Jezus zwraca uwagę na płaczące kobiety
Nie bój się wrażliwości. Nie bój się płakać nad losem ludzi, którzy usychają z braku miłości: w ubóstwie, samotności i niesprawiedliwości. Twoje łzy mogą ożywić ich serce.
Tradycja opłakiwania zmarłych oraz skazańców jest charakterystyczna dla tego kręgu kulturowego. Wiele z tych łez nie było szczerych. Często wynajmowało się również tzw. płaczki. Komu zależało na tym, by opłakiwać Jezusa? Zapewne był to człowiek, który sam bardzo bał się płakać. Nie wiemy, czy bał się łez, czy raczej konsekwencji przyznania się do Jezusa. Zapewne był człowiekiem wpływowym.
Jedni mówią, że Jezus pocieszył płaczące niewiasty, inni, że je zganił. Użył stanowczych słów, przestrzegł je przed fałszywymi łzami. Gdybym ja był w takiej sytuacji, zapewne puściłyby mi nerwy, a Jezus pomyślał o nich. Strzeżcie się niesprawiedliwości - świat, w którym pokładacie ufność, zbudowaliście właśnie na niej. Mnie niewinnego zabijają, wasze dzieci będą cierpieć podobnie.
Nie istnieje sprawiedliwość wymierzana cierpieniem i przemocą. Jezus zanegował świat, w którym wyrównuje się długi za pomocą siły. Sprawiedliwość Boża jest ściśle złączona z miłosierdziem. Nie jest głupia - jest ufna i hojna.
Dlaczego ta konkretna grupa kobiet zapisała się w Biblii? Bo one autentycznie zostały pocieszone. Nie poklepane po ramieniu, nie okłamane słowami "wszystko jest w porządku". Jezus opowiedział im o miłosierdziu. Właśnie w tym momencie, gdy gorzej już wyglądać nie mógł, gdy wielu przyjaciół straciło w Niego wiarę, bo liczyli, że się wyswobodzi. On im udowadnia, że poddał się sprawiedliwości ziemskiej, by udowodnić, jak różni się ona od Boskiej sprawiedliwości, pełnej miłosierdzia. To przesłanie mogły zrozumieć tylko matki zatroskane o los dzieci. Nie płaczcie nade Mną, bo mój los musi się dokonać w ten sposób. Płaczcie nad nimi, bo na ziemi nie doznają prawdziwej sprawiedliwości. Niech celem waszych dzieci będzie niebo.
Czy słyszał to człowiek, który owym płaczkom zapłacił? Jezus był żywym i zielonym drzewem, nie potrzebował łez. Te łzy potrzebne były uschłym, by je ożywić. Dlatego nie bój się wrażliwości. Nie bój się płakać nad losem ludzi, którzy usychają z braku miłości: w ubóstwie, samotności i niesprawiedliwości. Twoje łzy mogą ożywić ich serce.
Jezus nie gani wrażliwości tych kobiet, ale zadaje im pytanie, dlaczego płaczą. Bóg chce, byśmy okazywali sobie współczucie, ale zbyt często skupiamy się na nieistotnych zranieniach. Boimy się przytulić człowieka w tym miejscu, w którym najbardziej tego potrzebuje. Boimy się wzruszyć nad jego prawdziwą biedą.
Jeżeli chcesz dziś zapłakać nad Jezusem, lepiej zrób to nad swoim losem. To ja jestem największą raną w Jego sercu, największym pragnieniem tego serca.
Nie kupuj prezentów, które mają wypełnić twoją nieobecność. Nie opłacaj ludzi, którzy mają nieść pomoc zamiast ciebie. Pochyl się ze wzruszeniem nad bliskimi, którzy cię potrzebują.
* * *
Ta wyjątkowa droga krzyżowa każe nam skupić się na Jezusie, poznać w nim to co ludzkie i bliskie naszemu sercu. Wszyscy jesteśmy oporni, a nasze serca zbyt ciasne dla drugiego człowieka Na kolejne rozważania zapraszamy w każdy czwartek i sobotę Wielkiego Postu.
Szymon Żyśko - redaktor DEON.pl, grafik, prowadzi autorskiego bloga "Pudełko NIC"
Skomentuj artykuł