Przebaczenie jest trudne, a czasami zakrawa o heroizm, ale jest cechą charakterystyczną ucznia Jezusa. Przebaczamy nie dlatego, ż jesteśmy do tego zdolni, ale dlatego, że sami najpierw doświadczyliśmy przebaczenia.
Przebaczenie jest trudne, a czasami zakrawa o heroizm, ale jest cechą charakterystyczną ucznia Jezusa. Przebaczamy nie dlatego, ż jesteśmy do tego zdolni, ale dlatego, że sami najpierw doświadczyliśmy przebaczenia.
Jezus był wpleciony w całą sieć odniesień, a jednocześnie w szereg konfliktów. Na Jego życie czyhało wielkie niebezpieczeństwo, nawet zagrożenie śmiercią. Bracia naciskali na Jego publiczne wystąpienie. Ten nacisk był jednak dwuznaczny, bo autor zaznacza, że nawet oni nie wierzyli w Niego. Jezus także postępuje dziwnie. Z początku nie chce występować jawnie, potem pojawia się publicznie, najpierw zdaje się ociągać z pójściem do Jerozolimy, potem zaraz idzie. Tłum jest zaciekawiony postacią Jezusa, ale jednocześnie przepełniony lękiem, pełny podszeptów, opinii, oczekiwań zmieszanych z fałszywymi wyobrażeniami czy wręcz pełnym plotek. Scena ta oddaje sytuacje, w jakich przychodzi nam niejednokrotnie żyć i działać.
Jezus był wpleciony w całą sieć odniesień, a jednocześnie w szereg konfliktów. Na Jego życie czyhało wielkie niebezpieczeństwo, nawet zagrożenie śmiercią. Bracia naciskali na Jego publiczne wystąpienie. Ten nacisk był jednak dwuznaczny, bo autor zaznacza, że nawet oni nie wierzyli w Niego. Jezus także postępuje dziwnie. Z początku nie chce występować jawnie, potem pojawia się publicznie, najpierw zdaje się ociągać z pójściem do Jerozolimy, potem zaraz idzie. Tłum jest zaciekawiony postacią Jezusa, ale jednocześnie przepełniony lękiem, pełny podszeptów, opinii, oczekiwań zmieszanych z fałszywymi wyobrażeniami czy wręcz pełnym plotek. Scena ta oddaje sytuacje, w jakich przychodzi nam niejednokrotnie żyć i działać.
W liturgii 13 marca wspominamy świętego Nicefora, którego życie zostało naznaczone przez ikonoklazm, czyli obrazoburstwo VIII i IX wieku na chrześcijańskim Wschodzie. Greckie imię Nicefor (słowiański odpowiednik Nikifor) oznacza „niosący zwycięstwo”.
W liturgii 13 marca wspominamy świętego Nicefora, którego życie zostało naznaczone przez ikonoklazm, czyli obrazoburstwo VIII i IX wieku na chrześcijańskim Wschodzie. Greckie imię Nicefor (słowiański odpowiednik Nikifor) oznacza „niosący zwycięstwo”.
Deon.pl
Wielokrotnie doświadczamy tego, że wszystko jest dobrze, jeśli idzie po naszej myśli. Dlatego tak ważne jest, w jakim momencie widzę, że ‘unoszę się’: czuję opór, niesmak, buntuję się. To są miejsca, gdzie potrzebuję spotkać się z Panem, gdzie potrzebuję uleczenia. 
Wielokrotnie doświadczamy tego, że wszystko jest dobrze, jeśli idzie po naszej myśli. Dlatego tak ważne jest, w jakim momencie widzę, że ‘unoszę się’: czuję opór, niesmak, buntuję się. To są miejsca, gdzie potrzebuję spotkać się z Panem, gdzie potrzebuję uleczenia. 
Wydaje mi się, że skala narodowego ‘wzmożenia emocjonalnego’, którego ostatnio jesteśmy świadkami, zaskoczyła nas wszystkich. Nie spodziewaliśmy się tego. Wszyscy czekaliśmy po kryzysie migracyjnym, po trudnych czasach pandemii, trwającej już od ponad roku wojny na jakieś uspokojenie, jakąś lepszą perspektywę. A tymczasem ten Wielki Post oferuje nam jakiś wielki narodowy czas strapienia.
