Skąd się bierze zagubienie chrześcijanina w stosunku do pieniądza?
Kwestia pieniędzy (czyli też wszystkiego, co tworzy materialną część naszej codzienności) i ich miejsca w naszym życiu to bardzo delikatna sprawa. Możemy się nawet nie spostrzec, kiedy staniemy się ich sługami.
Zwykło się mawiać, że pieniądze to nie wszystko. I rzeczywiście, wiemy, że bez nich trudno zdziałać cokolwiek, trudno nawet przeżyć, ale jednocześnie jesteśmy świadomi tego, że to nie one dają nam szczęście. Często jednak niemożliwe jest mówienie o szczęściu w życiu, jeśli człowiekowi brakuje środków na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Nieprawdą jest jednak, że pieniądze to wszystko lub że one same z siebie potrafią dać ludziom szczęście… Jak widać, z tymi pieniędzmi to bardzo delikatna i skomplikowana sprawa. Słowo, które dzisiaj kieruje do nas Pan w swojej Ewangelii, ma nam uświadomić, że szukamy sensu życia zupełnie nie tam, gdzie powinniśmy - stąd to zagubienie chrześcijanina w stosunku do pieniądza.
"Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie" (Łk 16,13) - tych słów, przynajmniej teoretycznie, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Okazuje się jednak, jak to w życiu bywa, że teoria jedno, a praktyka drugie. Ewangelia mówi o życiu wiecznym, a my wciąż tyle myślimy o doczesności... Ewangelia swoje, a my swoje… Nic nowego pod słońcem - chciałoby się głęboko westchnąć, rozkładając ręce w zwątpieniu. Lepiej jednak głęboko westchnąć i rozłożyć ręce w uwielbieniu Boga za to Słowo, które przypomina, że zbawienie to dar! Nie da się go kupić, bo cena już została zapłacona: "Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich (…)" (1 Tm 2,5-6).
Przyjrzyjmy się, co jeszcze mówi nam dzisiejsza Ewangelia: "Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek" (Łk 16,1). Zdenerwował się bogacz, że jego dobra nie były pomnażane, ale wykorzystywane przez zarządcę raczej jako środki, dzięki którym można wygodnie żyć. Zaufał i zawiódł się. Rządca ma zostać pozbawiony urzędu, ale dostał czas na to, by się rozliczyć. Wykorzystał tę sposobność do tego, by zabezpieczyć swoją przyszłość, budując z dłużnikami swojego pana układy oparte na długu wdzięczności - darował im część zobowiązań po to, by pamiętali jego dobroć i nie pozwolili mu klepać biedy. Widzimy w tej przypowieści, jak bardzo dobra tego świata mogą wiązać ludzi ze sobą. Układy i układziki. Kto, wobec kogo i za co ma dług wdzięczności - znamy to, prawda?
"Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światła" (Łk 16,8). Św. Łukasz nie chce pochwalić nieuczciwego działania rządcy, lecz użyta przez niego figura stylistyczna służy temu, by uwypuklić jeden z elementów opowiadania, który służy wyrażeniu głównej myśli, a jest ona taka: ludzie potrafią zabiegać o dobra tego świata, poświęcając im wiele czasu i sił, natomiast w zabieganiu o dobra duchowe bywają niekiedy bardzo leniwi.
Kwestia pieniędzy (czyli też wszystkiego, co tworzy materialną część naszej codzienności) i ich miejsca w naszym życiu to bardzo delikatna sprawa. Możemy się nawet nie spostrzec, kiedy staniemy się ich sługami. Nie dajmy się zwieść poczuciu, że wszystko jest dobrze, bo dzielę się z innymi i nikomu nie poskąpię, kiedy mnie poprosi… Badajmy serce, czy rzeczywiście pieniądz jest w naszym życiu tylko środkiem, a nie celem. Pieniądze mogę uczciwie zarobić swoją ciężką i sumienną pracą, mogę je od kogoś pożyczyć, mogę je też wygrać, a potem kupić za nie dom, samochód, ubranie czy pożywienie. Mając pieniądze mogę czuć się zadowolony, spokojny i bezpieczny. Używając je dla dobra bliźniego - co się chwali! - mogę czuć się spełniony jako niosący innym pomoc i okazujący miłosierdzie.
Kwestia pieniędzy (czyli też wszystkiego, co tworzy materialną część naszej codzienności) i ich miejsca w naszym życiu to bardzo delikatna sprawa. Możemy się nawet nie spostrzec, kiedy staniemy się ich sługami.
Zadajmy sobie jednak kilka bardzo istotnych pytań - nie po to, żeby znaleźć w sobie skazę, ale żeby uczciwie ocenić, jaki jest stan mojego ducha: Na czym mi w życiu najbardziej zależy, co mnie pochłania bez reszty, co zajmuje moje myśli i czym się niepokoję? Czy zmartwiłem się kiedyś stanem własnej wiary? Czy zasmuciło mnie to, że może nie umiem się modlić, że nie znajduję w sobie motywacji do pracy nad sobą, że nie potrafię się oprzeć pokusom? Czy tak bardzo, jak na tym, co tu i teraz, zależy mi także na życiu wiecznym? Czy taki wysiłek, jaki przeznaczam na zdobycie pieniędzy, jestem w stanie przeznaczyć na "walkę" o Królestwo Boże w moim sercu?
"Zyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków" (Łk 16,9). To zdanie Jezusa może być dla dzisiejszego odbiorcy trochę niezrozumiałe lub wręcz szokujące. Czyżby Mistrz z Nazaretu namawiał do nieuczciwości? Niegodziwa mamona, o której mowa, nie musi oznaczać "brudnych" pieniędzy. Bardziej chodzi o dobra, do których człowiek zbyt mocno się przywiązuje i którym przypisuje zbyt wielką siłę sprawczą. Kolejne zdanie, które pada z ust Chrystusa, rzuca jeszcze więcej światła: "Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie" (Łk 16,10).
Rzeczy materialne, czyli będące częścią tego świata, są mało znaczące w porównaniu z tym, co duchowe. Człowiekowi wydaje się, że to one go budują, że tworzą jego status społeczny, że od nich zależy jego życie - i dlatego warto o nie zabiegać, czasem nawet kłócić się na śmierć i życie, upominając się "o swoje". Jednak to dobra duchowe są trwałe i to one świadczą o człowieku. Pamiętajmy natomiast, że w naszym podejściu do spraw materialnych (światowych) sprawdzają się i kształtują cnoty, na przykład takie jak uczciwość: "Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?" (Łk 16,11-12).
Dalecy bądźmy więc od dualistycznego patrzenia na świat, a co z tego wynika - od prób "wyrywania się" z więzienia materialności. Chrześcijaństwo wcale nas do tego nie wzywa. Świat, który znamy, i nasze życie na nim - to nasza droga i wyzwanie. W zetknięciu z tym, co materialne, ograniczone i przemijające, czego nie da się przecież uniknąć, mamy kształtować swoje serca i ukierunkowywać je w stronę Królestwa Niebieskiego. Tam czas i przestrzeń już nie istnieją, a wieczność odkrywa przed człowiekiem Stwórcę, od którego wyszedł i do którego powrócił.
Skomentuj artykuł