Cywilizacja znikąd
Jeśli już w XIX wieku straciliśmy drogę, to gdzie jesteśmy dzisiaj?
Każda społeczność, kraj lub, ogólnie mówiąc, cywilizacja potrzebuje mieć... grunt pod nogami. Fundament idei i myśli, na których bazuje. Taki ośrodek, sedno kulturowe. Chyba się z tym zgodzimy.
Współczesna kultura sugeruje, że opiera się na badaniach i dokonaniach naukowych. Rządy zajmują się gospodarką i polityką, zaś kwestie natury podwalin cywilizacji pozostawiły "teoretycznie" naukowcom. To sugeruje, że pytania o życie, nasze pochodzenie i przeznaczenie mogą zadawać i odpowiadać na nie wyłącznie tzw. "fachowcy". Najlepiej z rządowych instytutów i szkół. Z dyplomami i tytułami naukowymi. Poglądy pozostałych uznawane są za "folklor".
Jaki jest fundament dzisiejszej kultury?
- Nie był potrzebny żaden stwórca, życie nie ma projektanta, powstało na skutek wielkiego bum bum i milionów lat mutacji ewolucyjnych,
- Przebieg historii jest jasny i klarowny, ze stworzeń prostych wytworzyły się stworzenia skomplikowane,
- Ludzie pochodzą od małp człekokształtnych, kiedyś byli bardzo prymitywni i stają się coraz lepsi, mądrzejsi, doskonalsi,
- Moralność, etyczne zasady zachowania to wytwory kultury grup ludzi dla zachowania porządku i ładu w grupie. Kogoś takiego jak Bóg nie ma.
Już w XIX wieku Bolesław Prus sugerował, że analiza nowych wówczas prądów naukowych prowadzi do wniosku, że ludzkość ... straciła drogę. Wiemy, że fundamentem komunizmu i hitleryzmu były nihilistyczne prace XIX naukowców, a zwłaszcza teoria darwinistyczna z jej postulatem walki i zwycięstwa silnych mięśni, ras i klas. Prymitywna koncepcja "dawania innym w zęby" by przetrwać, zwerbalizowała mechanizm brutalnej siły i terroru. Znamy skutki z historii. Wielokrotnie, od zarania dziejów takie "popędy" były i ... są w człowieku. Nic nowego, ale skala XX wiecznego barbarzyństwa przekroczyła "ludzkie" rozmiary.
Dziś, prawie 70 lat po II wojnie światowej, nadal, w tle naszej kultury cywilizacyjnej, dominuje ta XIX spekulacja, bardziej ideologiczna niż naukowa. Kreacjonizm nie jest dopuszczany jako równoprawna wizja cywilizacyjna. Publikacje i programy telewizyjne o takim spojrzeniu na życie są marginalizowane lub spychane do skansenu, internetu lub bardzo rzadkich konferencji naukowych. Nie mają takie projekty szans na wsparcie finansowe. Wystarczy przeczytać internetowe komentarze na temat tych, którzy dociekliwie pytają o "braki" w teorii doboru naturalnego lub historycznego przebiegu dziejów, by poznać "owoce" neodarwinizmu.
Taka sytuacja jest trudna. Ci, którzy uważają, że wyjaśniono już wszystko, wiedzą wszystko, sugerują, czasem bardzo brutalnie, by "nie dopuścić" do głosu żadnej dyskusji na ten temat. Bo profesor X powiedział to czy tamto...
Jednak predzej czy później musimy i my, w tej naszej cywilizacji, zadać pytanie: skąd pochodzimy i kim jesteśmy, po co istniejemy. Bez odpowiedzi na te pytania szansę ma wyłącznie depresja, nihilizm i ... śmierć. I dlatego dobrze ktoś nazwał nasze czasy cywilizacją śmierci.
Historia się jednak nie skończyła. Wolałbym nie sprawdzać, do czego jesteśmy zdolni, gdy runie społeczeństwo materialnego dobrobytu. ZSRR miał trwać do końca świata, USA dla niektórych także są przedmiotem swoistego kultu. Ale i ich czas może przeminąć. Zwłaszcza wobec globalnego propagowania zachowań wbrew naturze, wbrew... samemu człowiekowi. Nie dziwmy się więc, że i Natura może być wbrew nam...
Dlatego banalne, dla wielu głupie i "bluźniercze" pytania np. o pochodzenie człowieka, a także sugestie, że "pochodzimy z Jego rodu" nadal warto stawiać. By przywracać życiu sens i właściwą miarę. By czynić nas ludźmi, którzy wiedzą, po co żyją.
Bo po co, w imię kogo lub czego żyjesz?
Skomentuj artykuł