„Samiec twój wróg!” – o rzeczywistości groźniejszej niż fikcja
„Dialogi w połowie drogi” – w odcinku 21. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ rozmawiają o burzy, jaka przetoczyła się przez media (nie tylko sportowe!) na całym świecie po finale mistrzostw świata w piłce nożnej kobiet, a konkretnie po tym jak prezes hiszpańskiej federacji piłkarskiej – mistrzyniami świata zostały właśnie Hiszpanki – gratulując zwycięstwa zawodniczkom, pocałował jedną z nich w usta.
Autorzy podcastu rozmawiają na temat relacji międzyludzkich, a relacji damsko-męskich w szczególności i zauważają, że nawet gdy zostały przekroczone czyjeś granice, to zawsze potrzebna jest gotowość do wysłuchania drugiej strony; odwet i wojna niczego nie leczą, a mogą zburzyć bardzo wiele; skutecznym balsamem na zadrapania i wzajemnie zadane rany jest tylko spotkanie, czyli otwartość, wzajemność i szczery kontakt.
Jeśli o sprawiedliwości i prawdzie nie przesądzają fakty, a bycie kobietą lub mężczyzną, to znaczy, że życie przerosło kabaret, a rzeczywistość okazała się groźniejsza niż wizja z „Seksmisji”.
Przekroczone granice w relacjach damsko-męskich?
Polskie kultowe filmy lubimy? Odpowiedź może być tylko jedna, prawdziwie kultowe, nawet bardzo. No to jest jak najbardziej kultowy film: “Seksmisja”. I już mówię, dlaczego od niego zaczynam, bo mnie się “Seksmisja” ‘skojarzyła’. Uważam ten film za ‘profetyczny’, czyli za taki, który nie tylko się nie starzeje, ale który z każdym rokiem jest coraz bardziej aktualny. Przerażająco aktualny – trzeba by chyba dopowiedzieć.
I skojarzył mi się z kazusem Luisa Rubialesa, czyli prezesa hiszpańskiej federacji piłkarskiej, który całkiem niedawno podał się do dymisji, a podał się do dymisji, dlaczego? Otóż 20 sierpnia tego roku w Australii był rozgrywany finał Mistrzostw świata piłki nożnej kobiecej. I w tymże finale Hiszpania wygrała z Anglią 1:0. I po raz pierwszy w historii Hiszpanki zostały mistrzami świata. Tak, mistrzyniami, nawet możemy powiedzieć. I jak zawsze, zaraz po meczu odbywała się dekoracja. No i odbywa się to w taki sposób, że tam do tego rzędu różnych oficjeli podchodzą zawodniczki, żeby odbierać medale, żeby odbierać gratulacje. Wśród tych oficjeli był również Rubiales jako prezes hiszpańskiej Federacji.
Oczywiście ze swoim prezesem piłkarki hiszpańskie witały się w sposób szczególny, obejmując, ściskając. Wśród tych piłkarek była również Jenni Hermoso, która, kiedy podeszła, to tak się serdecznie objęli, że ona go właściwie podniosła do góry, co bardzo zabawnie wyglądało. I kiedy go postawiła z powrotem, to on – jak potem mówił – pocieszał ją, żeby się nie przejmowała niestrzelonym karnym, bo rzeczywiście nie strzeliła karnego w czasie tego meczu, a ona powiedziała mu: jesteś wielki. I wtedy on trzymając jej głowę w dłoniach, zapytał: ‘buziaczek’? Na co ona odpowiedziała ‘bale’, czyli tak. No i właśnie – pocałował ją w usta. Oczywiście od razu było całe mnóstwo komentarzy, wszyscy to zauważyli, porównywano to do tego, co zrobił Casilias, kiedy Hiszpanie zdobyli mistrzostwo świata. Ale oczywiście pojawiły się też od razu głosy krytyczne, że to jest niedopuszczalne, że to jest ‘agresja’.