Wydaje mi się, że skala narodowego ‘wzmożenia emocjonalnego’, którego ostatnio jesteśmy świadkami, zaskoczyła nas wszystkich. Nie spodziewaliśmy się tego. Wszyscy czekaliśmy po kryzysie migracyjnym, po trudnych czasach pandemii, trwającej już od ponad roku wojny na jakieś uspokojenie, jakąś lepszą perspektywę. A tymczasem ten Wielki Post oferuje nam jakiś wielki narodowy czas strapienia.
Samarytanka rozczarowana życiem, także sobą, prosi o uśmierzenie ‘bólu istnienia’ przez jakiś dar. Tymczasem Jezus daje jej dużo więcej. My podobnie zadowalamy się suplementami duchowymi, nie oczekując na prawdziwe dary.
Samarytanka rozczarowana życiem, także sobą, prosi o uśmierzenie ‘bólu istnienia’ przez jakiś dar. Tymczasem Jezus daje jej dużo więcej. My podobnie zadowalamy się suplementami duchowymi, nie oczekując na prawdziwe dary.
Deon.pl
Nawrócenie to nie przemiana umysłu, zmiana myślenia. To zmiana relacji, obrazu Boga. Korzeniem grzechu, zła jest błędny obraz Boga. To nie jest Bóg ciemiężyciel, od którego trzeba się uwolnić, ale to także nie Bóg domagający się służalczości. Wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby stawać się Jego dziećmi, stając się uczniami Syna – Jezusa Chrystusa.
Nawrócenie to nie przemiana umysłu, zmiana myślenia. To zmiana relacji, obrazu Boga. Korzeniem grzechu, zła jest błędny obraz Boga. To nie jest Bóg ciemiężyciel, od którego trzeba się uwolnić, ale to także nie Bóg domagający się służalczości. Wszyscy jesteśmy zaproszeni, aby stawać się Jego dziećmi, stając się uczniami Syna – Jezusa Chrystusa.
Nie można odmówić dobrej woli ludziom, którzy chodzą za Jezusem, mimo wszelkich niewygód, jakie to chodzenie im przysparza. Wydaje się, jakby przynaglali samego Jezusa, aby był z nimi. Nie zrażają się nawet wtedy, gdy Jezus wypomina im, że nie mają do końca czystych intencji w tym ciągłym chodzeniu za Nim. Ludzie idący za Jezusem dają dowody na to, że chcą wiele dobrego. Chcą wykonywać dzieła Boże, choć nie bardzo jeszcze wiedzą, na czym miałoby to polegać. Jezus wyjaśniając im na czym polega pełnienie dzieł Bożych wskazuje najpierw na konieczność uwierzenia w Niego, jako Jedynego, który został wysłany od Ojca, a następnie ukazuje siebie jako chleb życia i jako napój, który gasi całkowicie pragnienie. Jezus wyjawia ważną prawdę o sobie. Mówi wprost i to tak, że jego słuchacze nie są na to przygotowani. Początkowo szukali go i słuchali z entuzjazmem. Tutaj entuzjazm wyraźnie osłabł i tłum chodzący za Jezusem zniechęca się i odchodzi.
Nie można odmówić dobrej woli ludziom, którzy chodzą za Jezusem, mimo wszelkich niewygód, jakie to chodzenie im przysparza. Wydaje się, jakby przynaglali samego Jezusa, aby był z nimi. Nie zrażają się nawet wtedy, gdy Jezus wypomina im, że nie mają do końca czystych intencji w tym ciągłym chodzeniu za Nim. Ludzie idący za Jezusem dają dowody na to, że chcą wiele dobrego. Chcą wykonywać dzieła Boże, choć nie bardzo jeszcze wiedzą, na czym miałoby to polegać. Jezus wyjaśniając im na czym polega pełnienie dzieł Bożych wskazuje najpierw na konieczność uwierzenia w Niego, jako Jedynego, który został wysłany od Ojca, a następnie ukazuje siebie jako chleb życia i jako napój, który gasi całkowicie pragnienie. Jezus wyjawia ważną prawdę o sobie. Mówi wprost i to tak, że jego słuchacze nie są na to przygotowani. Początkowo szukali go i słuchali z entuzjazmem. Tutaj entuzjazm wyraźnie osłabł i tłum chodzący za Jezusem zniechęca się i odchodzi.
