Geo-nie-logiczny aktualizm
Spokojnie, to tylko próba napisania erraty do niektórych podręczników.
W 1858 r. Antonio Snider-Pellegrini wykonał szkic jednego prakontynentu. W 1885 r. hipotezę te poparł Edward Suess, austriacki geolog. Nadał on pradawnemu lądowi nazwę Gondwana. Geolodzy postawili hipotezę, że Gondwana była lądem południowym, którą od Pra-Eurazji oddzielał Ocean Tetydy.
Jedni geologowie twierdzili, że istniały niejako 2 pralądy. Laurazja i Gondwana, oddzielone Oceanem Tetydy, inni, jak Alfred Wagner, że ląd był jeden. Nazwał go Pangea - Wszechziemia.
Jak było, i jak szybko rozstąpiły się kontynenty? Nie wiem, nie było mnie przy tym. To nas przerasta, podobnie jak bezmiar oceanów, łańcuchy górskie i siła wulkanów. Trudno mi wierzyć w takie sugestie, że np. Alpy "rosły" w tempie 8 mm na rok. Wydaje się, że rzeźba terenu ziemi, poszarpane, "pourywane" wybrzeża czy krajobraz skalny mówią o procesach nagłych.
Aktualizm, będący podstawą podręczników geologicznych, sugeruje, że dawniej procesy przebiegały tak jak dziś, powoli. Odrzucono teorie katastroficzne jako zbyt "fantastyczne". A jednak musimy przyznać, że krajobraz może się zmienić w jeden dzień. W akademickim podręczniku "Historia Ziemi" Steven M. Stanley na stronie trzeciej stwierdza: Chociaż mówiąc o aktualizmie przywołujemy frazę "teraźniejszość jest kluczem do przeszłości", zawarta w niej idea jest tylko częściowo prawdą.
Częściowo prawdą? Czyli aktualizm jest... nieaktualny. A skoro tak, nie bądźmy tak pewni obecnych hipotez przebiegu dziejów, bo o dowodach raczej nie ma mowy. Ktoś spyta: a jakie to ma znaczenie dla nas, dzisiaj? Powinno mieć, bo historia, w tym geologiczna i geograficzna, naprawdę się nie skończyła. Jeśli to prawda, że Ziemia "pęcznieje", a pole magnetyczne "maleje", to starożytne słowa, że "Ziemia przeminie" są aktualne, podobnie jak to, że "Jego słowa nie przeminą". A skoro tak, to...
Skomentuj artykuł