicach. Tu znajdziesz odpowiedź Piotra Olesia OP.
Skomentuj artykuł