Błogosławieni jesteście - Mt 5, 1 -12a
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”
Dzisiejsza Ewangelia mówi o szczęściu. Jezus jak refren powtarza: „błogosławieni”. Słowo „błogosławieństwo” wiąże się z greckim słowem „eulogia”, i oznacza „dobrze mówić”, „uwielbiać’ oraz „szczodry, hojny dar”. Wiąże się również ze słowem hebrajskim „beraka”, które wyraża czynność przekazania daru. Błogosławieństwo jest więc darem wyrażonym za pomocą słowa oraz czynnością przekazania darów, nie tylko materialnych, ale przede wszystkim duchowych.
Słowo „błogosławiony” (gr. „makarios”) można przetłumaczyć, bardzo upraszczając, jako „szczęśliwy”. Pan Bóg złożył w sercu każdego człowieka pragnienie szczęścia jako pierwotną tęsknotę i pragnie odpowiedzieć na nią, dzieląc się własnym szczęściem.
Dzisiejszy świat proponuje nam różne wizje szczęścia, oparte głównie na konsumpcji, np. dobrobyt, sukces, kariera, prestiż. Ale doświadczenie wskazuje, że żadne z nich nie zaspokaja w pełni ludzkich pragnień. Prawdziwe szczęście polega na przyjaźni z Bogiem i dobrych relacjach z sobą, z innymi ludźmi oraz na życiu w zgodzie z naturą. Prawdziwe szczęście wypływa z realizacji najważniejszego przykazania – miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Dlatego św. Augustyn mówił: „Kochaj i czyń co chcesz”. Jeśli jest podstawa, fundament, czyli miłość, wtedy wszystko jest możliwe.
Błogosławieństwa Jezusa głoszą szczęście, ale kryją w sobie pewien paradoks. Jezus nazywa szczęśliwymi ubogich, cierpiących, cichych, prześladowanych… W ten sposób dewaluuje naszą ludzką hierarchię wartości. Pożądaniu bogactw przeciwstawia ubóstwo: instynktowi siły, gwałtu, panowania – cichość, łagodność; wygodzie, egoizmowi – walkę o sprawiedliwość; zatwardziałości serca – miłosierdzie; zmysłowości – czystość serca; drażliwości – ducha pokoju; próżności, pysze – akceptację zniewag. Nie można być szczęśliwym, gdy kieruje się metodą siły, pożądania, egoizmu, pychy…
Błogosławieństwa, choć tak paradoksalne, w rzeczywistości są bardzo realistyczne. One zmuszają nas do stanięcia twarzą w twarz z doświadczeniami, przed którymi uciekamy. Każdy z nas w życiu doświadczył lub doświadczy różnych form ubóstwa, cierpienia fizycznego, bądź moralnego, łez, głodu, pragnienia, niesprawiedliwości, przeciwności życia… Błogosławieństwa pozwalają spojrzeć na te problemy z nadzieją i wiarą oraz w perspektywie wieczności. Każde błogosławieństwo niesie nadzieję – udział w wiecznym królestwie Boga.
Błogosławieństwa objawiają również Boga Ojca, który jest współczujący, miłosierny, łagodny, cierpliwy, który daje pokój i pociesza… Są portretem Jezusa Chrystusa. Każde błogosławieństwo wypełnia się najpierw w Nim, a także w Maryi i wszystkich świętych. Jan Paweł II mówił: „Jezus nie tylko głosi błogosławieństwa. On żyje nimi i sam jest błogosławieństwami. Patrząc na Niego zrozumiecie, co znaczy być ubogim duchem, cichym i miłosiernym, co znaczy płakać, pragnąć sprawiedliwości, być czystego serca, wprowadzać pokój, cierpieć prześladowanie”.
Pomedytujmy przez chwilę nad każdym z ośmiu błogosławieństw i zastanówmy się, które z nich są naszym osobistym doświadczeniem? Które błogosławieństwo jest dla mnie najradośniejsze, a które najtrudniejsze? Czy sam jestem dla innych błogosławieństwem?
Skomentuj artykuł