Jak było naprawdę: Matka Boża „umarła” czy „zasnęła”?

Jak było naprawdę: Matka Boża „umarła” czy „zasnęła”?
Fot. depositphotos.com
Logo źródła: DEON.pl JK

15 sierpnia obchodzimy uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. To jeden z dogmatów ogłoszonych w Kościele katolickim dość późno, bo dopiero w 1950 roku. Jest jednak odzwierciedleniem wielowiekowej wiary, bo uroczystość Zaśnięcia Maryi w Kościołach wschodnich obchodzono już w V wieku. No właśnie: czy ta uroczystość jest pamiątką zaśnięcia czy śmierci Maryi, a może chodzi tu o coś jeszcze innego. Oddajmy głos jednej z najlepiej znanych mistyczek, która wprowadzi nas w tę tajemnicę.

Anna Katarzyna Emmerich, córka ubogich chłopów, urodziła się 8 września 1774 roku. Już jako mała dziewczynka otrzymała dar widzenia rzeczy niezwykłych i co ciekawe, początkowo myślała, że każdy człowiek obdarzony jest taką łaską. Kiedy jednak odkryła, że tak nie jest, wiele z duchowych przeżyć zachowała w tajemnicy, nie chcąc narażać się na szyderstwa i zazdrość ze strony innych. Od czasu, gdy otrzymała łaskę stygmatów, pozostała przykuta do łóżka, wtedy też spisano większość jej wizji, które dotyczyły głównie życia Jezusa, ale nie pominęła w nich także Maryi.

Katarzyna Emmerich wskazuje na bogate i wielokulturowe miasto Efez jako na miejsce, w którym ostatnie swoje lata spędziła Maryja. To właśnie tam, praktycznie nie niepokojeni przez innych, mogli spokojnie żyć pierwsi chrześcijanie. I to pewnie dlatego, że miasto cieszyło się opinią „bezpiecznego miejsca”, Jan – zgodnie z poleceniem, jakie otrzymał, stojąc pod krzyżem Jezusa – postanowił umieścić Maryję. „Zanim Jan sprowadził tu Najświętszą Pannę, kazał zbudować dla Niej w cieniu drzew domek z kamienia, podobny zupełnie do Jej mieszkania w Nazarecie” - napisała Katarzyna Emmerich. Mistyczka bardzo dokładnie opisała ten domek i wszystkie jego sprzęty. Co ciekawe, opis ten posłużył grupie XIX-wiecznych duchownych i badaczy do zidentyfikowania tego starożytnego miejsca, które szybko uzyskało sławę miejsca świętego i dziś stało się celem licznych pielgrzymek.

Opis wnętrza domku posłużył także jako tło opowiadania o ostatnich dniach życia Maryi. Czytamy tam m.in.: „W sypialni stało przy ścianie, obitej kobiercami, łoże Maryi. Był to drewniany tapczan, wielkości i kształtu zwyczajnego, wąskiego łóżka, wysoki na półtorej stopy. Okrągły, wypchany wałek, zastępował poduszkę. Na tym to łożu przeleżała Maryja ostatnie dni swego żywota”. Katarzyna twierdzi, że Matka Jezusa odeszła w 63. roku życia. „Czując zbliżający się koniec życia – opowiada – wezwała do Efezu wszystkich Apostołów”. Jak tego dokonała? Uczyniła to przez swą modlitwę, „na skutek której pojawił się anioł każdemu z Apostołów, polecając mu udać się do Efezu”. Kiedy już zebrali się wszyscy, wspólnie odprawiono Eucharystię, Maryja zaś wszystkim z osobna błogosławiła. „Po Komunii nic już nie mówiła. Leżała spokojnie, zwróciwszy oczy w górę; twarz Jej uśmiechnięta była i kwitnąca, jak za czasów młodości”. To, co jest niezwykle interesujące i co sprawia, że opowiadanie Katarzyny jest tak fascynujące, jest fakt, że przedstawiła swe wizje w taki sposób, jakby sama przeniosła się w czasie i duchowo była obecna przy łożu Maryi. „Wtem znikła mi z oczu powała sypialni, a szeroka struga światła unosiła się od ciała Maryi w górę ku niebiańskiej Jerozolimie, ku Tronowi Trójcy Przenajświętszej. Po obu bokach tej smugi widać było świetliste obłoczki, spośród których przezierały twarze aniołów. Maryja wzniosła z utęsknieniem ręce ku tej niebiańskiej Jerozolimie, ciało Jej uniosło się wraz z całym okryciem ponad posłanie, z ciała zaś zdawała się występować dusza w postaci świetlistej, wyciągającej także ręce w górę. Dwa chóry Aniołów złączyły się w jedno pod tą postacią i uniosły Ją ze sobą w górę, oddzielając od ciała, które martwe już opadło na posłanie z rękoma, skrzyżowanymi na piersiach. Duszy Maryi wyszło naprzeciw mnóstwo dusz Świętych, między którymi poznałam dusze Józefa, Anny, Joachima, Jana Chrzciciela, Zachariasza i Elżbiety”.

