#Ewangelia: Mamy dowód Miłości
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz".
Komentarz do Ewangelii
Chyba wszyscy pragniemy dowodów miłości. I mamy do tego prawo. Wszak wszyscy mamy mniejszy lub większy deficyt miłości, a nie da się go zlikwidować bez dowodów, że jesteśmy kochani. Problem polega jednak na tym, że często oczekujemy ściśle określonych dowodów miłości i żadne inne nas nie interesują. A Bóg przyszedł na ten świat, by udowodnić nam, że nas kocha, ale chce to zrobić na swój sposób. Mówiąc wprost: my oczekujemy, że Pan Jezus, skoro nas kocha, będzie nam na różne sposoby po prostu ułatwiał życie przez ujmowanie zmartwień i cierpień, a On tymczasem, aby udowodnić nam, że nas kocha, umarł na krzyżu za nas, za nasze grzechy, dając nam życie wieczne (to właśnie jest ów "znak Jonasza"). Jak sam powiedział w innym miejscu: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich".
Skomentuj artykuł