Tomasz Nowak OP: Mówienie do Boga "Tatusiu" wcale Go nie umniejsza
"Pamiętam, jak kiedyś przyszła do mnie do spowiedzi młoda dziewczyna i rozpoczęła wyznanie grzechów od słów: »Tatusiu, chciałabym Ci wyznać, że...«. Przyznam, że jako kapłan z wieloletnim stażem poczułem się skrępowany. Taka czułość? W sakramencie pokuty? Tylko że jeśli Bóg jest dla mnie Tatusiem, to jest nim zawsze, w każdej sytuacji, nawet - a może zwłaszcza - wtedy, gdy dopuszczę się wobec Niego zdrady, kiedy wzgardzę Nim i Jego miłością" - pisze Tomasz Nowak OP w książce "Test na Ojcostwo". Dominikanin pokazuje w niej, jak odbudować więź z Bogiem Ojcem, poczuć realnie Jego obecność i działanie bez względu na to, czego doświadczyliśmy w przeszłości.
Chciałbym (…) nauczyć cię prostej modlitewnej praktyki. Prostej o tyle, że opartej na nieskomplikowanych zasadach, ale, jak się już pewnie przekonałeś, w realizacji dość trudnej. Nie potrafimy się modlić. Nie wiemy, jak to robić. Możemy jednak, podobnie jak uczniowie, zapytać o to Jezusa. Jakiej udziela im odpowiedzi?
Wy zatem tak się módlcie:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię!
Niech przyjdzie Twoje królestwo;
niech Twoja wola się spełnia na ziemi,
tak jak w niebie.
Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas
zachowaj od złego.
Jeśli bowiem przebaczycie ludziom
ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec
wasz niebieski.
Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień. (Mt 6,8b-15)
W Ewangelii Łukasza napotykamy taką wersję odpowiedzi Mistrza:
Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo!
Naszego chleba powszedniego dawaj nam
na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini;
i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”. (Łk 11,2b-4)
Modlitwa, której uczymy się już we wczesnym dzieciństwie i która towarzyszy nam całe życie, to połączenie tych dwóch wersji. Jednak mimo że znamy ten tekst tak dobrze - a może właśnie dlatego - nieraz trudno się nam nim pomodlić, nie popadając w automatyzm, bezmyślnie wypowiadanie tych słów. A warto się nad nimi zatrzymać i zastanowić, co one dla nas oznaczają w praktyce. Nie bez powodu papież Franciszek, zapytany o to, z jakim fragmentem warto zapoznać osobę, która nigdy nie czytała Biblii, wskazał właśnie na ten przytoczony powyżej, po czym wyjaśnił, że znacznie ważniejsze jest to, kim jesteś, niż co masz robić. Najpierw trzeba ugruntować w sobie tożsamość dziecka, by to z niej wynikały podejmowane działania. Odwrotna kolejność - rozpoczynanie od przykazań, stawianie wymagań bez wyjaśnienia - nie ma większego sensu. Uważajmy na takie myślenie. Bywa nieuświadomione.
Przejdźmy do odpowiedzi, jakiej Jezus udziela uczniom.
Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze… Jezus poleca nam tak zwracać się do Boga. Bóg natomiast po objawieniu Jezusa na górze Tabor mówi: "To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!". Skoro więc Jezus uczy nas, by mówić do Boga "Ojcze", to tak właśnie mamy się do Niego zwracać i kropka. Gdybyśmy mieli zwracać się do Niego inaczej, Jezus by o tym wspomniał. On sam zwraca się do Ojca Abba - Tatusiu. To prawdziwa rewolucja w życiu duchowym! Chrystus stawia nam wyzwanie bycia w relacji ogromnej ufności, intymności z Bogiem. To jest trudne. Wiem to po sobie. Sam zacząłem się tak do Niego zwracać może pięć-sześć lat temu. Pamiętam, jak kiedyś przyszła do mnie do spowiedzi młoda dziewczyna i rozpoczęła wyznanie grzechów od słów: "Tatusiu, chciałabym Ci wyznać, że...". Przyznam, że jako kapłan z wieloletnim stażem poczułem się skrępowany. Taka czułość? W sakramencie pokuty? Tylko że jeśli Bóg jest dla mnie Tatusiem, to jest nim zawsze, w każdej sytuacji, nawet - a może zwłaszcza - wtedy, gdy dopuszczę się wobec Niego zdrady, kiedy wzgardzę Nim i Jego miłością.
