Maciej Biskup OP: Rozpacz to skutek poddania się narracji Złego, który chce, żebyśmy utracili ostatnią deskę ratunku

Fot. Stormseeker / unsplash.com

Rozpacz to jakiś rodzaj utraty przed sobą samym twarzy i pozbawienie samego siebie tego najbardziej tolerancyjnego gestu, jakim jest nadzieja. Rozpacz to skutek poddania się narracji Złego, który chce, żebyśmy utracili ostatnią deskę ratunku autoafirmacji i całkowicie zwątpili w sens swojego życia. Jako ojciec kłamstwa chce, abyśmy opacznie odczytywali słowa Jezusa: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Mt 26,24), jako słowa, w których On żałuje, że Judasz przyszedł na świat - pisze o. Maciej Biskup OP w książce "Rozmowy ostatniej godziny. Dramat Boga i człowieka w sześciu odsłonach".

Z Ewangelii według św. Mateusza (26,14–25): Wtedy jeden z Dwunastu, ten zwany J’hudą z K’riotu, poszedł o głównych kohanim i powiedział: „Co jesteście gotowi mi dać, jeśli wam wydam Jeszuę?”. Odliczyli trzydzieści srebrnych monet i dali je J’hudzie. Odtąd wypatrywał on sposobności, aby Go wydać. Pierwszego dnia macy przyszli talmidim do Jeszui i zapytali: „Gdzie chcesz, abyśmy przygotowali Ci seder?”. Idźcie do miasta, do takiego a takiego – odrzekł – i powiedzcie mu, że Rabbi mówi: »Mój czas się zbliża, moi talmidim i ja świętujemy Pesach u ciebie w domu«. Talmidim uczynili, jak im Jeszua polecił, i przygotowali seder. Kiedy nadszedł wieczór, Jeszua zasiadł przy uczcie z dwunastoma talmidim, a gdy jedli, rzekł: „Tak mówię wam, że jeden z was mnie zdradzi”. Bardzo się zdenerwowali i zaczęli Go pytać jeden przez drugiego: „Panie, nie masz chyba na myśli mnie?”. Odparł: „Ten, który razem ze mną zanurza swą macę w misie, ten mnie zdradzi. Syn Człowieczy umrze tak, jak to mówi Tanach, ale biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany! Lepiej by było dla niego, gdyby się nigdy nie narodził”. J’huda, ten, który go wydawał, zapytał wówczas: „Z pewnością, Rabbi, nie masz na myśli mnie?”. On odpowiedział: „To twoje słowa”.

(27,1–5) Wczesnym rankiem wszyscy główni kohanim i starsi zebrali się, ażeby obmyślić, jak doprowadzić do śmierci Jeszui. Potem zakuli Go w kajdany, odprowadzili go i wydali namiestnikowi Piłatowi. Kiedy J’huda, który go zdradził, zobaczył, że Jeszuę skazano, ogarnęły go wyrzuty sumienia i zwrócił głównym kohanim i starszym trzydzieści srebrnych monet, mówiąc: „Zgrzeszyłem, wydając niewinnego człowieka na śmierć”. „Co nas to obchodzi?” – odrzekli. – Twój kłopot”. Cisnąwszy srebrnikami do Przybytku, wyszedł i poszedł, i powiesił się.

DEON.PL POLECA

Wielka Środa. Kolejne spotkanie. Liturgia słowa odsłania nam dramatycznie oblicze Judasza. Spotkaliśmy się już z nim w Betanii, gdy Maria namaszczała stopy Jezusa, on karcąco ten gest chciał zdyskredytować. Dzisiaj czytamy fragment Ewangelii według św. Mateusza. Zasadniczy obraz, jaki się rysuje przed naszymi oczyma, to ciemność. Ciemność, w którą Judasz wszedł, wychodząc z ostatniej wieczerzy.