Sceny, które dzisiaj będziemy kontemplowali, pojawiają się w ewangelii pośród gwałtownych polemik, jakie wywiązały się między Jezusem a faryzeuszami i starszymi. Po uzdrowieniu człowieka chromego nad sadzawką, Jezus jest oskarżony o to, że nie zachowuje szabatu i czyni się równym Bogu. Mowa Jezusa w obronie swojej działalności ukazuje nam go jako człowieka zdecydowanego, jednoznacznego, zdeterminowanego do wykonania swojej misji, jaka Mu została powierzona. Polemiki pojawiają się często w ewangelii Jana. Jezus ostro przeciwstawia się Żydom, jest w konflikcie ze starszymi, uczonymi w Piśmie, a jednocześnie jest podziwiany przez tłum, cieszy się wśród zwykłych ludzi olbrzymim poważaniem. Bardzo często też ukazane są tłumy, jakie idą za Jezusem. Św. Jan ciągle podkreśla ten kontrast pomiędzy reakcją prostego ludu i starszych na obecność i działanie Jezusa.
Sceny, które dzisiaj będziemy kontemplowali, pojawiają się w ewangelii pośród gwałtownych polemik, jakie wywiązały się między Jezusem a faryzeuszami i starszymi. Po uzdrowieniu człowieka chromego nad sadzawką, Jezus jest oskarżony o to, że nie zachowuje szabatu i czyni się równym Bogu. Mowa Jezusa w obronie swojej działalności ukazuje nam go jako człowieka zdecydowanego, jednoznacznego, zdeterminowanego do wykonania swojej misji, jaka Mu została powierzona. Polemiki pojawiają się często w ewangelii Jana. Jezus ostro przeciwstawia się Żydom, jest w konflikcie ze starszymi, uczonymi w Piśmie, a jednocześnie jest podziwiany przez tłum, cieszy się wśród zwykłych ludzi olbrzymim poważaniem. Bardzo często też ukazane są tłumy, jakie idą za Jezusem. Św. Jan ciągle podkreśla ten kontrast pomiędzy reakcją prostego ludu i starszych na obecność i działanie Jezusa.
Było ich czterdziestu, znamy ich imiona. Należeli do słynnego XII legionu rzymskiego zwanego Fulminata, czyli Błyskawica (fulmen łac. – piorun).  Zostali skazani na śmierć przez zamarznięcie, choć w Imperium Romanum obowiązywał tzw. edykt mediolański, który wprowadzał równouprawnienie kultu i dla chrześcijan powinien zakończyć się czas prześladowań.  Jednakże dla poganina Licyniusza zarządzającego wschodnią częścią państwa, ci którzy poszli za Jezusem, a służyli w wojsku nie byli godni zaufania i… przynosili pecha.
Było ich czterdziestu, znamy ich imiona. Należeli do słynnego XII legionu rzymskiego zwanego Fulminata, czyli Błyskawica (fulmen łac. – piorun).  Zostali skazani na śmierć przez zamarznięcie, choć w Imperium Romanum obowiązywał tzw. edykt mediolański, który wprowadzał równouprawnienie kultu i dla chrześcijan powinien zakończyć się czas prześladowań.  Jednakże dla poganina Licyniusza zarządzającego wschodnią częścią państwa, ci którzy poszli za Jezusem, a służyli w wojsku nie byli godni zaufania i… przynosili pecha.
Nasza "kultura" promuje siłę, sprawczość i władzę. Droga Boża jest jednak zupełnie inna, jest "cudem", oddaniem się i powierzeniem.
Nasza "kultura" promuje siłę, sprawczość i władzę. Droga Boża jest jednak zupełnie inna, jest "cudem", oddaniem się i powierzeniem.
Dominik Savio, niespełna piętnastoletni chłopiec osiągnął takie wyżyny życia duchowego, że Pius XI nazwał go małym chłopcem, ale gigantem ducha. Urodził się 2 kwietnia 1842 roku niedaleko Turynu we włoskim Piemoncie. Ojciec był rzemieślnikiem, matka krawcową. Już jako pięciolatek służył do Mszy św. Kościół wspomina go w liturgii 9 marca.
Dominik Savio, niespełna piętnastoletni chłopiec osiągnął takie wyżyny życia duchowego, że Pius XI nazwał go małym chłopcem, ale gigantem ducha. Urodził się 2 kwietnia 1842 roku niedaleko Turynu we włoskim Piemoncie. Ojciec był rzemieślnikiem, matka krawcową. Już jako pięciolatek służył do Mszy św. Kościół wspomina go w liturgii 9 marca.
Nasza ziemska historia jest jak most nad przepaścią między niebem a piekłem. Ten most jest długi jak życie, potem się rozpada. Przechodzi się nim, czyniąc miłosierdzie. 
