Jan Paweł II - patronem rodzin?
Święty Jan Paweł II mógłby zostać patronem rodzin - proponuje Ludmiła Grygiel. W rozmowie z KAI wraz z mężem Stanisławem zwracają uwagę, że trwające właśnie III Nadzwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów powinno ukazać piękno małżeństwa. Z kolei duszpasterze powinni być bardziej wrażliwi na "świętych małżonków", których życie jest ikoną obecności Boga.
Odnosząc się do sytuacji małżeństw, które się rozpadły, Stanisław Grygiel wskazuje, że duszpasterz powinien z nimi współcierpieć i prowadzić do nawrócenia, które jest dla nich jedyną drogą duchową do sakramentu Eucharystii.
Jego zdaniem wielu biskupów żyje odgrodzonych od małżeństw. A jeśli "biskup żyje w oderwaniu od małżeństw i rodzin, byłoby lepiej, żeby w ogóle nie uczestniczył w tym zgromadzeniu Synodu i nie mówił o rodzinie. Bo inaczej będzie tylko powtarzał to, co na ten temat usłyszał lub przeczytał w gazetach".
Jakimi problemami rodziny powinni zająć się uczestnicy III Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów?
Ludmiła Grygiel: Centralnym tematem zgromadzenia jest rodzina we wszystkich swoich wymiarach i ze wszystkimi swoimi problemami. Według mnie powinno ono ukazać piękno i siłę małżeństwa, aby młodzi ludzie sami zrozumieli, że lepiej jest się pobrać niż żyć bez ślubu, lepiej być wiernym niż zdradzać współmałżonka, zrywając więź małżeńską.
Sakrament małżeństwa pomaga żyć szczęśliwie na ziemi i później, w wieczności. Widać to u świętych małżeństw, co bardzo podkreślał papież Jan Paweł II. Pamiętam, że prosił o przyspieszenie beatyfikacji Marii i Alojzego Beltrame Quattrocchich, aby ukazać, iż świętość małżeństwa jest możliwa i konieczna. I że bez pomocy Boga nie można być przez całe życie z tym samym człowiekiem, z jego wadami i zaletami.
Stanisław Grygiel: Duszpasterze powinni być bardziej wrażliwi na życie małżonków, którzy są sobie wierni, ośmieliłbym się wręcz powiedzieć - na życie świętych małżonków. Słuchać ich, zajmować się nimi, kontemplować ich, a potem, jak powiedziała moja żona, opowiadać o pięknie małżeństwa, czyli pisać żywą ikonę obecności Boga, jaką jest właśnie małżeństwo. Duszpasterze powinni mniej socjologicznie podchodzić do swej troski o pary małżeńskie. Powinni raczej najpierw patrzeć w niebo, a następnie zwrócić swe spojrzenie na małżeństwa. Szczególnie na te, które żyją zgodnie ze słowem Bożym i w obecności Boga.
W konsekwencji powinni też umieć stać u boku tych małżeństw, które się rozpadły i z nimi współcierpieć: być przy nich, płakać z nimi, modlić się z nimi, stawiać pytania Bogu i im samym, czym jest sakrament małżeństwa, jaka jest prawda małżeństwa. Myślę, że dla tych rozbitych małżeństw jest to jedyna droga duchowa do sakramentu Eucharystii - ale po nawróceniu, do którego w każdym przypadku dochodzi w inny sposób.
Ojcowie synodalni powinni się nad tym pochylić. Nie mówić wiele, ale powiedzieć wiele: non multa, sed multum. W wielomówstwie zafałszowuje się słowo Boże. Tak się dziś dzieje ze słowem "miłosierdzie". Prawdziwe miłosierdzie często wydaje się niemiłosierne, bo polega ono na tym, by grzesznik stanął w prawdzie o sobie. A dzisiaj niektórzy teologowie pomijają słowo "prawda". Jest niewygodne.
Jeśli wyznaję w konfesjonale, że ukradłem pieniądze w banku i proszę o miłosierdzie i rozgrzeszenie, muszę mieć mocne postanowienie, że nie będę więcej kraść. Bo jeśli otrzymam rozgrzeszenie, ale w głębi serca kombinuję, jak jutro znowu ukraść, to jest to hipokryzja i pogrążam się w potępieniu samego siebie. Lepiej tak nie żyć, lepiej płakać, a nawet umrzeć od tego płaczu - Bóg sam się o mnie zatroszczy.
Mówi Pan o konieczności słuchania rodzin. Ale obok tych, które żyją na wzór Świętej Rodziny jest tyle innych, zmęczonych, nieszczęśliwych, mających kłopoty uczuciowe czy finansowe... Czy te realne problemy dojdą do głosu podczas obrad synodalnych?
Ludmiła Grygiel: Święta Rodzina z Nazaretu jest ikoną rodziny. Myślę, że w tym obrazie odnajduje się każda rodzina, nawet taka, która przeżywa trudności. Jej pragnieniem i marzeniem jest być szczęśliwą, być zawsze razem. Duszpasterstwo powinno objąć wszystkie sytuacje rodzin, nie może ich ignorować, powinno im towarzyszyć.
Kiedy kard. Karol Wojtyła albo bp Jan Pietraszko błogosławili jakieś małżeństwo, śledzili krok po kroku jego losy, niemal codziennie. Pytali na przykład: dlaczego przyszedłeś na Mszę bez dziecka? Każdego tygodnia interesowali się czym żyje ta rodzina.