Rubiales na początku powiedział, że „trzeba być chorym, żeby to w ten sposób odebrać”, ale, w drodze powrotnej, jak mieli śródlądowanie, nagrał filmik z przeprosinami i go upublicznił. Natomiast kiedy już wrócili do Hiszpanii, to te głosy krytyki na tyle przybrały na sile, że domagano się już w sposób jawny jego dymisji. I w związku z tym on zwołał nadzwyczajne walne zebranie federacji piłkarskiej, na którym udzielał wyjaśnień. Nie tylko wyjaśnień, bo on tam wielokrotnie bezwarunkowo przepraszał za zaistniałą sytuację, mówiąc, że ona się nie powinna zdarzyć, jednocześnie dodając, że nie miała ona w sobie żadnego elementu seksualnego, że tam nie było kontekstu seksualnego. Mówił, że w takim momencie w takiej sytuacji, to jest tak, jakby pocałował którąś ze swoich córek z radości, prawda?
No i dlaczego mi się to skojarzyło z “Seksmisją”? Otóż dlatego, że tak się zastanawiałem, czy on mógłby zrobić cokolwiek, żeby zatrzymać te fale nie tylko krytyki, tylko coraz bardziej śmiałego domagania się: a to dymisji, a to ukarania go, a to podania do sądu. Właściwie takiego publicznego unicestwienia, bo chyba taką kategorię można tu zastosować. On tak to nazwał, że to jest publiczne zabójstwo.
Nie chodzi o prawdę, ale o zniszczenie człowieka
I tak nawiązując do Seksmisji, to tak sobie myślę, że właściwie jedynym, co by mogło powstrzymać tę lawinę, to jest to, że jakaś dr Berna zażąda, żeby naturalizować go, że złoży wniosek o naturalizację. Natomiast to skojarzenie z „Seksmisją” jest też takie naturalne, bo te żądania, to wszystko, co zostało przeciwko niemu wytoczone, można streścić w tych kluczowych dla “Seksmisji” słowach: “samiec twój wróg!”. Bo przecież nie chodzi tam o prawdę, o uznanie swojej winy, przeproszenie i tak dalej, tylko właśnie, żeby kogoś zniszczyć, zniszczyć mężczyznę w tym wypadku, bo tak to wygląda. Nie zmienił tego nawet filmik, który pokazywał, jak piłkarki jadą w autobusie ze stadionu na lotnisko. Tam Hermoso pokazywała koleżankom zdjęcia z tego ‘buziaka’ mówiąc: „zobaczcie, a nie widziałyście, popatrzcie, on mnie tak pocałował właśnie jak Casilias Sarę”. Na to wchodzi też prezes. Cały autobus kobiet woła tak familiarnie: „prezio, prezio”. Po czym skandują: „buziak, buziak, buziak, buziak”.
A on reaguje takim zmieszaniem. Mówi: „dajcie spokój”, uśmiecha się, bo to jest przecież lekka sytuacja sympatyczna, ale już po tych pierwszych słowach krytyki, więc on reaguje tym: „dajcie spokój jest mi głupio”, a nawet: „bo mi wstyd”. Czyli mamy taką sytuację, w której ta pierwsza reakcja piłkarki nie była oburzeniem, odepchnięciem, zniesmaczeniem, jakkolwiek sobie to nakreśliliśmy, tylko była przyjęta dość naturalnie w tych okolicznościach stadionu, emocji, itd.
Dopiero później stało się coś takiego, że ona stwierdziła, że wówczas była w szoku, a teraz to dotarło do niej, że została ofiarą de facto. Tak, jak na “Seksmisji” to było powiedziane, że “działałam zbałamucona ówcześnie panującą męską cywilizacją”. I nawet taki filmik, który de facto rozstrzyga o tym, co tam się rzeczywiście stało, został pominięty, niezauważony, dlatego, że fakty nie mają znaczenia. Zresztą on w tym wystąpieniu powiedział, że równość to jest wtedy, kiedy głównym kryterium nie jest to, czy mówi kobieta czy mężczyzna, tylko czy mówi prawdę, albo kłamie.