Tomasz Nowak OP - "Test na Ojcostwo" (wyd. WAM)
Mówienie do Boga "Tatusiu" wcale Go nie umniejsza. Bóg jest wszechmocny i potężny. To powoduje w nas dystans. Gdy mistyczka Małgorzata Alacoque poprosiła Boga, by pokazał jej, jaka jest różnica między Bogiem a człowiekiem, z początku się wzbraniał. W końcu pokazał jej człowieka trzymającego ziarenko. Gdy zapytała, czy właśnie to maleńkie ziarno to człowiek, odparł, że nie, ziarnko piasku obrazuje cały świat. Różnica między Bogiem a człowiekiem jest niewyobrażalna. To dlatego słowa Jezusa, by zwracać się do Boga "Ojcze", określiłem jako ogromne wyzwanie. Ono polega nie na tym, by coś zrobić, ale by uwierzyć, że do takiej bliskości i poufałości zaprasza nas Pan Bóg. To On tego chce. On chce ciebie. Twoje istnienie jest na to dowodem. Bez tego twoje przyjście na świat nie byłoby możliwe. Dodatkowo wyjątkowości twojej relacji nadaje przyjęty przez ciebie sakrament chrztu. To jest ten moment, w którym On przyjmuje cię do swojej rodziny. Bóg istnieje w postaci Trójcy Świętej. Jako Ojciec, jako Syn i jako Duch, czyli łącząca Ich miłość. Stając się dzieckiem Boga, zostajesz jednocześnie zaproszony do relacji spajającej Trójcę Świętą. Z pomocą przychodzi ci udzielony podczas chrztu Duch Święty. Jak napisał św. Paweł w przytaczanym już fragmencie Pisma: "Otrzymaliśmy Ducha przybrania za synów, który woła w nas Abba" (por. Rz 8,15). To Duch Boży uzdalnia nas, żebyśmy się tak zwracali do Boga. Uczy nas takiej intymności i czułości. A gdy to robimy, te słowa nas przemieniają, konstytuują naszą tożsamość.
Do tego może nam posłużyć modlitwa Ojcze nasz - oczywiście pod warunkiem, że nie będziemy odmawiać jej bezmyślnie, ale będziemy smakować każde słowo. Warto powiedzieć na początku: "Ojcze…" i się zatrzymać. Posiedzieć z nim w ciszy. Zauważ, że to słowo wypowiadamy tylko raz na samym początku. Jedno słowo wystarczy, by znaleźć się w relacji z Bogiem na właściwym miejscu.
Chciałbym cię teraz zachęcić, żebyś z podobną ciekawością przyjrzał się kolejnym wezwaniom modlitwy.
Ojcze nasz, któryś jest. On jest tu i teraz. Zaprasza cię do obecności. Czy potrafisz być tu i teraz, obok Niego? Może twoje myśli wybiegają do przodu, ku czekającym cię wyzwaniom, może ku towarzyszącym ci troskom. Powiedz Mu, jeśli tak jest. Wylej przed Nim serce. Nie instruuj Go, co ma z tym zrobić. Zostaw Mu te nierozwiązane sprawy. Zwłaszcza te, z którymi nie wiesz, co począć, do których brakuje ci sił.
Któryś jest w niebie - wielki, potężny, trzymający w swoich dłoniach cały świat niczym ziarenko piasku. A dzięki temu zdolny zająć się wszystkim tym, co cię przerasta, wobec czego czujesz się mały i kruchy jak dziecko. Pozwól sobie na małość i słabość przed Nim. Oddaj Mu to, co dla ciebie za trudne.
Święć się imię Twoje. Bóg jest święty, czyli inny. Nie świętoszkowaty. Nie odrealniony. Doskonały, ale także chcący się tym dzielić z tobą, udoskonalać cię, dodawać tego, czego ci brakuje, do czego sam nie jesteś zdolny. Możesz się do Niego zwracać z każdym takim brakiem. Gdy nie potrafisz kogoś kochać. Gdy przerasta cię przebaczenie. Gdy nie masz już cierpliwości. On może ci udzielić tych darów. Bóg nie odmawia swojego Ducha.
Przyjdź królestwo Twoje. Jego królestwo to także twoje królestwo. Jesteś dzieckiem i dziedzicem. Poproś, żeby uczył cię życia obfitego, z rozmachem i bez lęku. Ze świadomością, że On jest tuż obok. Że przygotował dla ciebie dobre dzieła. Poproś, żeby uzdalniał cię do takiego patrzenia na siebie. Do boskiego poczucia własnej wartości. Do nieustannego odczuwania Jego bezwarunkowej miłości.
Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi. Poproś o głęboką relację, żebyś potrafił z Nim rozmawiać, słyszał Go i rozumiał, a kiedy nie rozumiesz, ufał. Rozmawiaj, słuchaj, ucz się być z Nim i rozpoznawać Go obok.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. Bóg się o ciebie troszczy. Wie, czego ci trzeba. Wychodzi naprzeciw twoim obawom, tęsknotom, pragnieniom. Możesz zdać się na Niego. Przestać się kurczowo trzymać swoich własnych pomysłów i rozwiązań. Nie kontrolować. Odetchnąć.
Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw od złego. On Jest twoim Tatusiem nawet wtedy, gdy odejdziesz, gdy obrócisz się od Niego. Naucz się wracać. Przychodzić z tym, co zepsułeś. Pokazuj Mu, w czym zawiniłeś. Mów o tym otwarcie. On jest Tym, który odpuszcza grzechy. On pragnie twojej świętości. Możesz po nią sięgać wielokrotnie na nowo, nawet z najgorszego życiowego bagna, w jakie wlazłeś na własne życzenie. On nieustannie wybiega ci naprzeciw i czeka na ciebie.
Teraz twoja kolej. Prześledź tekst modlitwy Ojcze nasz. Co ona mówi ci o Bogu? Co mówi o tobie? Podkreślaj. Dopisuj. Bazgraj. Jeśli jeszcze coś przyjdzie ci do głowy, zapisz to sobie. A potem usiądź w ciszy i pomódl się tymi słowami, z całą świadomością, co one oznaczają dla ciebie i twojego życia.
Skomentuj artykuł