Ewangelista Jan tę chwilę panowania ciemności, w którą wchodzi Judasz, dosłownie opisuje: „Kiedy wziął ten kawałek chleba, zaraz wyszedł. A była noc” (J 13,30). Judasz wchodzi w noc. Jest chyba najbardziej dramatyczną postacią Wielkiego Tygodnia. Jego dramatem jest ciemność, w którą wstępuje i w niej pozostaje. Jego „noc” zaczyna się jednak dużo wcześniej. Wchodzenie w nią jest konsekwencją braku spotkania i komunikacji z Jezusem. Judasz stale miał jakieś żale do Jezusa, np. o to, że ociąga się z ukazaniem mocy królestwa Bożego, że nie rozprawia się z niesprawiedliwością. Powstała niedawno filmowa, apokryficzna interpretacja motywów działania Judasza. Wskutek biedy panującej w Izraelu, która spowodowana była rzymską okupacją, miał on utracić on żonę i dziecko. Wyczekując sprawiedliwości dla Izraela, domagał się jej zgodnie z logiką odwetu i naprawienia krzywd. I taką nadzieję żywił w związku z misją Jezusa. Z czasem odkrył, że jego pomysł na sprawiedliwość nadchodzącego Królestwa nijak się ma do tego, o czym mówi Jezus, że jego Mistrz rozwija narrację duchową.

Widać coraz wyraźniej, że w Judaszu narasta żal. W jego sercu jest coraz więcej pytań, ale on nie staje z nimi przed Jezusem, nie odsłania przed Nim swojego bólu i gniewu. Tak się dzieje, kiedy nosimy w sobie jakiś ból i żal, ale kryjemy się z tym, nie odsłaniamy się, problem zamiatamy pod dywan czy wchodzimy w „ciche dni”. Adam z Ewą nie rozmawiali ze sobą o tym, co się wydarzyło. Brak dialogu, rozmowy to zawsze początek jeszcze większego dramatu. Kiedy mamy jakieś sytuacje konfliktowe w rodzinie, w małżeństwie to nie one są największym dramatem. Jest nim brak dialogu.

Tragedią Judasza jest więc nieumiejętność do wejścia w rozmowę z Jezusem o swoich wątpliwościach. W ten sposób jego noc – noc bólu, żalu i rozpaczy – pogłębia się. „A była noc”. Noc to czas podejmowania decyzji o wydaniu Jezusa. Judasz wchodzi w rozmowę, ale nie z Jezusem, tylko z ludźmi, dla których dramat Judasza jest obojętny. Noc osamotnienia. Judasz nie jest z Jezusem, ale jest też coraz bardziej dramatycznie daleko od samego siebie. Przez zdradę opuszcza Jezusa, ale zdrada kończy się rozpaczą. Judasz porzuca więc samego siebie. Rozpacz jest jego zabójczą kryjówką. Tli się jednak w nim ciągle jakaś iskierka nadziei. Wyszedł przecież z wieczerzy paschalnej, która była rozświetlona obecnością Jezusa i Jego bezinteresownym darem z siebie. Kiedy już zdradził Jezusa i Go wydał, zobaczył, jak mówi ewangelia, swój grzech. Pojawiła się w nim skrucha.

Okładka książki "Rozmowy ostatniej godziny. Dramat Boga i człowieka w sześciu odsłonach" (Wyd. WAM)

Zapłakał tak, jak Piotr zapłakał po swoim trzykrotnym zaparciu się Mistrza. Ten płacz nie okazał się jednak oczyszczający. Nie otworzył go na spotkanie z pełnym światła przebaczeniem Chrystusa. Pozostał w nocy, w rozpaczy. To jest najbardziej dramatyczne doświadczenie Wielkiego Tygodnia. To nie jest bezosobowa rozpacz. Ma ona bardzo konkretną twarz kogoś, kto ma swoją historię opisaną w ewangelii. Jednocześnie jest to obraz, a może wręcz przeciwnie – jakiś rodzaj antyikony (zaprzeczenia obrazu i podobieństwa Boga), w której ukryte są te wszystkie ludzkie historie zamknięte ostatecznie w rozpaczy, w poczuciu, że nie ma dla człowieka ratunku, nie ma szansy na otrzymanie przebaczenia.

Rozpacz to jakiś rodzaj utraty przed sobą samym twarzy i pozbawienie samego siebie tego najbardziej tolerancyjnego gestu, jakim jest nadzieja. Rozpacz to skutek poddania się narracji Złego, który chce, żebyśmy utracili ostatnią deskę ratunku autoafirmacji i całkowicie zwątpili w sens swojego życia. Jako ojciec kłamstwa chce, abyśmy opacznie odczytywali słowa Jezusa: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Mt 26,24), jako słowa, w których On żałuje, że Judasz przyszedł na świat.

