Jak nie zwariować we wrześniu?
Jest jak poniedziałek - nikt go nie lubi. A przecież pierwszego września w końcu coś się dzieje. Jedni łapią nowy oddech, inni popadają w skrajną melancholię. Dlaczego?
"Nie ogarniam"
Dorosłym pozostają już tylko wakacyjne oferty last minute albo gorączka szkolna (kupowanie dzieciom książek i zeszytów). Uczniom zaczyna się rok szkolny, niektórym w zupełnie nowych placówkach. Studentom został jeszcze co prawda miesiąc laby, ale też nie wszystkim, wszak we wrześniu startują sesje poprawkowe.
Zadziwiające jest to, że jeśli w wakacje wypoczywamy, po wakacjach powinniśmy mieć energię do działania. A tak nie jest.
Widać to w rozmowach: "I po wakacjach. Teraz się znowu zacznie masakra." Spora część z nas bardzo lubi narzekać na koniec urlopu, brak perspektyw, motywacji, odwagi, etc. Okazji do czerpania radości jest już znacznie mniej, tak jak mniej wydaje się być w nas odwagi do stawienia czoła nowym przedmiotom w szkole, wyzwaniom, sytuacjom.
Rób swoje
Jak więc nie dać się tej wrześniowej melancholii? Zacznijmy od poranka. Tak jak dla ciała śniadanie jest najważniejszym posiłkiem, tak poranna modlitwa jest nim dla ducha. Warto rano skierować do Boga konkretną prośbę o to, aby Ten błogosławił cały, nadchodzący dzień. Wszystkie sprawy, myśli i słowa, jakie będą nam towarzyszyły w ciągu najbliższej doby. W ten właśnie sposób modlił się św. Ignacy Loyola, założyciel zakonu jezuitów. I w modlitwie zawarł odpowiedź na nasze wrześniowe rozterki.
Modlił się więc o to, aby potrafił:
Dawać, a nie liczyć. Spróbuj poszukać w sobie tego, co możesz ofiarować drugiemu. Nie kalkuluj zysków i strat, nie zastanawiaj się, czy doba się wydłuży lub czy ktoś wykona za Ciebie Twoją pracę. Chciej dobra i dawaj to dobro, tak jak robi to Twój Ojciec.
Walczyć, a na rany nie zważać, czyli nie gdybać na temat tego, co było, co będzie, czy zdążę czy nie, tylko wyprostować się i iść przed siebie. Zastanów się, co przyniesie Ci większe korzyści: rozpamiętywanie i stanie w miejscu, czy pozostawienie tego, co było i odważny krok naprzód? Nawet jeśli nie wiesz co Cię czeka, idziesz zamiast marudzić.
Pracować, a nie szukać spoczynku. Uwielbiamy odkładać rzeczy na później, odliczać dni do Bożego Narodzenia albo chociaż do mikołajek. Spróbuj żyć tu i teraz. Chociaż przez tydzień. Róbmy swoje i miejmy odwagę stanąć twarzą w twarz z naszymi zadaniami.
Ofiarować się. Bez względu na wszystko, pozwól Bogu działać. Jak? Nie szukając nagrody innej prócz poczucia, że spełniłeś Jego Najświętszą wolę. We wszystkich swoich sprawach, problemach, marzeniach - przestań stawiać na Twoją świętą rację, a spróbuj otworzyć się na to, jaki plan On przygotował dla Ciebie, pracując tak, jakby wszystko zależało od Ciebie, lecz ufając w to, że wszystko zależało od Boga.
Najlepsze dopiero przed nami
Pierwszy września może być najlepszym dniem w roku. Stajemy przed kolejnymi miesiącami wyzwań, które przygotował dla nas Pan. To tak naprawdę nowy początek, w który warto wejść z rozmachem. Wracamy na nasze codzienne pole bitwy: do pracy, na uczelnie, do szkoły. Nie po to, żeby w Sylwestra podsumować rok, lecz po to, aby za rok o tej porze być dumnym z tego, kim się jest i co się osiągnęło, co zmieniło się w nas przez ten czas.
Przypomina mi się scena z filmu "Into the wild" (polski tytuł: "Wszystko za życie"), kiedy to główny bohater, jeszcze przed wyruszeniem w podróż, pali wszystkie dolary, jakie mu zostały. Robi to, aby uwolnić się od dotychczasowego sposobu na życie, żeby coś zmienić.
To oczywiście tylko filmowa scena, ale powiedzmy sobie wprost - maruderzy nie zmieniają świata. Jeśli chcesz żyć - żyj. Zostaw te swoje: "nie zdążę", "nie chce mi się" i spróbuj powiedzieć: "Ok, jest wrzesień - dopiero teraz się zacznie!". Spróbuj cieszyć się każdą chwilą jaką dał Ci Bóg - tu i teraz. Najlepsze przecież dopiero przed nami.
"Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Nie można zdezerterować. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych." (bł. Jan Paweł II)
Dla wszystkich zaś, którzy chcieliby spróbować pomodlić się tak, jak św. Ignacy Loyola:
Modlitwa o służbę Bogu św. Ignacego Loyoli
Słowo Odwieczne, Jednorodzony Synu Boży,
proszę Cię, naucz mnie służyć Ci tak, jak tego Jesteś godzien.
Naucz mnie dawać, a nie liczyć,
walczyć, a na rany nie zważać,
pracować, a nie szukać spoczynku,
ofiarować się, a nie szukać nagrody innej prócz poczucia,
że spełniam Twoją Najświętszą wolę.
Amen.
Skomentuj artykuł