Elementem sprzyjającym trwałości małżeńskiego "tak" jest wspólna modlitwa małżonków. To z niej wynika świadomość powołania przez Boga, a konkretny kształt tego powołania staje się dla małżonków coraz bardziej czytelny, to ona sprzyja wzmocnieniu małżeńskiej więzi i otwiera na dialog.
Modlitwa pozwala znieść ciężkie chwile i sprawia, że jedność naruszona podczas konfliktu może być znowu odbudowana. Ona sprzyja także działaniu uzdrawiającej mocy sakramentu małżeństwa.
Wiele jest sposobów małżeńskiej modlitwy. Jeden z nich (polecany podczas sesji dla małżeństw Kana organizowanych przez Wspólnotę Chemin Neuf) polega na podziale godziny na cztery mniej więcej równe części.
W pierwszych piętnastu minutach małżonkowie modlą się osobno, medytując określony fragment Pisma świętego. Po upływie pierwszego kwadransa spotykają się, by przez następne piętnaście minut dzielić się ze sobą owocami swojej osobistej modlitwy. Kolejny, trzeci już z kolei, kwadrans upływa im znowu na osobistej modlitwie, której pokarmem jest już jednak nie tylko słowo Boże, ale także słowo usłyszane od współmałżonka w drugim kwadransie.
Ostatnie piętnaście minut to znowu czas spotkania i dzielenia, ale także czas wspólnej modlitwy końcowej połączonej na przykład z prośbą o konkretną łaskę, która pojawiła się przed małżonkami jako owoc modlitwy. Ta metoda - na pozór skomplikowana, a w istocie bardzo prosta - jest dlatego interesująca, że z jednej strony pozwala pogłębić wspólną modlitwę małżonków o wymiar modlitwy osobistej każdego z nich, a z drugiej sprawia, że modlitwa osobista nie izoluje męża i żony, lecz ich łączy.
Ostatnim wreszcie czynnikiem wpływającym na trwałość sakramentalnego małżeństwa jest trwanie we wspólnocie Kościoła. Nie chodzi tutaj tylko o korzystanie z sakramentów i udział w niedzielnej Eucharystii, ale także o doświadczenie konkretnego środowiska, w którym małżeństwo może uzyskać wsparcie w przeżywaniu swojego powołania. Nacisk świata jest dziś tak mocny, że prowadzenie życia chrześcijańskiego w izolacji staje się niemal niemożliwe.
Dotyczy to każdego, kto opowiada się za Chrystusem, ale w sposób szczególny małżeństwa i rodziny, bo one, będąc mocno związane ze światem, narażone są w dwójnasób na to, że zostaną przez niego "wchłonięte". Takie konkretne środowiska, których na szczęście jest coraz więcej, są wielką szansą zwłaszcza dla tych osób, które pochodzą z rodzin rozbitych, a pragną zbudować trwałe małżeństwo.
Przypominają się w tym miejscu przejmujące słowa skierowane kiedyś do organizatorów i uczestników małżeńskich rekolekcji, a wypowiedziane przez jedną z uczestniczących w rekolekcjach żon: "W mojej rodzinie rozwiedli się wszyscy: rodzice, ciotki, wujkowie. Tylko wy dajecie mi nadzieję, że można wytrwać w małżeństwie przez całe życie".
******
Lucyna Słup (ur. 1960), polonistka, teolog, wieloletni pracownik wydawnictw katolickich, współautorka książki (wraz z Józefem Augustynem SJ) "Jak zgadzać
się na swoje życie". Publikuje w "Życiu Duchowym". Obecnie wraz z mężem jest odpowiedzialna za wspólnotę Chemin Neuf ("Nowa Droga").
Skomentuj artykuł