Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 5 - trudności
Jest całkiem sporo kobiet, które natychmiast zaczynają myśleć: „coś jest ze mną nie tak”, gdy w relacji z drugim człowiekiem pojawiają się trudności. Podobnie zdarza nam się w relacji z Bogiem. O czym świadczą trudności w życiu i wierze? Czy kryzys i poczucie, że Bóg przestał się o ciebie troszczyć, bo życie nie jest łatwe, to koniec twojej relacji z Nim?
Jest takie małe kłamstwo, które być może ty też dajesz sobie wmówić. Brzmi tak: jeśli cokolwiek w relacji zaczyna iść nie tak, trzeba z niej zrezygnować, bo każdy kryzys jest końcem, a trudności są jego pierwszym jego zwiastunem. To nie jest prawda. Ani w ludzkich relacjach, ani w relacji z Bogiem. I choć w ludzkich zdarza się czasem, że trudności muszą doprowadzić do zakończenia, z Bogiem jest inaczej. A to właśnie Jego częściej porzucamy, od Niego częściej się dystansujemy, oskarżając o to, że nie spełnił naszych oczekiwań.
Prawda jest taka, że nikt nie jest od spełniania naszych oczekiwań. Ani drugi człowiek, ani Bóg. Na dłuższą metę oczekiwania raczej rujnują związek czy przyjaźń, niż je umacniają. Natomiast moment zderzenia moich oczekiwań z prawdą o drugim, który jest inny, niż chcę, żeby był, nie jest łatwy. I tym trudniejszy, że wychodzi w nim także prawda o mnie samej.
Po co są trudności w wierze?
Powodów jest kilka, ale przede wszystkim chcę wymienić te dwie. Po pierwsze – trudności są po to, żeby wyrwać nas ze schematu, wlać nowego Ducha, ożywić nas. Często nasze życie religijne, życie wiary jest już przez nas wygodnie i pobożnie poukładane. Mamy swoje ulubione modlitwy, miejsca, pieśni, zwyczaje – i się ich trzymamy. Powolutku ich treść, czyli spotkanie ze Stwórcą, zaczyna schodzić na drugi plan, a na pierwszym pozostaje schemat, który sobie wypracowałyśmy. Czasem Bóg pozwala nam przeżyć kryzys Jego obecności, byśmy porzuciły nasze pomysły, zostawiły schematy i znalazły nowy, inny sposób na budowanie relacji z Bogiem.
Drugi cel trudności to doświadczenie konsekwencji. Mówił o tym ostatnio świetnie o. Szustak, komentując ewangeliczną przypowieść o figowcu do wycięcia. Być może w twoim życiu, do tej pory dobrym, szczęśliwym, poukładanym, coś zaczyna się sypać. I okazuje się, że jednak nie było takie dobre, że pewne rzeczy nadawały się do zmiany, tylko spod pokrowca szczęścia nie było ich ani trochę widać. Wtedy Bóg dla twojego dobra zabiera swój ochronny parasol i pozwala ci doświadczyć konsekwencji twoich kiepskich decyzji. Nie dlatego, że przestał cię kochać. Dlatego, że Mu na tobie zależy i wie, dokąd prowadzi ścieżka, którą teraz idziesz. Wie też, że się nie zatrzymasz, dopóki nie zobaczysz, że prowadzi w przepaść. I pozwala ci doświadczyć przedsmaku tej przepaści, bez spadania w nią.
Dlaczego mi się to przytrafia?
Dlaczego – myślę, że to pytanie, które najczęściej słyszy Bóg. Dlaczego mi to robisz, dlaczego na to pozwalasz, dlaczego nie okażesz swojej wszechmocy. Bardzo wiele kobiet rozpaczliwie poszukuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego nastąpił kryzys, czemu zepsuła się relacja, czemu nie potrafią się już modlić, skąd bierze się obojętność, dlaczego nie jest tak dobrze, jak było kiedyś.
Szukając, zazwyczaj znajdujemy trzy odpowiedzi. Pierwsza mówi, że Bóg przestał cię kochać. Do tej pory był dobrym Ojcem, który się o ciebie troszczył, ale teraz zmienił zdanie. Dlatego twoja wiara robi się letnia, choć taka nie była. Bo On sobie ciebie odpuszcza.
Druga odpowiedź mówi, że to złemu się nie podoba to, co robisz. Ta odpowiedź najczęściej przychodzi do głowy kobietom, które są zaangażowane w relację z Bogiem. Robię coś dobrego, zbliżam się do Boga, poznaję Go i głoszę - złemu się to nie podoba i próbuje zepsuć.