Pamiętam, że gdy nasi przyjaciele przeżywali trudności w małżeństwie, za jego trwałość czuli się odpowiedzialni nie tylko oni sami, ale także kapłan, który je błogosławił. Co wieczór zaglądał do nich, by z nimi porozmawiać. Nawet kiedy ostatecznie się rozwiedli, nie zostawił ich samych. Na tym polega prawdziwe duszpasterstwo.
Oczywiście, trzeba mówić o ideale rodziny. Błędem Kościoła byłoby zbytnie koncentrowanie się na rodzinie ułomnej, bez ukazywania ideału do osiągnięcia. Chyba trochę zapomnieliśmy o tym, że Jezus Chrystus, mimo zatwardziałości ludzkich serc, przypominał o ideale, zamierzonym przez Stwórcę. Nie lękał się opinii większości.
Czy można się spodziewać, że podczas obrad synodalnych będzie słychać głos ludzi świeckich?
Stanisław Grygiel: Świeccy nie są ojcami synodalnymi. Niektórzy z nich są tylko audytorami. Ale ojcowie synodalni już wiele lat przed wejściem do auli synodalnej powinni byli słuchać par małżeńskich. W tym sensie ich wystąpienia powinny być epifanią głosów małżonków, także tych, którzy się rozstali. Jednak stając się głosem tych małżeństw, które się rozpadły powinni dać wyraz ich pragnieniu życia w inny sposób - pragnieniu, które widać w ewangelicznym opisie rozmowy Jezusa z Samarytanką, z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie i tylu innymi.
Ludmiła Grygiel: Mam nadzieję, że biskupi mają lepszy ogląd sytuacji rodzin wynikający z długiego doświadczenia duszpasterskiego niż my, którzy znamy jedynie sytuację grupy przyjaciół. Mają głębszy i bardziej bezpośredni kontakt z małżeństwami, rodzinami i ich problemami (na przykład w konfesjonale) niż socjologowie czy psychologowie. Kościół ma więcej narzędzi poznania rzeczywistości codziennego życia rodzin niż państwo.
Z życiem rodziny wiążą się nieprzespane noce przy płaczącym dziecku, kłopoty z płaceniem rachunków pod koniec miesiąca, wyczerpująca praca... Czy takie konkretne, na pozór banalne problemy, które jednak stają się nieraz powodem napięć, a nawet rozpadu małżeństwa, mają szansę wybrzmieć podczas obrad synodalnych?
Stanisław Grygiel: Jakość wypowiedzi biskupa zależy od tego, czy rzeczywiście zna życie rodzin. Wielu biskupów żyje odgrodzonych od małżeństw. Tak jak małżonkowie mogą żyć ze sobą w separacji, tak biskup może żyć w separacji z rodzinami. Jeśli jednak biskup żyje w oderwaniu od małżeństw i rodzin, byłoby lepiej, żeby w ogóle nie uczestniczył w tym zgromadzeniu Synodu i nie mówił o rodzinie. Bo inaczej będzie tylko powtarzał to, co na ten temat usłyszał lub przeczytał w gazetach. Pamiętajmy słowa Hioba skierowane do Boga: "Dotąd Cię znałem ze słyszenia, teraz ujrzałem Cię wzrokiem" (Hi 42,6) i wszystko to, co mówiłem do tej pory było głupie. Biskup spotyka rodziny, czy tylko zna je ze słyszenia?
Ludmiła Grygiel: Prawdziwy biskup interesuje się wszystkim. Kard. Wojtyła chciał wiedzieć ile kosztuje chleb, do której szkoły chodzą dzieci, jaki metraż ma mieszkanie... Często przychodził, jedliśmy razem kolację... To jest możliwe. Nikt tego biskupowi nie zabrania. Jeśli tego nie robi, nie jest prawdziwym ojcem swojej diecezji.
Czyli potrzebujemy wielu takich biskupów jak Karol Wojtyła! Jego nauczanie na temat małżeństwa i rodziny jest nadal aktualne?
Ludmiła Grygiel: Tak. Głosząc "Ewangelię życia" i "Ewangelię o rodzinie" przypominał to, czego Kościół od zawsze nauczał, wzbogacając to o swe doświadczenie, o którym przed chwilą mówiliśmy. Wyznał kiedyś, że od ludzi młodych nauczył się kochać ludzką miłość. Nie mając bezpośredniego doświadczenia w tej dziedzinie, korzystał z bezpośredniego doświadczenia ludzi świeckich - małżonków. Jego nauczanie jest nawet bardziej użyteczne dzisiaj, tak jakby proroczo przewidział trudności, które rodziny obecnie przeżywają.
Jest moim wielkim pragnieniem, a myślę, że także wielu innych rodzin, które kierują się nauczaniem św. Jana Pawła II, by ojcowie synodalni ogłosili go patronem rodzin.
Ludmiła Grygiel jest tłumaczką (m.in. pism św. Katarzyny ze Sieny) i autorką książek (m.in. o św. Faustynie, bł. Marii i Alojzym Beltrame Quattrocchich i św. Benedykcie.
Prof. Stanisław Grygiel, filozof, uczeń i współpracownik kard. Karola Wojtyły to długoletni wykładowca Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego w Rzymie, kierownik Katedry Karola Wojtyły w tamtejszym Instytucie Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła II.
Skomentuj artykuł