Synodalność: sposób na zasypanie przepaści w Kościele
Gdy uważnie wczytamy się w tworzone w ostatnich latach dokumenty Kościoła, mówiące o synodalności, dojdziemy do wniosku, że to bardzo potrzebna próba zasypania przepaści, która zieje przede wszystkim między duchownymi a świeckimi.
Czym się skończy? Być może, idąc za myślą papieża Franciszka - wieloma niespodziankami. Na razie wiadomo tylko, czym się zaczyna.
Tak naprawdę synodalność nie jest nowością, ale powrotem do źródeł – tak mówi dokument Papieskiej Komisji Teologicznej „Synodalność w życiu i misji Kościoła”, wydany w 2018 roku. Te źródła, od których przez wieki swoich dziejów Kościół oddalał się w pewnym sensie coraz bardziej, zostały mocno przypomniane na Soborze Watykańskim II i do tego soboru właśnie oraz dążeń poprzednich papieży odwołuje się papież Franciszek, dzieląc się swoją wizją obudzenia Kościoła do synodalności.
Czy synod to pomysł papieża Franciszka?
„Od początku mojej posługi jako Biskup Rzymu pragnąłem dowartościować Synod, który należy do najcenniejszych dziedzictw ostatniego zgromadzenia soborowego” – mówił Franciszek już w 2015 roku i zaznaczał, że przed nim wielką wartość synodu podkreślali i angażowali się w przywrócenie synodalności właściwego miejsca Paweł VI, później Jan Paweł II, a po nim – Benedykt XVI.
„Powinniśmy dalej iść tą drogą. Świat, w którym żyjemy, a jesteśmy powołani, by go kochać i mu służyć, również przy jego sprzecznościach, wymaga od Kościoła wzmożenia współdziałania we wszystkich zakresach jego misji. Właśnie droga synodalności jest drogą, której Bóg oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia. To, czego domaga się od nas Pan, w pewnym sensie jest już w całości zawarte w słowie «synod». Podążanie razem - wierni, pasterze, Biskup Rzymu - to idea łatwa do wyrażenia słowami, ale nie jest takie proste realizowanie tego w praktyce” – zaznaczał Franciszek w przemówieniu „Synodalność konstytutywnym wymiarem Kościoła” z 2015 r.
Synodalność bardzo potrzebna - i bardzo trudna do zrealizowania
Kolejnym ważnym tekstem mówiącym o tym, czym synodalność jest, skąd się wzięła i dokąd powinna prowadzić, jest właśnie wspomniany już dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Dokument dopiero w 2020 roku (i dopiero na prośbę Kongresu Katolików i Katoliczek) przetłumaczył ks. prof. Janusz Bujak, choć Watykan ogłosił go w już marcu 2018 r. Napisany oficjalnym i pełnym długich teologicznych pojęć językiem dokument mówi jednak kilka prostych rzeczy.
Synod to nie nowość, ale fundament
Przede wszystkim – że synodalność należy do istoty Kościoła i zaczyna się już w I wieku, a jej dobrym przykładem jest opisany w 15. rozdziale Dziejów Apostolskich tzw. Sobór Jerozolimski.
Synodalność, czyli „podążanie razem”, widać przede wszystkim w wiernych należących do Kościoła, gdy razem, czyli jako prawdziwa wspólnota, idą przez życie w kierunku nieba, zaproszeni przez Jezusa Zmartwychwstałego, służąc sobie nawzajem darami, które otrzymali, by służyć. Dlatego najlepiej byłoby porzucić takie rozumienie synodu, jakie nam być może na razie towarzyszy, czyli uważanie go za dłuższe lub krótsze zebranie hierarchii i liderów Kościoła, którego celem jest ustalenie jakiegoś prawa, ocenienie, czy dana myśl albo działanie mieści się w nauczaniu Kościoła i ogólnie zarządzanie zmianami w Kościele w sposób, w jaki szefowie zarządzają swoją firmą.
