Modlitwa głębi jest jak wyrzucanie z siebie worka pełnego śmieci
"Gdy ktoś angażuje się w duchową podróż, w odpowiedzi Duch rozpoczyna usuwanie wszystkich emocjonalnych śmieci zgromadzonych w nas przez całe życie. Duch pragnie całkowicie nas wypełnić i przekształcić cały nasz cielesnoumysłowy organizm w elastyczne narzędzie Bożej miłości". Przeczytaj fragment książki Thomasa Keatinga OCSO "Otwarty umysł, otwarte serce. Kontemplacyjny wymiar Ewangelii". Znany trapista, założyciel i duchowy przewodnik Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej, daje nam jedno z najlepszych wprowadzeń do praktyki modlitwy głębi. Tłumaczy w nim, czym jest, a czym nie jest prawdziwa kontemplacja, oraz krok po kroku przeprowadza czytelnika przez jej etapy.
Dynamika procesu oczyszczania przypomina pewien rodzaj Bożej terapii, ściśle dopasowanej do potrzeb każdego z nas: Bóg oczyszcza przestrzeń nieświadomości ze wszystkich przeszkód, które ograniczają przepływ łaski przez nasz umysł, psychikę i ciało.
Traumatyczne doświadczenia z wczesnego dzieciństwa pozostają w naszym ciele
Pojawia się coraz więcej dowodów na to, że traumatyczne doświadczenia emocjonalne z wczesnego dzieciństwa pozostają w naszym ciele i układzie nerwowym w postaci napięć, lęków i różnego rodzaju mechanizmów obronnych. Nie można się ich pozbyć przez zwykły sen i odpoczynek. Wewnętrzna cisza i głęboki odpoczynek, który ona przynosi całemu organizmowi, rozmiękczają blokady emocjonalne i przywracają mu naturalną zdolność do pozbywania się rzeczy, które są dla niego szkodliwe. Zarówno psychika, jak i ciało mają własne drogi pozbywania się tego, co szkodzi zdrowiu. Te emocjonalne resztki zalegające w nieświadomości ujawniają się w czasie modlitwy pod postacią myśli, które mają pewną natarczywość, siłę i ładunek emocjonalny. Zwykle nie wiadomo, z jakiego źródła one pochodzą. Jest to najczęściej mieszanina myśli z niewyraźnym lub bardzo ostrym doświadczeniem niepokoju. Najlepszy sposób, by się ich pozbyć, to cierpliwie je znosić i nie walczyć z nimi.
Zaczynamy dostrzegać, że nie jesteśmy tak wspaniałomyślni, jak sobie wyobrażaliśmy
Kiedy głęboki pokój, który płynie z modlitwy głębi, usuwa emocjonalne przeszkody, wtedy wyłania się również wiele ciemnych stron naszej osobowości. Żyjemy błogim wyobrażeniem o dobru, które czynimy naszej rodzinie, przyjaciołom, partnerom biznesowym lub zawodowym, kierując się jak najlepszymi motywami. Kiedy dynamika oczyszczenia zaczyna w nas działać, wtedy zauważamy, że wszystkie te dobre intencje przypominają stertę brudnych szmat. Zaczynamy dostrzegać, że nie jesteśmy tak wspaniałomyślni, jak sobie wcześniej wyobrażaliśmy. Dzieje się tak dlatego, że teraz Boże światło mocniej rozświetla nasze serce. Boża miłość ze swej natury ujawnia nam nasz wrodzony egoizm. Przypuśćmy, że jesteśmy w słabo oświetlonym pokoju i wygląda on dość czysto. Kiedy jednak zapalimy setkę tysiącwatowych żarówek, a do tego weźmiemy mocne szkło powiększające, wtedy ujrzymy mnóstwo małych, pełzających stworzeń. Samo powstrzymanie się od ucieczki z takiego miejsca będzie sukcesem. Podobnie jest w naszym wnętrzu: kiedy Bóg zapala światło, nasze motywacje zupełnie zmieniają charakter, a my z wielką szczerością błagamy Boga o łaskę i przebaczenie. Dlatego tak ważne jest zaufanie do Boga, bez którego łatwo byśmy zrezygnowali lub powiedzieli: "Musi być jakaś inna, lepsza droga do nieba".
