Alkoholizm inny niż wszystkie
Mam na imię Małgorzata, jestem dorosła, choć w sformułowaniu, które mnie określa występuje pewna sprzeczność - Dorosłe Dziecko Alkoholika.
Alkohol w domu był odkąd pamiętam. Koledzy, niegroźne piwo, mecz, bez okazji, głupi film. Ojciec jest szanowanym mieszkańcem rodzinnej miejscowości, pełni kilka funkcji, znany i lubiany. Mamy ładny dom, niczego nam na pozór nie brakuje. Bo i alkoholizm ojca jest inny. Nie wraca osikany do domu, nie bije, nie wrzeszczy, nie przepuszcza całej pensji, chodzi do pracy. - Tato, pijesz! Przestań nas więcej oszukiwać! - Ja piję?! Przecież jeżdżę samochodem. Właśnie, jeździ samochodem. Tylko, że wieczorami muszę wracać sama, a w weekendy tak przewraca oczami, że wolę nie prosić go o podwiezienie. Gdziekolwiek.
To choroba, tak. To twój ojciec, tak. To kłamstwa, nie. Ja już nawet nie wiem, kiedy on jest sobą, a kiedy nie. Rzadko krzyczę, bo gdy gwałtownie podniosę głos, boli mnie gardło. Ale kilka razy wybuchnęłam, nie dałam już rady. Zostałam wyśmiana, kłamał, patrząc w oczy. Kilkanaście dni temu, w Adwencie, dowiedziałam się mimochodem, że chodzi do terapeuty. Pomyślałam: Cud! Boże Narodzenie - może będzie inaczej? Whisky kupione, nie jedno, bo okazyjna cena przed Świętami. Bo w pracy ciężko, bo wszyscy go denerwują, bo ludzie są beznadziejni, bo przecież problemu nie ma. A potem ślizga się idąc od łazienki, nie potrafi normalnie stawiać kroków. Mówi o jakiś głupotach. I ta cholerna wesołkowatość.
Na końcu listy cech przypisywanych DDA często wymienia się skłonność do uzależnienia lub do wiązania się z osobami uzależnionymi. Alkoholu boję się panicznie. Wyczuwam z kilometra. Trzęsę się, gdy słyszę dźwięk otwierania puszki. Nie ważne, czy to piwo czy gazowany napój. Ogarnia mnie złość, gdy słyszę o przechwałkach i alkoholowych wybrykach. Zbliża się Sylwester. Raj. - Dzięki za przysługę. Muszę się odwdzięczyć. Jakie wino lubisz? - Jestem abstynentem. - Absolutnie nic? - Nic. I w tej historii to jest pocieszające, że nigdy nie zostałam wyśmiana, gdy powiedziałam w towarzystwie, że nie piję. Kilku znajomych powiedziało mi, że darzą mnie za to szacunkiem. Zaciekawione spojrzenia, pytania: dlaczego?
Nie mam odwagi powiedzieć: nie piję, bo mój ojciec jest alkoholikiem. Mówię, że to ze względów zdrowotnych (z resztą to prawda) albo milczę. Z resztą i tak nie mam wielu okazji, aby poszczycić się swoim "heroizmem", ponieważ unikam imprez. Unikam ludzi. Nie mam przyjaciół, nie spotykam się z żadnym mężczyzną. Moja siostra już się wyprowadziła, zaczyna żyć własnym życiem. Ona chyba nie widzi problemu. Może nie zdążyła, a może nie chciała? Ale żyje zupełnie inaczej niż ja. Oddaliła się od Kościoła.
Gdyby nie Jezus i Jego silne Dłonie, bijące Serce, kochające Oczy i kojący Głos... On jest dla mnie wszystkim. W 2015 na pewno się wyprowadzę! Teraz mam wolną chwilę. Włączam po raz trzeci "Pod mocnym aniołem". Może teraz wytrzymam chociaż 30 minut, a może i całe 105? Podobno do trzech razy sztuka...
Skomentuj artykuł