Trzecia odpowiedź, która z perspektywy lat doświadczenia wydaje mi się najbliższa prawdy, jest taka, że Bóg wie, czego ci potrzeba. Czasem, by się rozwijać, potrzebujesz mieć z górki, ale kiedy indziej to właśnie trudności pozwolą ci rozwinąć jakąś kluczową umiejętność, potrenować ją, wzmocnić to, co w tobie dobre. Albo w ogóle ruszyć się z wygodnego miejsca, w którym wpadasz w przyjemną stagnację, która nie służy ani tobie, ani ludziom wokół.
Bardzo atrakcyjne wydaje się czasem wytłumaczenie, że Bóg cię testuje, chce się przekonać, ile dla Niego zrobisz, ile zniesiesz – i tak też bywa, ale o wiele, wiele rzadziej. Powiedzmy sobie wprost: to raczej ten bardziej zaawansowany etap świętości. Najczęściej jest tak, że trudności, które się pojawiają, okażą się dla ciebie dobre – i dobre dla waszej relacji.
Bliskość Boga objawia się przy okazji trudności
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy obciążeni i utrudzeni jesteście, a Ja was pokrzepię" – to nie jest czcza gadanina. On naprawdę przygarnie cię z otwartymi ramionami, gdy na skutek trudności przyjdziesz do Niego utrudzona i obciążona. Pomoże ci odnaleźć sens, równowagę, radość życia, spokój ducha.
Tak, czasem trudno Go zobaczyć, gdy nic nie idzie po twojej myśli. Bywasz na Niego zła, może Go obwiniasz. Patrzysz na Niego jak na kogoś odległego, kto stoi z boku, kto jest wszechmocny i jednym pstryknięciem mógłby zmienić wszystko, ale jakoś się nie angażuje, by usunąć trudności. Nie pomaga. Jakby zostawiał cię samą. Łatwo się wtedy na Niego obrazić, zrezygnować z modlitwy, ze spowiedzi, eucharystii, czytania Pisma Świętego, bo skoro nie wychodzi, to po co w ogóle dbać o swoje życie duchowe? Może się skończyło... A gdy z niego rezygnujesz, tracisz okazję, żeby zobaczyć, że On naprawdę jest blisko ciebie. Jak w tej historii o człowieku, który szedł sobie brzegiem morza z Bogiem. Gdy się odwrócił i popatrzył na ślady, odkrył, że w dobrych momentach życia tuż koło jego śladów stóp były ślady Boga; a gdy nadchodziły trudności, widać było tylko jedne ślady.
- Dlaczego zostawiałeś mnie, gdy było źle? – zapytał Go z żalem.
Bóg odpowiedział:
- Nie zostawiałem cię. To moje ślady.
- A gdzie w takim razie są moje?
- Nie ma.
- Jak to?
- Gdy było źle, niosłem cię na rękach.
Dziś Bóg to właśnie mówi do ciebie.
Gdy jest trudno, poniosę cię na rękach, córeczko. Jeśli Mi pozwolisz.
W trudnościach nic nie zastąpi szczerej rozmowy
Zobacz, że w tej historii jest jeszcze jedna rzecz: rozmowa. Bohater nie idzie sam i nie mówi do siebie. On rozmawia z Bogiem, wędrują razem, jest między nimi bliska, szczera relacja. Potrafią rozmawiać.
Gdy potrafisz rozmawiać z Bogiem, zobaczysz trudności w innym świetle – nie takie, jakie ci się wydają, ale takie, jakie są naprawdę. Bóg cię nie zostawia. On cię pociesza, niesie na rękach, pomaga przejść przez ciemne doliny twojego życia. Ale nie robi nic na siłę, jest delikatny, wysyła ciche propozycje, czeka, aż sama dostrzeżesz Jego obecność. A gdy nie umiesz zauważyć Jego obecności, bo jeszcze nie masz z Nim takiej zwykłej, bliskiej relacji – wtedy bardzo często wysyła innych ludzi, by ich rękami cię przytulić, ich słowami cię pocieszyć, ich mądrością cię wspierać.