Odbudowa naturalnych zasobów zdrowia psychicznego
W chrześcijańskiej tradycji ascetycznej samopoznanie jest sposobem poznawania swojej ukrytej motywacji, odkrywania potrzeb emocjonalnych, wewnętrznych nacisków, które oddziałują na nasze myślenie, odczuwanie i działanie, ale nie są w pełni uświadomione. Codzienna regularna praktyka wycofania się z powierzchownych myśli pozwala o wiele wyraźniej zobaczyć własną motywację. Zaczynamy wtedy rozumieć, że system wartości, na którym do tej pory opieraliśmy swoje życie, ma korzenie w pozaracjonalnych postawach, których nigdy szczerze i w pełni nie poddawaliśmy ocenie. Wszyscy mamy tendencje neurotyczne, kiedy jednak regularnie praktykujemy modlitwę kontemplacyjną, odbudowują się nasze naturalne zasoby zdrowia psychicznego i jednocześnie widzimy, jak fałszywe ja z jego systemem wartości niszczy nasze życie. Ukryte w przestrzeni nieświadomości emocjonalne uwarunkowania z wczesnego dzieciństwa zaczynają ujawniać się jasno i wyraźnie w naszej świadomości. Jeśli w naszej psychice są jakieś przeszkody, które blokują otwarcie się na Boga, to Boża miłość zacznie nam je ukazywać. Jeśli pozwalamy im odejść, to będziemy stopniowo rozwijać poczucie przebywania z Bogiem i cieszyć się Jego obecnością. Wewnętrzna dynamika modlitwy kontemplacyjnej w naturalny sposób prowadzi do przekształcenia całej osobowości. Zmiany nie ograniczają się do postępu moralnego, ale pozwalają nam w nowy sposób postrzegać rzeczywistość i na nią odpowiadać.
Akceptacja siebie
Proces ten obejmuje również zmiany na poziomie struktur świadomości. Doświadczając wsparcia, które płynie z wewnętrznego pokoju, zyskujemy też więcej odwagi, by stawić czoło ciemnej stronie naszej osobowości i zaakceptować siebie takimi, jacy jesteśmy. Każdy człowiek ma w sobie niewyobrażalny potencjał udziału w tym, co boskie, a jednocześnie każdy z nas musi się mierzyć z tym, co jako prymitywne formy świadomości jest w nas historycznym zapisem ewolucyjnego rozwoju naszej natury. Ludzka natura ma skłonność do sięgania po więcej życia, więcej szczęścia, więcej Boga, ale nosi też destrukcyjne tendencje do powrotu do nieświadomych, instynktownych zachowań zwierzęcych. Chociaż wiemy, że taka regresja nie prowadzi do szczęścia, to jednak czai się w nas ten element ludzkiej natury. Arcybiskup Fulton Sheen zwykł mawiać: "Barbarzyństwo nie jest poza nami, ale pod nami". Innymi słowy, przemoc i inne instynktowne siły tkwią w nas w zalążku i jeśli nie będą powściągnięte, mogą się rozwinąć w różne rodzaje zła.
Opanowanie tych tendencji jest konieczne, jeśli chcemy, by łaska mogła w nas swobodnie przepływać. Modlitwa głębi sprzyja leczeniu tych ran. W terapii psychoanalitycznej pacjent wraca do swoich traumatycznych przeżyć z przeszłości, by je w ten sposób zintegrować i włączyć w zdrowe wzorce zachowań. Codzienna praktyka modlitwy głębi leczy takie rany bez potrzeby powrotu do traumatycznych przeżyć.
Po kilku miesiącach modlitwy głębi zwykle pojawiają się dość silne myśli o sporym ładunku emocjonalnym. Nie ujawniają jakichś traumatycznych przeżyć z przeszłości czy nierozwiązanych problemów teraźniejszych. Po prostu pojawiają się jako myśli, które mają pewną siłę lub mogą przynieść stan obniżonego nastroju na kilka godzin bądź dni. Z perspektywy ludzkiego rozwoju myśli te mają wielką wartość, mimo że przynoszą poczucie prześladowania przez cały czas modlitwy.
Kiedy modlitwa głębi zaczyna działać
Kiedy proces uwalniania tego, co nieświadome, rozpoczyna się naprawdę, wielu odczuwa to tak, jakby się cofali, a modlitwa głębi wydaje im się niemożliwa, ponieważ wszystko, czego doświadczają w czasie modlitwy, to niekończący się ciąg rozproszeń. W rzeczywistości w modlitwie głębi nie istnieją rozproszenia, chyba że sam chcesz być rozproszony lub przerwiesz modlitwę.
Nie ma znaczenia, ile masz myśli, bo ich liczba i charakter nie mają najmniejszego wpływu na jakość i szczerość twojej modlitwy. Gdyby była to modlitwa rozmyślania, to rzeczywiście myśli, które nie są częścią rozmyślania, stawałyby się rozproszeniami, ale modlitwa głębi nie dokonuje się na poziomie myślenia. Jest ona zgodą woli na Bożą obecność w wymiarze czystej wiary. Jest to działanie na duchowym poziomie istnienia. Myśli, które niosą ładunek emocjonalny, są głównym sposobem uwolnienia złogów emocjonalnych zalegających w nieświadomości. Tym sposobem, poza świadomym postrzeganiem, wiele wewnętrznych konfliktów ukrytych w nieświadomości i wpływających na osobiste wybory w stopniu, o którym nawet nie mamy pojęcia, zostaje rozwiązanych. W rezultacie z upływem czasu pojawia się coraz większe zadowolenie z życia i poczucie wolności. Te same myśli, które rodzą smutek w czasie modlitwy, uzdrawiają psychikę z ran, którym poddany był układ nerwowy w ciągu całego życia. W tej modlitwie zarówno cisza, jak i myśli mają ważne zadanie do spełnienia.
