Święta Marta: pierwsze skojarzenie – ta, co się troszczy i niepokoi o wiele. Wybiera gorszą cząstkę. Ale gdy przyjrzymy się uważnie trzem fragmentom Ewangelii, w których Marta się pojawia, możemy odkryć jej dobry sposób na relację z Jezusem. Oto trzy wskazówki od św. Marty, które mogą Ci pomóc w życiu duchowym… i zwykłym też.
Święta Marta: pierwsze skojarzenie – ta, co się troszczy i niepokoi o wiele. Wybiera gorszą cząstkę. Ale gdy przyjrzymy się uważnie trzem fragmentom Ewangelii, w których Marta się pojawia, możemy odkryć jej dobry sposób na relację z Jezusem. Oto trzy wskazówki od św. Marty, które mogą Ci pomóc w życiu duchowym… i zwykłym też.
Wczoraj widziałam żywy Kościół. Myślący, radosny, twórczy, prawdziwy. Od niedawna – pełnoletni. Siadam z takim obrazem do pisania tego tekstu i czuję, jak bardzo mam już dość nieustannego narzekania, które słychać wszędzie dookoła.
Wczoraj widziałam żywy Kościół. Myślący, radosny, twórczy, prawdziwy. Od niedawna – pełnoletni. Siadam z takim obrazem do pisania tego tekstu i czuję, jak bardzo mam już dość nieustannego narzekania, które słychać wszędzie dookoła.
Kościół traci młodych, traci wiernych, traci autorytet i zaufanie. Kościół się kończy. Takie opinie dominują w medialnej narracji. Powoli zaczynamy w nie wierzyć: widzimy słabość instytucji, grzech, zniechęcające podejście do trudnych tematów.
Kościół traci młodych, traci wiernych, traci autorytet i zaufanie. Kościół się kończy. Takie opinie dominują w medialnej narracji. Powoli zaczynamy w nie wierzyć: widzimy słabość instytucji, grzech, zniechęcające podejście do trudnych tematów.
Czym są Światowe Dni Młodzieży? Jaką rolę spełniają? Czy wciąż są potrzebne? O ŚDM jako przestrzeni spotkania i sposobie budowania relacji w rozmowie z Martą Łysek opowiada ks. Marcin Filar, duszpasterz młodzieży archidiecezji krakowskiej.
Czym są Światowe Dni Młodzieży? Jaką rolę spełniają? Czy wciąż są potrzebne? O ŚDM jako przestrzeni spotkania i sposobie budowania relacji w rozmowie z Martą Łysek opowiada ks. Marcin Filar, duszpasterz młodzieży archidiecezji krakowskiej.
- Światowe Dni Młodzieży zawsze ubogacają. Bez względu na to, czy przeżywamy je lokalnie, czy w skali świata i Kościoła powszechnego. Niosą uniwersalne bogactwo młodości i wyjątkowe działanie łaski Boga - mówi nam w wywiadzie bp Marek Solarczyk, przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży. 
- Światowe Dni Młodzieży zawsze ubogacają. Bez względu na to, czy przeżywamy je lokalnie, czy w skali świata i Kościoła powszechnego. Niosą uniwersalne bogactwo młodości i wyjątkowe działanie łaski Boga - mówi nam w wywiadzie bp Marek Solarczyk, przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży. 
Siedmioletni Bartek przeżywa dramat. Genetycznie jest dziewczynką, ale czuje się chłopcem – a w szkole nie chcą go zaakceptować jako chłopca. I jest problem. O jego historii piszą Wysokie Obcasy. Na górze tekstu – zdjęcie dziecka z mamą.
Siedmioletni Bartek przeżywa dramat. Genetycznie jest dziewczynką, ale czuje się chłopcem – a w szkole nie chcą go zaakceptować jako chłopca. I jest problem. O jego historii piszą Wysokie Obcasy. Na górze tekstu – zdjęcie dziecka z mamą.
I mamy te wakacje. Wakacje po dziwnym, pandemicznym roku szkolnym. Czas, w którym nie trzeba aż tak kontrolować życia, by wszystko szło dobrze i do przodu. Z ulgą myślę o tym, że moje – choć wciąż małe – dzieci są jednak na tyle duże, że same zrobią sobie na śniadanie to, na co będą miały ochotę, wstaną, gdy się wyśpią, i będą mogły do późnej nocy siedzieć przy ognisku.
