Dieta oddiablająca
Szatan potrafi wmówić największemu grzesznikowi, że jest świętym tak samo, jak kreator mody wmawia kobietom, że szkielet to ideał piękna.
Kilka dni temu nudząc się strasznie bawiłem się pilotem od telewizora przeskakując z kanału na kanał. Czynność dość monotonna, acz jak się okazało nader pouczająca. Pomiędzy jednym rozdzierającym ziewem a drugim trafiłem na jakiś „babski” program traktujący o odchudzaniu. To jeden z czterech tematów głównych skierowanych do kobiet, obok mody, seksu i gotowania. Innymi słowy ideałem kobiety według producentów i stacji telewizyjnych jest chudy, dobrze ubrany demon seksu podający do łóżka wyszukane dania...
Ale wróćmy do meritum, nie o ideałach miało być, nawet nie o kobietach. W programie, na który trafiłem przypadkiem, padły słowa pani dietetyk, która stwierdziła, że w diecie nie chodzi o niejedzenie, że ono samo nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest nastawienie. Kobieta musi widzieć cel, do jakiego dąży, musi chcieć osiągnąć swój wymarzony ideał. Inaczej zagłodzi się na śmierć nadal uważając, że jest za gruba. Brak tego celu, brak ideału prowadzi, zdaniem pani dietetyk, do anoreksji. Przy okazji oberwało się też kreatorom mody, którzy wykrzywiają ten ideał promując wychudzone modelki, co zmusza normalne kobiety do ciągłego odchudzania, by dorównać „normom”.
Słuchałem tego wywodu i pomyślałem, że coś w tym jest. W każdym przypadku trzeba wiedzieć, co się chce osiągnąć. Ilu z nas, chrześcijan, podejmuje religijne praktyki nie wiedząc, do czego one mają prowadzić? Ilu z nas nie ma celu, nastawia się wyłącznie na pokazanie tym drugim swojej świętości i ideału? Ilu pości, umartwia się, leży krzyżem, klęczy i... wyniszcza swoją duszę, bo zamiast zbliżać się do świętości popada w duchową anoreksję? Zamiast postu na pokaz powinniśmy sobie zaaplikować dietę oddiablającą. Taką, która pozwoli nam stać się pięknymi duchem a nie wychudzonymi szkieletami bez siły. Szatan też bywa kreatorem podsuwającym nam przed oczy wzorce do naśladowania, które zamiast prowadzić do doskonałości wskazują kierunek odwrotny. A my, zamiast bić się w piersi i prosić Boga o nawrócenie wierzymy w wizję doskonałości i na cały kościół krzyczymy: „Panie! Dziękuję Ci, że nie jestem jak ten celnik...”
Skomentuj artykuł