Można to trochę nieelegancko porównać do sytuacji w niektórych wynajmowanych lokalach, gdzie jest kłopot z wywozem śmieci i niektórzy odkładają je w łazience, a kiedy chcą się wykąpać, muszą najpierw wyrzucić nagromadzone śmiecie. Podobnie dzieje się w tej modlitwie. Gdy ktoś angażuje się w duchową podróż, w odpowiedzi Duch rozpoczyna usuwanie wszystkich emocjonalnych śmieci zgromadzonych w nas przez całe życie. Duch pragnie całkowicie nas wypełnić i przekształcić cały nasz cielesnoumysłowy organizm w elastyczne narzędzie Bożej miłości. Jednakże przeszkody, które nosimy w sobie, nie wiedząc nawet o nich, nie pozwalają na to, byśmy byli do końca napełnieni. W swojej miłości i gorliwości Duch zaczyna oczyszczać nasze wnętrze. Jedną z dróg, na której to czyni, jest pasywne oczyszczenie poprzez dynamikę modlitwy głębi.
Prośba, by Bóg wziął w swoje ręce proces naszego oczyszczenia
Ze względu na to, że modlitwa głębi jest oddaniem się do Bożej dyspozycji, jest ona zarazem formą prośby, by to On wziął w swoje ręce proces naszego oczyszczenia. Potrzeba odwagi, by stawić czoło procesowi samopoznania, lecz jest to jedyna droga do nawiązania kontaktu z naszą prawdziwą tożsamością i ostatecznie z naszym prawdziwym ja - a jest nim Boży obraz w nas. Kiedy czujesz się znudzony, niespokojny i masz wrażenie, że wszystko inne byłoby lepsze niż to bezczynne siedzenie i wystawianie się na nieznośne myśli, pozostań w tym mimo wszystko. To trochę tak, jak wyjść z domu bez parasola w deszczowy dzień i przemoknąć do suchej nitki. Na nic się nie przydadzą jęki, że nie wziąłeś parasola. Najlepsze, co można zrobić, to chętnie poddać się takiemu strumieniowi myśli, mówiąc: "Wygląda na to, że zmoknę", i cieszyć się tym deszczem myśli w głowie.
Zanim zaczniesz się zastanawiać, czy ta modlitwa idzie dobrze, masz dobry czas modlitwy. Po zastanowieniu się już nie jest taki dobry. Jeśli jesteś pochłonięty myślami i nic nie możesz z tym zrobić, pogódź się z faktem, że dziś tak to właśnie wygląda. Jutro lub za kilka dni będzie lepiej. Im mniej wewnętrznej szamotaniny, tym szybciej pójdzie praca. Umiejętność akceptowania wszystkiego, co pojawia się w przestrzeni świadomości, jest zasadniczą częścią dyscypliny. Pielęgnuj neutralną postawę wobec tego, co w modlitwie pojawia się na poziomie psychologicznym; to pozwoli nie przejmować się tym, czy masz myśli. Ofiaruj swoją bezsilność Bogu i spokojnie oczekuj w Jego obecności. Gdy poczekasz wystarczająco długo, wszystkie myśli odejdą.
Wyrzucić cały wór śmieci
Jeszcze jedna ważna rzecz, którą warto zapamiętać: kiedy trwa proces oczyszczenia, pojawia się czasem pokusa, żeby poznać bliżej, skąd pochodzi ten uśmiech, pragnienie, silna emocja, i określić, gdzie i w jakim okresie życia zostało to zapisane w psychice. To bezcelowe, ponieważ proces ten nie koncentruje się na pojedynczych wydarzeniach z przeszłości. W tym procesie sterta psychicznych odpadków, podobnych do zalegającego, gnijącego kompostu, zostaje spulchniona. Podobnie jest z wyrzucaniem śmieci: nie oddziela się skorupek jaj od skórek pomarańczy, ale wszystko wyrzuca się razem; również w tym wypadku nie przeglądaj i nie oceniaj, ale po prostu wyrzuć cały ten wór śmieci.
Może się również zdarzyć, że pojawią się zewnętrzne trudności życiowe, które będą bezpośrednio wpływać na rozwój duchowy. Jest to inny sposób, który Bóg wykorzystuje, aby doprowadzić do głębszego samopoznania i większego współczucia wobec rodziny, przyjaciół i innych ludzi.
Fragment książki Thomasa Keatinga OCSO "Otwarty umysł, otwarte serce. Kontemplacyjny wymiar Ewangelii".
Skomentuj artykuł