Ks. Grzegorz Strzelczyk: nienawiść zalatuje piekłem [ROZMOWA]
"To jest grzech. I to taki najgorszego kalibru moim zdaniem. To jest taki grzech, który doprowadza do piekła" - mówi ks. Grzegorz Strzelczyk.
Rozmowa została przeprowadzona 1 lutego 2019 r.
Michał Lewandowski: Skąd się bierze w ludziach nienawiść do innych ludzi?
Ks. Grzegorz Strzelczyk: To rozmawiamy o gniewie czy nienawiści?
Jaka jest różnica między jednym i drugim?
Gniew to jest uczucie, które ma charakter mobilizacyjny i pozwala się skupić na jednej rzeczy i mierzyć z różnymi przeciwnościami.
Czyli emocja jest grzechem?
Nie, działanie w gniewie jest grzechem. Do tego głównym. Paweł mówi, że mamy gniewać się, ale nie grzeszyć. To znaczy: jeśli wpadacie w gniew to dobrze by było do końca dnia rozwiązać ten problem i nie zasypiać z gniewem. Uczucie grzechem nie jest. Gniew który nie jest rozwiązany i z którym idzie się spać, przechodzi w niechęć. Jeżeli jest na osobę, to wtedy bardzo zniechęcamy się do niej. Jaki jest źródłosłów słowa "nienawidzić"?
Że nie chce kogoś widzieć na oczy.
Że mnie szlag trafia, jak go widzę. To się bierze z tego, że mamy problem relacyjny. Sygnałem, że ten problem jest, może być właśnie gniew, albo inne uczucie. Jeżeli gniew rozpoznam jako sygnał, że coś mam zrobić z tą relacją i to robię, to dobrze. Ale jeśli gniew nie zostanie skanalizowany, to przechodzi w niechęć, a niechęć może przejść w nienawiść, czyli do stanu, w ktorym zaczynam życzyć źle drugiemu.
To jest problem.
To jest grzech. I to taki najgorszego kalibru moim zdaniem. To jest taki grzech, który doprowadza do piekła. Jak ja kogoś nienawidzę, to absolutnie nie chcę z nim być. Nawet tak absolutnie, że jak on będzie w niebie, to ja będę chciał być gdzie indziej. Nienawiść zalatuje piekłem.
Jak patrzę na nasze życie publiczne to mam wrażenie, że jedna strona za Boga nomen omen, nie chce w ogóle widzieć na oczy drugiej strony.
Mamy na świecie sporo ludzi, którym niechęć przechodzi w nienawiść. Widzę to też z perspektywy konfesjonału. I to jeszcze w bardzo nieprzyjemnej postaci, bo czasem słyszymy ludzi, którzy się szczycą swoją nienawiścią.
Dlaczego bardzo nieprzyjemnej?
Bo uważają, że ich nienawiść jest słuszna i uzasadniona postawą drugiego. Nie, nienawiść nigdy nie jest słuszna. I nigdy nie jest uzasadniona nawet naganną postawą drugiego. Oczywiście przebaczenie i miłowanie nieprzyjaciół to jest horyzont do którego chrześcijanin powinien zmierzać i wiem, że nie każdy jest w stanie od razu do niego doskoczyć, ale to jest kierunek. Nie ma usprawiedliwienia dla hodowania nienawiści.
Może tutaj chodzi o to, że myślimy często, że przebaczenie oznacza resetowanie pamięci?
Może. Ale przebaczenie jest konieczne, jeśli nie chcemy doprowadzić do nienawiści. A ta oznacza, że komuś życzę źle i będę obwiniał go nieustannie za to, co zrobił. Przebaczenie to danie kolejnej szansy. Często jest tak - i to jest słuszne z perspektywy możliwości przeciętnego człowieka - że przebaczamy na zasadzie ograniczonego zaufania. Nie da się od tak przywrócić więzi, która była kiedyś.
Jak polskie życie publiczne wygląda z tego punktu widzenia?
Publiczne czyli jakie?
Polityczne, medialne, społeczne.
Jeśli chodzi o politykę, to jak wiemy, mamy dwie koncepcje jej uprawiania. Pierwsza związana jest z dobrem wspólnym, druga z walką o władzę. Mam wrażenie, że w Polsce ożeniliśmy się z tą drugą wizją. Naparzamy się o władzę, a dobro wspólne jest nam potrzebne wtedy, kiedy chcemy zachęcić wyborcę do tego, żeby oddał na nas swój głos. Jak zdobędziemy władzę, to juz nam zależy mniej. Od czasu do czasu temu wyborcy coś damy, żeby go obłaskawić. A jak ktoś nie przynależy do głosującej na nas grupy, to sam jest sobie winien - na nic nie może liczyć. Żebyśmy mieli poważną debatę o dobru wspólnym? Serio, nie widzę, żebyśmy w ogóle o tym rozmawiali. I to od dłuższego czasu. Moim zdaniem to jest efekt tego, że nie posłuchaliśmy ludzi, którzy od dawna o tym mówili.
Na przykład?
Na przykład Tadeusz Mazowiecki. Tischner. Warto wracać do jego tekstów. W Solidarności, zwłaszcza w jej intelektualnych kręgach było sporo ludzi, którzy doskonale widzieli co się stanie, jeśli nie nauczymy się w Polsce rozmawiać. Oni widzieli, że "Solidarność" nie była jeszcze zdolna do dojrzałego dialogu. "Solidarność" była solidarnością przeciwko. Oczywiście w jej czasie były tekst Popiełuszki. Jak się dzisiaj to czyta, to wgniata w fotel. Lekturę Popiełuszki zalecałbym dzisiejszym politykom.
Czy można nienawidzić samego siebie?
Na siebie się można gniewać, sam jestem na siebie często wkurzony. Można dobrze to wykorzystać do nawrócenia. Emocje są neutralne, istotne jest to, jak ja je zagospodaruję. Mogę z nich wyprowadzić dobro, ale mogę też sobie zrobić krzywdę. Z gniewu na siebie mogę popełnić samobójstwo albo się nawrócić.
Jak gospodarować gniew?
Przede wszystkim przyznać się do niego. Jak się przyznamy do niego, to trzeba znaleźć jego źródło. Wtedy można działać.
ks. dr Grzegorz Strzelczyk - prezbiter archidiecezji katowickiej i teolog (adiunkt Katedry Teologii Dogmatycznej i Duchowości Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach). Odpowiada m.in. za formację do diakonatu stałego w archidiecezji katowickiej. Kieruje zespołem roboczym przygotowującym program ochrony dzieci i młodzieży archidiecezji katowickiej
Michał Lewandowski - teolog, dziennikarz DEON.pl
* * *
6 arcykatolickich pokus | Wielki Post to 6 tygodni przygotowania do Zmartwychwstania Jezusa. Ale to nie tylko czas oczekiwania, ale i mierzenia się z trudnościami. To także czas kilku pułapek, które mogą skutecznie złapać nas w swoje sidła, utrudnić drogę albo sprawić, że w ogóle z niej zejdziemy. Jak sobie z tym poradzić? Gdzie szukać mapy po bezdrożach? Na szczęście mamy przewodnika. Ks. Grzegorz Strzelczyk pokaże jak dobrze przygotować się na zmierzenie z 6 wyzwaniami, jakie może przynieść Wielki Post. Spokojnie i rzeczowo wytłumaczy, doda otuchy i poprowadzi w odpowiednim kierunku.
Skomentuj artykuł