Jak się przezywasz, tak się nazywasz
W Lipsku, w Niemczech, znajduje się Instytut Antropologii Ewolucyjnej Maksa Plancka. To tam w roku 2010 zsekwencjonowano genom neandertalczyka. Zastanawia mnie, dlaczego ten instytut ma w swej nazwie słowo "ewolucyjny". Czy nie wystarczyłoby po prostu INSTYTUT ANTROPOLOGII im...?
Tyle razy już się myliłem, ale tym razem mam rację. Teoria ewolucji ma charakter spekulacji, do "wierzenia". Gdyby było inaczej nie potrzebny byłby dodatek w nazwie instytutów lub innych terminów z tej dziedziny badań.
Oto cytat z artykułu: "Jeszcze niedawno antropolodzy wierzyli, że obok bezpośrednich przodków ludzi współczesnych żyli tylko neandertalczycy. Później okazało się..." - WIERZYLI ?
Coraz częściej tak opisywane są odkrycia antropologów... "Co ciekawe, Svante Paabo, który dokonał zsekwencjonowania genów neandertalczyka stwierdził, że "nie uznaje neandertalczyków za gatunek odrębny od człowieka".
W jaskini Denisowa, w której ponoć odnaleziono "denisowian", odkryto kości brązowookiej, brązowowłosej dziewczyny. Jej szczątki "oceniono" na 80 tys. lat. Ale warstwę, w której ją znaleziono na 30-48 tys. lat. Nie wyjaśniono tych rozbieżności, a może datowanie "zapomina" o zmiennych warunkach atmosferycznych i jest po prostu "do kitu"?
Jaki z tego wniosek ?
Błędnie założono, że instytut i cała antropologia mogą być wyłącznie "ewolucyjne"...
Tu nasuwa się refleksja nad mocą słów i nazewnictwa. Jeśli coś jakoś nazwano, wówczas "wdziera" się to do świadomości społecznej, kulturowej itd. Jeśli w podręcznikach mówi się tylko o jednej z hipotez jak o dogmacie, jeśli Spielberg w filmie o dinozaurach "musi" dodać "info" o 65 mln lat, jeśli instytut badający pochodzenie człowieka nazywa się "ewolucyjnym", wówczas ... bardzo wielu uznaje to za oczywiste i udowodnione.
Jaką siłą jest siła słów pokazuje już Księga Rodzaju. Adamowi dano prawo nazywania innych stworzeń, rzeczy... - i to się dzieje. Nazywamy, próbując zdefiniować to, co widzimy.
Nie domagam się, by ten instytut przemianować na INSTYTUT ANTROPOLOGII KREACJONISTYCZNEJ. Ale na Instytut Antropologii. To wystarczy.
Inspiracja: "Historia ludzi z palca wzięta" Piotr Kościelniak, "Rzeczpospolita" 31.08.2012.
O sile słów niech i to powie: co czuł chromy człowiek przed świątynią, gdy podeszło do niego dwóch ludzi, a jeden z nich rzekł: "Spójrz mi w oczy, nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W Imię Jezusa z Nazaretu, wstań i chodź!" I wstał.
Słowa mają moc.
Skomentuj artykuł