I mamy te wakacje. Wakacje po dziwnym, pandemicznym roku szkolnym. Czas, w którym nie trzeba aż tak kontrolować życia, by wszystko szło dobrze i do przodu. Z ulgą myślę o tym, że moje – choć wciąż małe – dzieci są jednak na tyle duże, że same zrobią sobie na śniadanie to, na co będą miały ochotę, wstaną, gdy się wyśpią, i będą mogły do późnej nocy siedzieć przy ognisku.
Im starsze dzieci, tym trudniej z nimi rozmawiać. Słynny dialog „Jak w szkole?” – „Dobrze” niepostrzeżenie staje się codziennością wielu rodziców. Dobrych, kochających rodziców, niespodziewanie bezradnych wobec tego, wydawałoby się, zwyczajnego zadania: wychowania dzieci.
Im starsze dzieci, tym trudniej z nimi rozmawiać. Słynny dialog „Jak w szkole?” – „Dobrze” niepostrzeżenie staje się codziennością wielu rodziców. Dobrych, kochających rodziców, niespodziewanie bezradnych wobec tego, wydawałoby się, zwyczajnego zadania: wychowania dzieci.
Mówi się, że odchodzą, zostawiają. Że się nie angażują. Że nie potrafią tyle, co matki, mylą ubranka, rozmiary butów i numery klas, nie ogarniają lekarstw ani ocen i trzeba im zostawiać instrukcje do wszystkiego.
Mówi się, że odchodzą, zostawiają. Że się nie angażują. Że nie potrafią tyle, co matki, mylą ubranka, rozmiary butów i numery klas, nie ogarniają lekarstw ani ocen i trzeba im zostawiać instrukcje do wszystkiego.
Kilka dni temu media obiegła mocno nietypowa wiadomość: na Ukrainie pewien związek nie przetrwał próby i zakończył się po czterech miesiącach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo media piszą i o związkach, i o ich zakończeniach, gdyby nie fakt, że nasza para postanowiła się rozstać po czterech miesiącach od… skucia się łańcuchem.
Kilka dni temu media obiegła mocno nietypowa wiadomość: na Ukrainie pewien związek nie przetrwał próby i zakończył się po czterech miesiącach. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo media piszą i o związkach, i o ich zakończeniach, gdyby nie fakt, że nasza para postanowiła się rozstać po czterech miesiącach od… skucia się łańcuchem.
Dobre małżeństwo: takie, które się wspiera, które przechodzi kryzysy razem, w którym ona i on troszczą się o siebie nawzajem i na pierwszy rzut oka widać, że są dla siebie bardzo ważni. Jak sprawić, żeby małżeństwo było udane?
Dobre małżeństwo: takie, które się wspiera, które przechodzi kryzysy razem, w którym ona i on troszczą się o siebie nawzajem i na pierwszy rzut oka widać, że są dla siebie bardzo ważni. Jak sprawić, żeby małżeństwo było udane?
Temat wykorzystania seksualnego w Kościele wciąż jest delikatny, trudny i bardzo bolesny. Jest też wymagający – bo by naprawdę dobrze się nim zająć, trzeba zmiany mentalności.
Temat wykorzystania seksualnego w Kościele wciąż jest delikatny, trudny i bardzo bolesny. Jest też wymagający – bo by naprawdę dobrze się nim zająć, trzeba zmiany mentalności.
Wciąż, jako ogół Kościoła, żyjemy w przekonaniu, że problem wykorzystywania seksualnego to nie nasz problem. Już wiemy, że to w ogóle możliwe, choć jeszcze jakiś czas temu nie mieściło się w głowie. Ale wciąż duża część wspólnoty wierzących widzi sprawę tak, że to problem osoby skrzywdzonej, sprawcy, wymiaru sprawiedliwości, a naszym jedynym zadaniem jest cieszyć się, że nas to nie dotyczy.
Wciąż, jako ogół Kościoła, żyjemy w przekonaniu, że problem wykorzystywania seksualnego to nie nasz problem. Już wiemy, że to w ogóle możliwe, choć jeszcze jakiś czas temu nie mieściło się w głowie. Ale wciąż duża część wspólnoty wierzących widzi sprawę tak, że to problem osoby skrzywdzonej, sprawcy, wymiaru sprawiedliwości, a naszym jedynym zadaniem jest cieszyć się, że nas to nie dotyczy.
