Chrześcijaństwo: reAktywacja
W wywiadzie dla magazynu "Kontakt", który opublikował portal DEON.pl, ks Tomasz Halik wskazał, że papież Benedykt nie boi się chrześcijaństwa jako mniejszości. Dodał kilka ciekawych uwag, w tym tę, że soli... wystarczy szczypta. Tak... twórcza, inspirująca mniejszość. Otwarta ale i nie "mamałyga" podrygująca na kaprysy "chrześcijan" u władzy. Czy możliwe jest to w naszym kraju? Tak przywiązanym do "pełnych" kościołów?
Jako osoba świecka pogodziłem się już prawie z faktem, że parafie często są "okupowane" przez różne kółka, pełne kobiet, które niczym owdowiałe Indianki w Amazonii ustawią wszystko "po swojemu". Z proboszczem włącznie. Nie podskoczy im jakiś "oszołom", który naiwnie wierzy, że "czegoś więcej" można dokonać. Choćby namówić w końcu księży, by przy parafiach uruchomili miejsca pracy, solidny, Boży interes połączony z misją społeczną. To z Kościoła wyrosły szpitale i edukacja, a dziś ludzie z jednej wspólnoty nie pomagają sobie np. w znalezieniu pracy, w referencjach choćby...
Zainspirował mnie rekolekcjonista, który podsumował katechezę o pasterzu, który biegnie za jedną zagubioną owcą, która, wracając do wspólnoty, często bywa przez nią ... rozszarpana. Jestem realistą, niestety. Nie ma ideałów, nie ma idealnych wspólnot. Ale tak sobie myślę, że tacy wariaci jak ja mogą nawijać jak stara płyta i stale powtarzać. To także mój Kościół! I mało mnie obchodzą ponure twarze, zblazowane sztywniaki i urzędnicy kościelni. Nie żeby ich lekceważyć, ale po prostu machnąć ręką na zachowania "klasyczne" i podążać po prostu za sercem, a gdzie ono, tam skarb. Jeśli Chrystus będzie pasją serca, czego sobie i innych życzmy, wówczas jest szansa na chrześcijaństwo -reAktywację.
Taka mniejszość może większość wkurzać. Na razie jednak poszukujący autentyczności zasilają protestantów lub mówią po prostu: Kościół to nie dla mnie. Znam kilka osób z takich zborów i rodzin. Jedno, co rzuca się w oczy, to rozczarowanie i nie odnalezienie się w Kościele. To często świetni, zaangażowani i zorientowani biblijnie ludzie. Czasem ich prowokuję i mówię, że Kościół takich pasjonatów bardzo potrzebuje... Ale tyle sobie pogadam. Przesadzam chyba, co?
Skomentuj artykuł