Wróćmy pamięcią do poprzedniej medytacji, w której mówiliśmy o tym, że był „udręczony w duchu”. Tak, Jezus jest udręczony dramatem Judasza, głęboko cierpi z powodu Judasza. Kiedy więc mówi: „Byłoby lepiej, gdyby się nie narodził”, to nie ma na myśli, że Bóg żałuje decyzji o powołaniu Judasza do życia, o stworzeniu go. Czyż Bóg wycofuje z miłości? To byłby raczej jakiś bożek stworzony na obraz człowieka, na obraz nas samych, którzy nieraz zostawiamy innych, opuszczamy ich, potrafimy powiedzieć komuś: „już nie potrafię ci po raz kolejny zaufać”. To byłaby ostateczna tragedia, gdyby Bóg zrezygnował z człowieka.

Słowa Jezusa należy interpretować jako pełne współczucia, współodczuwania z Judaszem, słowa, za którymi kryje się przeświadczenie, że gdyby nie przyszedł na świat, ominąłby go ten dramat, w który właśnie wchodzi. Jezus nie patrzy na Judasza tylko przez pryzmat jego zewnętrznej zdrady, jego zaparcia się. Piotr też trzykrotnie się Go zaparł. Jezus patrzy właśnie na tę dramatyczną rozpacz, w której coraz bardziej pogrąża się Judasz. To jest cierpienie Jezusa. Każde doświadczenie dramatu, który ludzie noszą w sobie, jest dla Jezusa o wiele większym cierpieniem niż Jego męka na krzyżu. Jest to wewnętrzne, duchowe cierpienie Jezusa z powodu tego, że ktoś może zatracić się w rozpaczy i niewierze w miłosierdzie.

Gdy przyglądamy się wydarzeniom Wielkiego Tygodnia, to istotnie wydaje się, że dramat Judasza to jest największy ból zadany Jezusowi. Judasz przecież widział wcześniej Jezusa uzdrawiającego chorych, odpuszczającego winy grzesznikom i przygarniającego odrzuconych. Był pewnie świadkiem spotkania w Jerychu, gdzie Jezus mówił do Zacheusza: „Dzisiaj muszę się zatrzymać w twoim domu” (por. Łk 19,5). Był świadkiem tego, jak Chrystus nauczał, że potrzebują Go nie sprawiedliwi, ale grzesznicy oraz tego, że wypełniają się w Nim proroctwa Izajasza o tym, że „nie złamie nadłamanej trzciny, nie zgasi gasnącego knotka” (Iz 42,3).

Judasz nie przełożył tego doświadczenia na swoje życie. Sedno judaszowego dramatu tkwi w tym, że słyszał tyle słów pełnych światła, uczestniczył w tak wielu wydarzeniach, które wyprowadzały ludzi z największej ciemności, a on sam nic z tego światła nie zatrzymał dla siebie. Pogrążył się w ciemności. Nie możemy jednak zapomnieć słów Pisma, które mówią, iż światłość świeci także w ciemności.

Fragment pochodzi z książki o. Macieja Biskupa OP "Rozmowy ostatniej godziny. Dramat Boga i człowieka w sześciu odsłonach" (Wydawnictwo WAM).

Pełni funkcję promotora świeckich dominikanów, mieszka w klasztorze w Łodzi i związany jest z Dominikańskim Ośrodkiem Kaznodziejskim. Zaangażowany jest również w dialog ekumeniczny i dialog z judaizmem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Maciej Biskup OP: Rozpacz to skutek poddania się narracji Złego, który chce, żebyśmy utracili ostatnią deskę ratunku
Komentarze (2)
TB
~Tadeusz Borkowski
5 kwietnia 2023, 15:28
Skąd to wszystko wie ks.Maciej Biskup? Czy Bóg mu się zwierzał ze swoich uczuć, rozterek, planów? Na jakiej podstawie Autor twierdzi, że np: "dramat Judasza to jest największy ból zadany Jezusowi"? Trudno mi uwierzyć, że ks Biskup zna dokładnie emocje targające osobami sprzed mniej więcej 2000 lat.
PR
~Ppp Rrr
5 kwietnia 2023, 14:44
Rozpacz, to skutek nadmiaru złych emocji, spowodowanych wydarzeniami w życiu człowieka - żadnego "Złego" nie należy w to mieszać. Same wydarzenia mogą być zupełnie normalne lub przypadkowe. Pozdrawiam.