Nasza ziemska historia jest jak most nad przepaścią między niebem a piekłem. Ten most jest długi jak życie, potem się rozpada. Przechodzi się nim, czyniąc miłosierdzie. 
Życie religijne człowieka jest splecione ze wszystkimi jego doświadczeniami. Nie możemy wyizolować przeżyć religijnych, czyniąc z nich coś «nadnaturalnego», niemającego odniesienia do codziennej egzystencji człowieka. Zwłaszcza wtedy, kiedy dzieje się coś, co uważamy za «zło» (choroba, cierpienie, kłopoty życiowe), pytanie o sens tych doświadczeń i modlitwa o łaskę stają się bardziej konkretne, a zarazem przeżywane ze zrozumiałym dramatyzmem. Stajemy w tej medytacji wobec rzeczywistości, która niełatwo albo przez długi czas nie ulega zmianie, choć jest przeżywana boleśnie. Przez to kształtuje nasze życie, warunkuje je i wyznacza jego kierunek. Chory człowiek, którego widzimy w tej scenie ewangelicznej oczekuje z wytęsknieniem na wyzdrowienie, jest duchowo przygotowany na nie, a jednocześnie pomimo tego przez długi czas jego pragnienie nie może być spełnione.
Życie religijne człowieka jest splecione ze wszystkimi jego doświadczeniami. Nie możemy wyizolować przeżyć religijnych, czyniąc z nich coś «nadnaturalnego», niemającego odniesienia do codziennej egzystencji człowieka. Zwłaszcza wtedy, kiedy dzieje się coś, co uważamy za «zło» (choroba, cierpienie, kłopoty życiowe), pytanie o sens tych doświadczeń i modlitwa o łaskę stają się bardziej konkretne, a zarazem przeżywane ze zrozumiałym dramatyzmem. Stajemy w tej medytacji wobec rzeczywistości, która niełatwo albo przez długi czas nie ulega zmianie, choć jest przeżywana boleśnie. Przez to kształtuje nasze życie, warunkuje je i wyznacza jego kierunek. Chory człowiek, którego widzimy w tej scenie ewangelicznej oczekuje z wytęsknieniem na wyzdrowienie, jest duchowo przygotowany na nie, a jednocześnie pomimo tego przez długi czas jego pragnienie nie może być spełnione.
Miał osiem lat, gdy uciekł z domu i pieszo przeszedł prawie 900 km. Nawrócił się tak gwałtownie, że uznali za go szaleńca i zamknęli w domu dla obłąkanych. Gdy z niego wyszedł, żebrał na ulicy, by otworzyć szpital, w którym dla psychicznie chorych znalazłaby się pełna łagodności i miłosierdzia opieka. W ikonografii jego atrybutami są… dwaj żebracy.
Miał osiem lat, gdy uciekł z domu i pieszo przeszedł prawie 900 km. Nawrócił się tak gwałtownie, że uznali za go szaleńca i zamknęli w domu dla obłąkanych. Gdy z niego wyszedł, żebrał na ulicy, by otworzyć szpital, w którym dla psychicznie chorych znalazłaby się pełna łagodności i miłosierdzia opieka. W ikonografii jego atrybutami są… dwaj żebracy.
Deon.pl
W naszym życiu często sąsiadują wielkie pragnienia i niskie pobudki. Jesteśmy otoczeni pobożnością, oddajemy pokłon Bogu, ale potem prosimy Go przewrotnie o małe, ludzkie sprawki, przyziemne interesy.
W naszym życiu często sąsiadują wielkie pragnienia i niskie pobudki. Jesteśmy otoczeni pobożnością, oddajemy pokłon Bogu, ale potem prosimy Go przewrotnie o małe, ludzkie sprawki, przyziemne interesy.
Jezus wraca do Galilei. Ciągnie się za Nim fama dzieł dokonanych w Jerozolimie w czasie świąt: wypędzenie przekupniów ze świątyni i kontrowersje jakie przy tej okazji powstały między Jezusem i władzami religijnymi w Izraelu. W przytoczonym przez ewangelistę powiedzeniu o tym, iż «prorok nie jest doceniony we własnej ojczyźnie» jest i szczypta prawdy, ale też wiele uszczypliwej ironii. Nawet sam Jezus dodaje, iż «jeżeli [ludzie] znaków i cudów nie zobaczą, nie uwierzą». W spotkaniu Jezusa z urzędnikiem królewskim, na pierwszy plan wysuwa się wiara tego człowieka. Wiara po raz pierwszy wyrażona, kiedy udaje się do Jezusa do Kany, a potem, kiedy na Jego słowo wraca ufnie z powrotem.