„Synodalność nie jest prostą roboczą procedurą, ale specyficzną formą, w jakiej Kościół żyje i działa” – to druga rzecz, którą podkreśla w dokumencie Komisja. I znowu: raczej trudno nam się w Polsce przestawić na takie myślenie. Bo nasz Kościół jak dotąd nie jest zbyt synodalny, a w niektórych obszarach jest w zasadzie zaprzeczeniem synodalności. W ostatnich latach, mimo wielu prób, potęguje się wrażenie, że podążamy oddzielnie i że dystans między wymienionymi w dokumencie „wszystkimi, niektórymi i jednym”, czyli zwykłymi wierzącymi, kapłanami i papieżem tylko się pogłębia.
Dość klerykalizmu
Jedną z postaw, bez której nie ma mowy o zaistnieniu synodu, jest (według Vademecum synodu) przezwyciężenie plagi klerykalizmu. „Wszyscy jesteśmy od siebie wzajemnie zależni i wszyscy mamy równą godność pośród świętego Ludu Bożego – wyjaśnia Vademecum i zaraz dodaje: „Synodalność wzywa pasterzy do uważnego słuchania powierzonej ich pieczy owczarni, tak samo jak wzywa świeckich do swobodnego i szczerego wyrażania swoich poglądów.”
Podobne podejście mamy dokumencie Komisji. „Dar Ducha Świętego, jeden i ten sam we wszystkich ochrzczonych, objawia się w wielu formach: w równej godności wszystkich ochrzczonych; powszechnym powołaniu do świętości, udziale wszystkich wiernych w kapłańskim, prorockim i królewskim urzędzie Jezusa Chrystusa; bogactwie darów hierarchicznych i charyzmatycznych, życiu i misji każdego Kościoła lokalnego”. Kapłaństwo hierarchiczne w kontekście synodalności jest więc darem Ducha, którym obdarowany ma służyć swojej wspólnocie, a nie awansem, który stawia wybranego do kapłaństwa w roli kierowcy najlepiej znającego drogę i unikającego pytania o zdanie wiezionych pasażerów (albo też VIP-pasażera, który korzysta z możliwości bycia nieustannie podwożonym).
"Nikt nie może być wynoszony ponad innych"
Tak samo do rzeczywistości kapłaństwa hierarchicznego odnosi się w przemówieniu z 2015 roku papież Franciszek, zaznaczając, że „synodalność jako konstytutywny wymiar Kościoła stwarza nam najodpowiedniejszy kontekst interpretacyjny, pozwalający zrozumieć samo kapłaństwo hierarchiczne”. Jak wyraźnie podkreśla papież, nikt nie może być „wynoszony” ponad innych. Przeciwnie, w Kościele konieczne jest, żeby ktoś „się uniżył”, by oddać się na służbę braci w drodze – konkluduje Franciszek.
To jeden z trudniejszych tematów do podjęcia w rozmowach o Kościele, które będą się w ramach synodu toczyć w diecezjach i parafiach. Naprawdę niewielu świeckich ma z duchownymi takie relacje, by móc im ze spokojem zwracać uwagę i wiedzieć, że te uwagi zostaną usłyszane, przemyślane i wprowadzone.
Zwraca na to uwagę także Komisja w dokumencie o synodalności:
„Wielkim wyzwaniem dla duszpasterskiego nawrócenia, które następuje dla życia dzisiejszego Kościoła, jest zintensyfikowanie wzajemnej współpracy wszystkich w ewangelizacyjnym świadectwie Kościoła, począwszy od darów i ról każdego z nich, bez klerykalizacji świeckich i bez sekularyzacji duchownych, unikając w każdym razie pokusy nadmiernego klerykalizmu, pozostawiającego ich na marginesie decyzji”
Kościół, który słucha
Gdy się śledzi informacje o synodzie w mediach społecznościowych, można zauważyć, że otrzymał swój hasztag: #kościółsłuchający. Dlaczego akurat takie hasło zostało wybrane, by kojarzyć się z synodem, najlepiej wyjaśnił papież Franciszek w przemówieniu wygłoszonym 15 października 2015 roku z okazji pięćdziesiątej rocznicy ustanowienia Synodu Biskupów.
