Komunia jak randka. Co z pierwszą spowiedzią? List do Oliwki
Niebawem wybierasz się na pierwszą randkę. Jak sobie przypomnę moje pierwsze spotkanie z Panem Jezusem w Komunii Świętej, to pot wychodzi mi na czoło!
Droga Oliwko,
doszły mnie słuchy, że niebawem wybierasz się na swoją pierwszą randkę i podobno masz już nawet na tę okazję sukienkę! Myślę, że to wspaniałe wieści, choć jak sobie przypomnę moje pierwsze spotkanie z Panem Jezusem w Komunii Świętej, to pot wychodzi mi na czoło!
Po pierwsze, właśnie z powodu sukienki. Otóż, z niemałym zażenowaniem przyznaję, że sam miałem własną, choć przecież jestem chłopakiem! Czujesz? Myślałem, że się spalę ze wstydu!
Po drugie, okropnie bałem się spowiedzi. Bardzo się wstydziłem, bo nagle miałem przyznać przed jakimś dorosłym panem (do tego też w sukience, tyle że czarnej), że mówiłem brzydko (i to bardzo), biłem kolegów (i to mocno) i nie słuchałem mamy (i to czasem wcale).
Tobie musi być łatwiej, bo pewnie byłaś grzeczna (mama mówi o Tobie same dobre rzeczy). Ale, w sumie, jak tak sobie myślę, to dochodzę do wniosku, że nawet grzeczne dziewczyny, mimo że bardzo się starają, i tak od czasu do czasu albo pomyślą, albo powiedzą, albo wręcz zrobią coś, co komuś innemu sprawi przykrość, i mamy klops zwany inaczej grzechem. I o nim koniecznie powinniśmy na spowiedzi powiedzieć, żeby nas nie tytłał więcej swoim brudem.
Pozwól, że Cię zaskoczę: w spowiedzi bynajmniej nie chodzi tylko o mówienie o grzechach! Równie ważne (jeśli nawet nie ważniejsze) jest ufne słuchanie o dobroci, jaką Bóg chce Cię obdarzyć w odpowiedzi na Twoją skruchę. Dzięki temu, spowiedź staje się sakramentem pokuty, a więc odnowienia serca i przemiany myślenia o Bogu i sobie. Wiesz, co ja usłyszałem na swojej pierwszej spowiedzi? Zamiast reprymendy, której na bank się spodziewałem, ksiądz powiedział mi, że Bóg wybaczył mi wszystkie moje grzechy. Wszystkie! I to dawno, dawno temu, zanim którykolwiek z nich popełniłem, a więc również zanim przyszedłem po raz pierwszy do konfesjonału.
Nie powiem, z początku ucieszyłem się i to bardzo, ale z czasem zacząłem się zastanawiać, że skoro tak - skoro Bóg darował mi wszystko w swoim Synu - Jezusie, to po co w ogóle mam chodzić do spowiedzi? Na szczęście wyjaśnił mi to Pan Jezus poprzez swoją Ewangelię. Powiedział w niej swoim przyjaciołom, że kto jest wykąpany, potrzebuje sobie tylko nogi umyć, bo cały jest czysty. Tak też jest z nami: kiedy byliśmy mali, rodzice przynieśli nas do kościoła, aby nas ochrzcić. Chrzest (jak zapewne wiesz) jest właśnie taką niesamowitą kąpielą, dzięki której człowiek zostaje oczyszczony z wszelkiego grzechu, w tym pierworodnego, i staje się częścią Ciała Pana Jezusa.
Poprzez wodę chrzcielną Bóg obmył nasze dusze, by od tamtej chwili aż do teraz lśniły przed Nim czystością. Z jednym ale! Tak jak wykąpany, chcąc zachować świeżość i czystość, musi dodatkowo szorować sobie stopy, tak ochrzczony, aby otrzymanego na chrzcie światła nie stłamsić w sobie, powinien pozwolić Bogu, aby co chwila obmywał jego duszę w sakramencie spowiedzi.
Sama widzisz, jak jest: ponieważ żyjemy na świecie, przytrafiają się nam różne sytuacje, w których nie zawsze postępujemy dobrze. I obawiam się, że takie gafy zdarzać się nam będą tak długo, jak długo będziemy chodzić po ziemi. Taki nasz urok. Dlatego warto poprzez spowiedź strząsnąć z siebie różne niefajne naleciałości, byśmy mogli śmiało - bez wstydu i skrępowania - chodzić z Jezusem na randki cali - od stóp do głów - czyści i pachnący. Tego Ci z całego serca życzę!
Na koniec pomyślałem o jeszcze jednej rzeczy, być może najważniejszej! Kiedy ksiądz w imieniu Pana Jezusa wypowie na Mszy słowa Przeistoczenia: "bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest bowiem Ciało moje", uważaj na oczy! Dla nich opłatek dalej będzie opłatkiem. Ty jednak spróbuj spojrzeć głębiej i w tym celu zmruż mocno powieki, byś mogła zobaczyć to, co najważniejsze, serduszkiem: że jest przed Tobą to samo Ciało, którego dotknęła się pewna pani, o której Ewangelia mówi, że bardzo cierpiała, i została momentalnie uleczona; Ciało, z którego wychodziła moc zdolna uzdrowić wszystkich chorych i strapionych, którzy zaryzykowali i uwierzyli Jezusowi; Ciało, z którego wyszło życie, by przywrócić zrozpaczonemu ojcu jego przedwcześnie zmarłą córeczkę.
Poprzez to Ciało Pan Jezus chce dać tę samą siłę i moc Tobie i całej Twojej rodzinie. Co za radość, że jesteś już gotowa, by przyjąć i przekazać dalej coś tak niesamowitego!
Trzymaj się, Królewno. Miej udaną randkę i wróć z niej zakochana. Po uszy!
Kuba (tata Lilki i Majki, który pisze bardzo ładne piosenki o Panu Jezusie)
Skomentuj artykuł