Zasady w relacjach damsko-męskich obowiązują w obie strony
Ja powiem szczerze, że mój osobisty ‘godnościomierz’ mam dość mocno podkręcony, to znaczy rzeczywiście reaguję na bardzo delikatne nawet przekroczenie pewnych granic. No właśnie na to, co dzieje się w relacjach, ale w tej sytuacji jakoś nie umiem ‘empatyzować’ z panią Hermoso, nie umiem jej współczuć, podzielić jej odczuć. Bo wydaje mi się to tak karykaturalnym przedstawieniem tego, co się zdarzyło, że zadaję sobie nawet pytanie, na ile to nie szkodzi postrzeganiu spraw, w których rzeczywiście dochodzi do wykorzystywania seksualnego, agresji w tym obszarze, itd. Bo mówiąc to wszystko nie uznajemy, że “nic się nie stało”. My mamy świadomość, że jest cała masa sytuacji niejasnych, trudnych, ‘przemocowych’, które są problemem i które trzeba rozwiązywać, ale tu mam wrażenie, że za chwilkę napiszemy kilka zasad: jak trzeba patrzeć na zawodniczki; czy prawą nogą do lewej ręki, itd.? Ironizuję nie z zasad, które są ważne i potrzebne, nie z prewencji, bo ona jest niezwykle ważna, ale z karykaturalnego przedstawiania bardzo poważnego problemu.
Pełna zgoda. Jeszcze chcę dodać to, że jako człowieka, jako mężczyznę, jako księdza to mnie też boli bardzo to, że wojnę proponuje się jako rozwiązanie, jako lekarstwo, a de facto wojna może tylko zniszczyć. Jeżeli chcemy protestować przeciwko ‘męskiej agresji’ i robimy to z jeszcze większą agresją, to to do niczego nie doprowadzi.
To jest kazus, który dotyczy nas wszystkich. Mam wrażenie, że tu rzeczywiście dotykamy czegoś dużo większego, czyli problemu relacji w ogóle, w tym relacji damsko-męskich. I tak sobie myślę, że my nie uzdrowimy tych relacji. Ba, my ich nawet nie zdołamy zbudować, jeżeli będziemy z podejrzliwością patrzeć na siebie nawzajem i wszystko interpretować w kluczu patologii. Rozstawimy się później po kątach, będziemy mieć oczywiście zasady i oczywiście będziemy bezpieczni. Nikt na siebie nie spojrzy, nikt nikogo nie dotknie, tylko nie zbudujemy relacji. Wojna nas nie uleczy ani nie uleczy nas jakaś taka właśnie izolacja, aseptyczność, porozdzielanie, porozstawianie po kątach. Bo wtedy nie będzie możliwe to, co w relacji jest kluczowe, czyli kontakt.
Przyszła mi na myśl dwukierunkowość, bo mam wrażenie, że zapominamy, że relacja jest dwukierunkowa: ode mnie do ciebie, od ciebie do mnie. Tymczasem empatia, zrozumienie, tolerancja, wiarygodność ma działać tylko jednokierunkowo? Ta sytuacja bardzo dokładnie to pokazuje. Tak jest, bo jak w relacji nie ma wzajemności, jak nie ma otwartości i wynikającego stąd szacunku wzajemnego, to wszystko się skończy jak w “Seksmisji”. Tylko, że obecna nasza sytuacja już jest o wiele gorsza niż ta, przed którą przestrzegała nas “Seksmisja”. Życie przerosło kabaret, prawda? Rzeczywistość przerosła fikcję. Niestety, niestety, niestety. Możemy się nie zgadzać, możemy się spierać, możemy pozostawać przy swoich opiniach, ale żebyśmy nigdy nie wchodzili w logikę odwetu, żebyśmy nigdy nie wchodzili w logikę wojenną, bo to już wtedy nie jest relacja. To jest właśnie ‘wojna’.
Skomentuj artykuł