„Kościół synodalny to Kościół, który słucha, ze świadomością, że słuchać «to coś więcej niż słyszeć». Jest to wzajemne słuchanie, przez które każdy może się czegoś nauczyć. Lud wierny, kolegium biskupów, Biskup Rzymu: jeden wysłuchuje innych; a wszyscy wsłuchują się w Ducha Świętego, «Ducha Prawdy» (J 14, 17), aby poznać to, co On «mówi (...) do Kościołów» (Ap 2, 7)” – podkreślał papież.
Dialog ma sens, gdy odbywa się twarzą w twarz
Dlatego bardzo dużo się wokół synodu mówi o dialogu. O słuchaniu. O konstruktywnej rozmowie wewnątrz Kościoła, nie prowadzonej za pośrednictwem mediów, ogłoszeń duszpasterskich i listów pasterskich, ale podczas spotkania, twarzą w twarzą. To kolejna bardzo trafna intuicja papieża, którą w przemówieniu z 2015 r. wyraża następująco: „Kodeks Prawa Kanonicznego poświęca wiele miejsca temu, co zwykło się nazywać «organami jedności» Kościoła partykularnego: radzie kapłańskiej, kolegium konsultorów, kapitule kanoników i radzie duszpasterskiej. Jedynie w takiej mierze, w jakiej te organy pozostają związane z «dołem» i wychodzą od ludzi, od codziennych problemów, może zacząć nabierać kształtu Kościół synodalny”.
Jest jeszcze inny aspekt słuchania. Jako społeczeństwo nie bardzo umiemy ze sobą rozmawiać, i to jest naprawdę łagodne określenie naszych umiejętności w tym zakresie. Natomiast coraz więcej jest osób, które chcą umieć, więc same się uczą i potem uczą innych. Być może świetnym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie wielu, wielu warsztatów dialogu i wykorzystanie potencjału, który w Kościele mamy w postaci zwłaszcza kobiet, (ale nie tylko), ekspertek od budowania relacji, od komunikacji, choćby komunikacji bez przemocy, od uważnego i nieoceniającego słuchania. Takie społeczne warsztaty z dialogu w łonie Kościoła mogłyby być dla naszego społeczeństwa, zwłaszcza w tym konkretnym momencie naszej historii, wielką wartością dodaną.
Czas docenić świeckich, zwłaszcza kobiety
To sformułowanie pojawia się w dokumencie Komisji i jest o tyle problematyczne, że pokazuje bardzo klerykalną perspektywę, z jakiej obecnie patrzy Kościół. Nasuwa się bowiem od razu pytanie, kto w imieniu Kościoła ma docenić świeckich, w tym kobiety, którzy to świeccy niezależnie od płci stanowią większość Kościoła. Czy swoją rolę mają docenić sami świeccy, czy może hierarchia Kościoła tym Kościołem zarządzająca?
Wydaje się, że o wiele bardziej jest to uwaga do pasterzy, którzy wciąż i zdecydowanie pomijają rolę laikatu lub zapraszają świeckich, kobiety i mężczyzn, do działań o wiele poniżej faktycznych możliwości. Gdyby pokusić się o przykłady, to jak proszenie architekta o to, by przyszedł pomóc kopać rów potrzebny do postawienia płotu lub włączanie we współpracę w parafii konsekrowaną doktor teologii – przy tym kluczowym, duszpasterskim i teologicznym zadaniu, jakim jest zmywanie naczyń po spotkaniu kapłanów.
Kościół to wspólnota, która ma sobie nawzajem służyć. Głoszenie Ewangelii nie musi się odbywać wyłącznie z ambony, ustami mniej lub bardziej wykwalifikowanych duszpasterzy; może równie dobrze – o ile nie lepiej – wyrażać się we wzajemnej pomocy, trosce, słuchaniu siebie i wspieraniu w codziennym, często bardzo trudnym dążeniu do zbawienia. „Zawsze głoście Ewangelię, a gdyby okazało się to konieczne, także słowami!” – miał powiedzieć św. Franciszek i jak byłoby pięknie, gdyby synod o synodalności doprowadził nas do takiego momentu w polskim Kościele, w którym każdy proboszcz na tyle zna swoich parafian, by móc nie tylko korzystać z ich przeróżnych talentów i mieć siłę roboczą w parafialnych przedsięwzięciach, ale by tworzyć dla nich przestrzeń do rozwoju tych talentów w służbie innym, co jest ewangelicznie prostą drogą do zbawienia.