DEON.PL POLECA

Jak widzimy z opisu, odejście Maryi, choć towarzyszyły mu cudowne zjawiska, było w rzeczywistości zwykłą śmiercią, podczas której dusza oddzieliła się od ciała, pozostawiając je martwym, na ziemi, gdzie trzeba je było pogrzebać. Wydawać by się mogło, że tu nastąpi koniec. Jednak to nie był koniec cudownych wydarzeń. Jak wiemy, tradycja Kościoła zachowuje jednak pamięć o wzięciu Maryi do nieba z duszą i ciałem – jak zatem do tego doszło według przekazu mistyczki?

Wszystko zaczęło się od kolejnej wizji, która choć wyraźna, okazała się niełatwa do odczytania i apostołowie zrozumieli ją dopiero kilka dni później, dzięki nieobecnemu przy łożu śmierci Maryi jednemu z apostołów. Ale najpierw sama wizja: „Zaraz tej samej nocy po pogrzebie w ogródku przed grotą modlili się w nocy Apostołowie i święte niewiasty, i śpiewali psalmy. Wtem spuściła się z góry na grotę szeroka smuga świetlna, a w niej w trzech kołach trzy chóry Aniołów, w pośrodku zaś nich jaśniejąca dusza Najświętszej Panny. Przed Nią szedł Jej Boski Syn z jaśniejącymi znakami ran na rękach i nogach. Cudowne zjawisko zniżało się nad grotę. Najświętsza dusza Maryi, minąwszy Jezusa, przeniknęła przez skałę do grobu i wzniosła się zaraz na powrót wraz z świętem ciałem Maryi przemienionym już i jaśniejącym, po czym cały ten niebiański, cudowny orszak uniósł się w górę ku niebiańskiej Jerozolimie”. Na tym wszystko się skończyło, a sami apostołowie pozostali pod wrażeniem tego niezwykłego zjawiska, nie domyślając się jednak, że jego znaczenie jest o wiele głębsze niż mogło im się wtedy wydawać.

Zrozumieli to trochę przez przypadek – dzięki św. Tomaszowi. Katarzyna twierdzi, że on jeden z całej grupy jedenastu nie zdążył na czas i do Efezu przybył już po śmierci i pogrzebie Maryi. „Tomasz zasmucił się ogromnie, dowiedziawszy się, że już złożono Najświętszą Pannę do grobu. Płakał rzewnie i nie mógł się uspokoić z żalu, że tak późno przybył. Wśród łez gorzkich uklęknął na tym miejscu, gdzie najświętsza dusza Maryi rozstała się z ciałem”. „Tomasz pragnął ujrzeć jeszcze raz zwłoki Najświętszej Panny, więc wzięto kaganki i udano się z nim do grobu. Dwaj uczniowie odsunęli zarośla, a Tomasz, Eleazar i Jan weszli do groty, modląc się chwilę przed trumną. Trumna stała na tyle wysoko, że można ją było łatwo otworzyć. Jan ściągnął trzy taśmy, przytrzymujące wieko, zdjął wieko na bok, i oto, ku wielkiemu zdumieniu, ujrzeli próżne całuny, ułożone w zupełnym porządku, jak okrywały przedtem zwłoki. Tylko na miejscu, gdzie była twarz, usunięte było przykrycie i na piersiach nieco otworzone. Opaski z rąk leżały w porządku, lekko rozsunięte. Apostołowie wznieśli ręce w osłupieniu, a Jan zawołał: Nie ma Jej już tu! Wbiegli inni do groty, zaczęli płakać i modlić się, wznosząc w górę ręce, to znów rzucali się na ziemię, powoli jednak zaczynali pojmować, co się stało, wspomniawszy na widzenie, jakie mieli zeszłej nocy”. W ten sposób zrozumieli, że tamto widzenie było cudownym zabraniem do nieba ciała Maryi.

Na pamiątkę tamtego wydarzenia, w prefacji przeznaczonej na ten dzień, powtarzamy: „Nie chciałeś, aby skażenia w grobie doznała Dziewica, która wydała na świat Twojego Syna, Dawcę wszelkiego życia”. A zatem nie ulega wątpliwości, że Maryja umarła. Skoro jednak nawet w przypadku Łazarza (J 11) i dziewczynki, córki przełożonego synagogi (Łk 8), a także chłopca z Nain (Łk 7) Jezus mówił, że „nie umarli, tylko śpią”, to znaczy, że również Maryja tylko na chwilę zamknęła oczy, aby zaraz potem wszechmocny Bóg ją obudzi - ale nie tak, jak Łazarza, dziewczynę i chłopca z Nain – Maryję Bóg obudził na zawsze i dlatego stała się pierwszą ze zbawionych do życia bez końca.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

„O Matko Nieustającej Pomocy, z największą ufnością przychodzę dzisiaj przed Twój święty obraz, aby błagać o pomoc Twoją…”

To pierwsze słowa modlitwy rzymskiej, którą odmawiają ludzie na całym świecie, zwracając się do Maryi gotowej zawsze...

Skomentuj artykuł

Jak było naprawdę: Matka Boża „umarła” czy „zasnęła”?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.