Żyły w czasach, w których kobieta niewiele miała do powiedzenia, a jednak wpływały na losy świata i Kościoła, pisząc, mówiąc i napominając hierarchów. A przede wszystkim – kochając.
Żyły w czasach, w których kobieta niewiele miała do powiedzenia, a jednak wpływały na losy świata i Kościoła, pisząc, mówiąc i napominając hierarchów. A przede wszystkim – kochając.
Czasem zadaję różnym znajomym kobietom proste pytanie. Jaką mamą jesteś? - Taką sobie – mówią na ogół. Z ojcami jest jeszcze gorzej. Ale gdy się na jednych i drugich z boku popatrzy chwilę dłużej – widać, że naprawdę są fajnymi, dobrymi, czułymi rodzicami. Choć to właśnie czułość ukrywają najgłębiej.
Czasem zadaję różnym znajomym kobietom proste pytanie. Jaką mamą jesteś? - Taką sobie – mówią na ogół. Z ojcami jest jeszcze gorzej. Ale gdy się na jednych i drugich z boku popatrzy chwilę dłużej – widać, że naprawdę są fajnymi, dobrymi, czułymi rodzicami. Choć to właśnie czułość ukrywają najgłębiej.
Jak odświeżyć swoje spojrzenie na tajemnicę Eucharystii, gdy nie jesteśmy katolikami od wczoraj i uczta eucharystyczna bardziej nam przypomina przewidywalne imieniny u cioci, niż świetną imprezę z najlepszym przyjacielem i genialnymi prezentami?
Jak odświeżyć swoje spojrzenie na tajemnicę Eucharystii, gdy nie jesteśmy katolikami od wczoraj i uczta eucharystyczna bardziej nam przypomina przewidywalne imieniny u cioci, niż świetną imprezę z najlepszym przyjacielem i genialnymi prezentami?
Z Justyną Kaczmarczyk, dziennikarką, autorką książki „Zranieni. Rozmowy o wykorzystaniu seksualnym w Kościele”, rozmawia Marta Łysek.
Z Justyną Kaczmarczyk, dziennikarką, autorką książki „Zranieni. Rozmowy o wykorzystaniu seksualnym w Kościele”, rozmawia Marta Łysek.
Wśród wielu licznych pomysłów na to, jak rozwiązać „problem niezaszczepionych” pojawia się kilka wybitnie szkodliwych – nie tyle nawet medycznie, ale społecznie. I nie trzeba mieć specjalizacji z medycyny, by móc to ocenić. Wystarczy trochę zwykłej logiki.
Wśród wielu licznych pomysłów na to, jak rozwiązać „problem niezaszczepionych” pojawia się kilka wybitnie szkodliwych – nie tyle nawet medycznie, ale społecznie. I nie trzeba mieć specjalizacji z medycyny, by móc to ocenić. Wystarczy trochę zwykłej logiki.
Podczas psich zawodów w pasieniu owiec sędzia ocenia styl pracy psa, jego zachowanie przy owcach, inteligencję i umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów. Pies, który niebezpiecznie chwyta i gryzie owce, jest dyskwalifikowany. Dlatego właśnie metafora, której użył zdobywający właśnie kiepską sławę ksiądz spod Rybnika, jest naprawdę źle dobrana.
Podczas psich zawodów w pasieniu owiec sędzia ocenia styl pracy psa, jego zachowanie przy owcach, inteligencję i umiejętność samodzielnego rozwiązywania problemów. Pies, który niebezpiecznie chwyta i gryzie owce, jest dyskwalifikowany. Dlatego właśnie metafora, której użył zdobywający właśnie kiepską sławę ksiądz spod Rybnika, jest naprawdę źle dobrana.
Jak żyć, by być ekokatolikiem, a jednocześnie nie wydawać milionów, nie poświęcać zbyt wiele czasu na dodatkowe działania i nie zrobić z ekologii nowego bożka?
Jak żyć, by być ekokatolikiem, a jednocześnie nie wydawać milionów, nie poświęcać zbyt wiele czasu na dodatkowe działania i nie zrobić z ekologii nowego bożka?