Cel: odnowienie relacji
Takie właśnie spojrzenie mocno akcentują autorzy dokumentu przygotowawczego, formułując w nim cele dla synodu. Wśród ośmiu z tych celów szczególnie dwa bardzo szeroko otwierają perspektywę działania świeckich.
To po pierwsze „wzbudzanie zaufania do wspólnoty chrześcijańskiej jako wiarygodnego podmiotu i rzetelnego partnera na drogach dialogu społecznego, uzdrowienia, pojednania, integracji i uczestnictwa, odbudowy demokracji, krzewienia braterstwa i przyjaźni społecznej” i po drugie „odnowienie relacji między członkami wspólnot chrześcijańskich, jak również między wspólnotami a innymi grupami społecznymi, np. wspólnotami wyznawców innych religii i wyznań, organizacjami społeczeństwa obywatelskiego, ruchami ludowymi”. To zdecydowanie zadania dla świeckich, bo trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób mała garstka pasterzy (około trzydziestu tysięcy na całą Polskę) przeciążonych obowiązkami jest w stanie z sukcesem sobie z nimi poradzić.
Czas odkryć, jaka jest unikalna wartość Kościoła
Jak za papieżem Franciszkiem podkreśla komisja – celem synodalnego odnowienia Kościoła jest wyjście do głoszenia, że „w świecie istnieje sakrament jedności i dlatego ludzkość nie jest skazana na rozstanie i dezorientację”. Autorzy dokumentu z 2018 r. dodają, że „przeżyte i wytrwałe doświadczenie synodalności jest dla Ludu Bożego źródłem radości obiecanej przez Jezusa, zaczynem nowego życia, punktem wyjścia dla nowego etapu zaangażowania misyjnego.”
Synod stawia nas więc przed pytaniem o jakość naszej wiary, o to, jaka radość z niej wynika i czy w ogóle wynika, czy jesteśmy przekonani, że nic lepszego niż bycie w Kościele nie mogło nam się przydarzyć.
Papież, zapraszając nas do synodu, chce, byśmy rozważyli, czy wierzymy w to, że to właśnie Kościół może być dla świata miejscem odpoczynku w głębokim rozumieniu tego słowa, że w Kościele można znaleźć pokój, odkrywać to, co łączy wszystkich, bez wdawania się w ideologiczne wojny, z fundamentalną czułością i miłością, która wynika po prostu z Ewangelii i dwóch tysięcy lat bardzo różnych doświadczeń.
Czy umiemy wyciągnąć wnioski z ostatnich lat działania Kościoła w Polsce? Czy czujemy się w nim mocno osadzeni? Czy odważymy się zmieniać go, zmieniając siebie? Dawać unikalną wartość, która jest w Kościele, tym ludziom, którzy jej desperacko potrzebują? Czy w ogóle wiemy jeszcze, jaka jest ta unikalna, przyciągająca wartość Kościoła?
Papież mówi: pora się dowiedzieć.
Źródła:
Przemówienie papieża Franciszka o synodalności https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/franciszek_i/przemowienia/synodalnosc_17102015.html
Dokument przygotowawczy Synodu: https://www.ekai.pl/dokumenty/dokument-przygotowawczy-xvi-zwyczajnego-zgromadzenia-ogolnego-synodu-biskupow-ku-kosciolowi-synodalnemu-komunia-uczestnictwo-i-misja/
Vademecum Synodu o synodalności: https://www.ekai.pl/dokumenty/vademecum-synodu-o-synodalnosci/
Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Synodalność w życiu i misji Kościoła https://kongreskk.pl/wp-content/uploads/2021/09/Synodalnosc-w-zyciu-i-misji-Kosciola.pdf
Skomentuj artykuł