Sytuacja graniczne pomagają zmienić życie
Kilka lat temu spadła na mnie ciężka półka. Mogła mnie zabić, ale tylko na krótki czas pozbawiła mnie możliwości używania jednej ręki. Ręka była mi niezbędna, by pisać szybko i być na czas ze zleceniami, których wtedy miałam trochę za dużo. Kilka godzin po powrocie ze szpitala usiadłam i zrobiłam remanent w życiu: godzina po godzinie, dzień po dniu oglądając cały tydzień i sprawdzając co do kwadransa, na co poświęcam czas, a na co go brakuje. Zdecydowałam, co muszę z kalendarza wyrzucić, z czego zrezygować, by znaleźć czas na to, na co było go za mało: na odpoczynek, więcej chwil z bliskimi, dbanie o siebie.
W pierwszym momencie wyrzucałam Bogu: dlaczego nie mogłeś sprawić, żeby ta półka spadła obok mnie, a nie na mnie? Mogła mnie zabić! W drugim momencie zdałam sobie sprawę, że na wyciągnięcie ręki jest to, co wcześniej wydawało mi się niemożliwe. Marzyłam o tym, ale trudno mi było zrezygnować z części pracy, którą zwyczajnie kocham i bez pisania nie mogę żyć. Nagłe trudności okazały się opatrznościowe, a obrażenia, mimo lekarskiej prognozy, naprawdę niewielkie. Szczera rozmowa z Bogiem potwierdziła, że czas zmienić tryb pracy i zadbać o równowagę. Natomiast efekty podjętych pod wpływem tych trudności decyzji były bardzo dobre dla mojego życia osobistego i rodzinnego, dla życia zawodowego - i dla życia wiary.
Jeśli mierzysz się teraz z trudnościami, warto, byś zapytała samą siebie, jakie wnioski z nich wynikają, do czego cię prowadzą, czy nie są motywacją do tego, żeby spełnić wreszcie ciche marzenie serca. Być bardziej sobą, żyć bardziej w prawdzie, w Jego bliskości. Może czas porzucić to, czego kurczowo się trzymasz. Może pora dostrzec nowe rozwiązania starej sytuacji, w której tkwisz i która cię przytłacza.
Bóg nie chce cię wyręczać w zmianach. Nie chce decydować za ciebie. Chce, żebyś się rozwijała, wykorzystywała swoje talenty, żyła pełnią życia, cieszyła się jego pięknem. Jeśli do tego potrzebny jest kryzys – On nie zawaha się i pozwoli mu się wydarzyć. Bo kryzys to nie koniec świata. Kryzys to zawsze zapowiedź zmian, nowy początek, otwarcie się kolejnych drzwi, nawet, gdy jeszcze nie widzisz, że już się uchylają.
Gdy ci źle, czytaj psalmy
Psalmy – to dopiero jest zapis emocji ludzi w kryzysie! To historie ich relacji z Bogiem, zaufania, które do Niego mają. To najlepsze przykłady bezczelnej czasem szczerości, mówienia Bogu wprost, że jest źle i wygląda na to, że będzie jeszcze gorzej. Ale to, co wyróżnia człowieka, który w psalmach rozmawia z Bogiem, to jest stan ducha: głębokie zaufanie, że w trudnościach Bóg jest po ich stronie.
Bóg jest po twojej stronie. Nawet, jeśli ci trudno w to uwierzyć.
Zrób to dla was i w tym przedostatnim tygodniu znajdź czas, by zadać sobie następujące pytania i zapisać odpowiedzi. Jakie trudności przeżywasz? Nazwij je, opisz, skonkretyzuj. Jak się w związku z nimi czujesz? Co myślisz o sobie? Co myślisz o Bogu? Jaki Jego obraz masz w sercu? Czy jest blisko? Czy masz wrażenie, że cię zostawił? Jak chciałabyś, żeby w czasie trudności wyglądała wasza relacja? Czego teraz najbardziej potrzebujesz?
Gdy już to napiszesz, spotkaj się z Nim na modlitwie tak, jak umiesz, jak lubisz. Spróbuj na swój sposób z Nim o tym porozmawiać. Dokąd chce cię doprowadzić, pozwalając na takie trudności w twoim życiu? Czy uważasz, że musisz sobie z nimi poradzić sama? Co może się pod ich wpływem zmienić na lepsze, rozwinąć, dojrzeć, zakwitnąć? Co może dla ciebie zrobić Bóg? Co o waszej relacji mówią twoje oczekiwania wobec siebie i wobec Niego? Te wszystkie odpowiedzi pokażą w jasnym świetle waszą dotychczasową relację – a także te zmiany, które mogą w niej nastąpić. Zachęcam, przyjrzyj się im. Warto.
Przeczytaj poprzednie odcinki serii:
Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 1 - modlitwa
Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 2 - Pismo Święte
Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 3 - spowiedź
Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 4 – pieniądze
Skomentuj artykuł