Jezus wraca do Galilei. Ciągnie się za Nim fama dzieł dokonanych w Jerozolimie w czasie świąt: wypędzenie przekupniów ze świątyni i kontrowersje jakie przy tej okazji powstały między Jezusem i władzami religijnymi w Izraelu. W przytoczonym przez ewangelistę powiedzeniu o tym, iż «prorok nie jest doceniony we własnej ojczyźnie» jest i szczypta prawdy, ale też wiele uszczypliwej ironii. Nawet sam Jezus dodaje, iż «jeżeli [ludzie] znaków i cudów nie zobaczą, nie uwierzą». W spotkaniu Jezusa z urzędnikiem królewskim, na pierwszy plan wysuwa się wiara tego człowieka. Wiara po raz pierwszy wyrażona, kiedy udaje się do Jezusa do Kany, a potem, kiedy na Jego słowo wraca ufnie z powrotem.
W tym kolejnym rozważaniu ewangelii św. Jana możemy się przypatrywać bardzo ludzkiej, ciepłej i serdecznej relacji Jezusa ze spotkaną kobietą. Chrystus zmęczony drogą przyjaźnie rozmawia i daje się poznać Samarytance, która żyje w konkubinacie. I może dlatego ona jest tak nam bliska, ponieważ jest tak «swojska», grzeszna, ciekawa nowego, mająca nieuporządkowane życie, a zarazem pragnąca tego, co prawdziwe, żywe, głębokie i zdolna do przyjęcia Boga oraz do świadczenia o Nim.
W tym kolejnym rozważaniu ewangelii św. Jana możemy się przypatrywać bardzo ludzkiej, ciepłej i serdecznej relacji Jezusa ze spotkaną kobietą. Chrystus zmęczony drogą przyjaźnie rozmawia i daje się poznać Samarytance, która żyje w konkubinacie. I może dlatego ona jest tak nam bliska, ponieważ jest tak «swojska», grzeszna, ciekawa nowego, mająca nieuporządkowane życie, a zarazem pragnąca tego, co prawdziwe, żywe, głębokie i zdolna do przyjęcia Boga oraz do świadczenia o Nim.
Jan Chrzciciel pojawia się na samym początku ewangelii św. Jana jako ten, który zapowiada przyjście Jezusa, toruje Mu niejako drogę, rozpoznaje Go i pozwala swoim uczniom przejść do Niego. Wraz z pojawieniem się Chrystusa powoli «oddawał» pole swojej działalności Jemu. Św. Jan ma świadomość tego, kim jest, uczciwe poznanie siebie, swojej sytuacji, zgodę na siebie, na to, co jest jego drogą życia, a jednocześnie głębokie wyznanie wiary w Tego, który miał przyjść. Jan żyje przecież przed wydarzeniami paschalnymi. Jego wiara i zaufanie Bogu musiało zatem być o wiele solidniej zakorzenione w doświadczeniu bycia prowadzonym przez Boga i w bardzo mocnym zaufaniu do Niego.
Jan Chrzciciel pojawia się na samym początku ewangelii św. Jana jako ten, który zapowiada przyjście Jezusa, toruje Mu niejako drogę, rozpoznaje Go i pozwala swoim uczniom przejść do Niego. Wraz z pojawieniem się Chrystusa powoli «oddawał» pole swojej działalności Jemu. Św. Jan ma świadomość tego, kim jest, uczciwe poznanie siebie, swojej sytuacji, zgodę na siebie, na to, co jest jego drogą życia, a jednocześnie głębokie wyznanie wiary w Tego, który miał przyjść. Jan żyje przecież przed wydarzeniami paschalnymi. Jego wiara i zaufanie Bogu musiało zatem być o wiele solidniej zakorzenione w doświadczeniu bycia prowadzonym przez Boga i w bardzo mocnym zaufaniu do Niego.
Pokusa odwoływania się do tego, co zewnętrzne, do pozorów jest zawsze duża. W naszym postępowaniu także często występuje. Można ją pokonać tylko przez pokorne uznanie, że jeden jest nasz Mistrz, Chrystus i naśladowanie Go.
Pokusa odwoływania się do tego, co zewnętrzne, do pozorów jest zawsze duża. W naszym postępowaniu także często występuje. Można ją pokonać tylko przez pokorne uznanie, że jeden jest nasz Mistrz, Chrystus i naśladowanie Go.