Nie ruszy bez prawa
Nie zdajemy sobie sprawy, ile praw fizyki, geografii, biologii, czy Bóg wie czego jeszcze, nosimy w swoim sercu na co dzień. I nie tylko nosimy, ale skrupulatnie je przestrzegamy. Skąd wiemy, że wyskakując przez okno z dziesiątego piętra, polecimy w dół, a nie w górę? Dlaczego chcąc wyjść z domu, kierujemy się w stronę drzwi, a nie w stronę ściany?
Sobota po Popielcu (Iz 58,9b-14; Łk 5,27-32)
Kto nas nauczył, że nóż nie nadaje się do jedzenia, a skakać na główkę można tylko do wody? Nawet, żeby przeczytać tę refleksję musieliśmy dokonać odpowiednich ruchów pozwalających zasiąść za komputerem, uruchomić go w odpowiedni sposób i wśród milionów stron znaleźć tę jedyną. Już nie mówiąc o tym, że dobrze jest wiedzieć, nie tylko gdzie trzeba kliknąć, ale jak, żeby widziany na ekranie artykuł można było przeczytać do końca.
Chociaż nie myślimy o tym na co dzień, to wiemy, że tysięcy praw i zasad życia uczymy się od dziecka. Wystarczy przecież popatrzeć na maluchów wkładających łyżki do buzi czy przewracających się o podłogę, by uświadomić sobie, że proces adaptacji jest nie tylko długi, ale i czasem bolesny. Co więcej, jesteśmy przekonani, że pewnych praw zmienić się nie da. Głaz nie będzie pokarmem. Jeździć się nie da na pile motorowej, a woda nie zamarznie nigdy w tej samej temperaturze, w której będzie wrzała.
I mimo że rozumiemy konieczność nauki pewnych praw i niemożliwość ich zmiany, to jednak kiedy stoimy przed prawami duchowego życia, przewracamy się często jak zwyczajne małolaty.
Izajasz w sobotę po Popielcu tłumaczy przynajmniej dwa prawa.
"Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem". (Iz 58,9-10)
Proste. To zdanie warunkowe realne. Jeśli wprowadzę w życie to, o czym mówi zdanie po słowie "jeśli", to otrzymam to, co opisuje po słowie "wówczas". Podobnie z następnym prawem:
"Jeśli powściągniesz twe nogi od przekraczania szabatu, żeby w dzień mój święty spraw swych nie załatwiać, jeśli nazwiesz szabat rozkoszą, a dzień święty Pana czcigodnym, jeśli go uszanujesz przez unikanie podróży, tak by nie przeprowadzać swej woli ani nie omawiać spraw swoich, wtedy znajdziesz twą rozkosz w Panu". (Iz 58,13-14)
Jeśli wprowadzę w życie to, o czym mówi zdanie po słowie "jeśli", to otrzymam to, co opisuje po słowie "wówczas".
W tym temacie są przynajmniej dwa bardzo nieracjonalne zachowania współczesnego człowieka. Pierwsze polega na ogromnym pragnieniu zmiany zasad. "A dlaczego to jest grzechem? To już nie powinno być zakazane! Moim zdaniem, nie ma w tym nic złego!". Nieracjonalność takiej logiki polega na marnowaniu czasu i energii na zmianę niezmiennych praw. Można się buntować przeciw temu, że po zimie jest wiosna, i że skacząc w przepaść, nie polecimy w kosmos. Można, ale po co?
Drugim nieracjonalnym zachowaniem jest pragnienie otrzymania wyniku bez spełnienia warunku, który go umożliwia. "Chcę znaleźć upodobanie w Bogu, ale już będę dyskutował z tym, co ja mogę robić w dzień święty". "Chcę być szczęśliwy, ale będę robił to, co ja chcę, a nie co mi mówią jakieś cudze zasady". Normalnie jak dzieci… To tak jakby celnik Lewi powiedział Jezusowi: "Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz, ale pod warunkiem, że nie będę musiał się ruszać ze swojego miejsca."
Światem rządzą prawa. Jedne światem materii, inne światem ducha. I skoro nauczyliśmy się nawet jeździć samochodem, to zacznijmy na serio uczyć się tych praw, które mogą nas zawieźć do samego nieba.
Skomentuj artykuł