Jezus myśli o Tobie!

Jezus myśli o Tobie!
(fot. shutterstock.com)
neodi / artykuł nadesłany

Moje myślenie o Jezusie to za mało. Muszę uświadomić sobie, że Jezus myśli o mnie. Właśnie w tej chwili! I w każdej innej konkretnej chwili też o mnie myśli.

Naprzeciwko mnie idzie młoda kobieta (dziewczyna?). Mijając mnie, mówi:
- Hej!
Przystanąłem. Ona też. Nie znam jej, jestem pewien! Zdziwiłem się. Przez półtorej sekundy patrzymy sobie w oczy w milczeniu.
- Jezus myśli o tobie. [Z akcentem na "Jezus".]

W pierwszej chwili pomyślałem: "Po co ona mi to mówi? Jestem wierzący, mnie takie zdania niepotrzebne. Ba, nie dalej niż minutę temu wyszedłem z kościoła! A poza tym pewnie jest protestantką...". Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, ona już odeszła. Myślałem, że będzie mówiła dłużej, ale nie - ona od początku miała zamiar powiedzieć tylko to jedno zdanie i zniknąć. Powiedziałem tylko "dziękuję", ale pewnie nawet już nie słyszała. Zostawiła mnie z tymi czterema słowami.

Po chwili - krótszej czy dłuższej, nie wiem - przyszło opamiętanie, zdałem sobie sprawę, że wypadałoby zwalczyć w sobie pychę i przyjąć te słowa z pokorą. Zacząłem rozmyślać. I uświadomiłem sobie, że właśnie teraz, w tej chwili, Jezus o mnie myśli!

To zdanie, które wydało mi się w pierwszym momencie nic nie warte, wypowiedziane do nieodpowiedniej osoby - osoby, która uważa się za dość głęboko wierzącą; która uważa, że lepiej byłoby, gdyby to zdanie trafiło do kogoś innego; która uznała nawet, że była to tak naprawdę zmarnowana próba ewangelizacji! (coś jakby ściągnąć w miarę dobrego, rozwiniętego piłkarza do akademii piłkarskiej i tam próbować szlifować jego talent - czyż nie szkoda czasu obu stron?!) - to jedno zdanie, wypowiedziane przez obcą dziewczynę, stało się dla mnie przełomem.

Bo do tej pory było tak, że to ja myślałem o Jezusie. Może nawet często. Ale to ja myślałem o Nim, koniec. A przecież to nie jest tylko jednostronna relacja. Moje myślenie o Jezusie to za mało. Muszę uświadomić sobie, że Jezus myśli o mnie. Właśnie w tej chwili! I w każdej innej konkretnej chwili też o mnie myśli. Widzi, kiedy się cieszę i kiedy płaczę. Martwi się! Wie, że dzisiejszy dzień może być dla mnie trudny i nie zostawia mnie samemu sobie. On ma plan.

Tak się złożyło, że tamten konkretny dzień miał być z pewnego względu dla mnie trudniejszy, boleśniejszy. Przynajmniej tego się spodziewałem. A Jezus bardzo dobrze wiedział o moich obawach. Chciał koniecznie mi powiedzieć, że wie. I że wszystko będzie dobrze, bo nie zostawi mnie samego.

Troszeczkę się pomyliłem: spodziewane cierpienie nie przyszło tamtego dnia, a dopiero następnego. Ten dzień byłby dla mnie naprawdę bolesny. Ale On rzeczywiście miał plan. Przygotował dla mnie pewną propozycję. Sama ta propozycja mogła spotkać mnie w każdym innym dniu. A On akurat tego dnia pozwolił mi zająć moje myśli czymś innym i odpocząć od cierpienia. Przyniósł mi ochłodę, dał radość i pokazał, że jest ze mną. Tego dnia Bóg w swojej dobroci, szczęśliwym zbiegiem okoliczności (jak to mówimy, kiedy zapominamy o Bożej Opatrzności), zaproponował mi pełnienie służby przy Swoim ołtarzu. Jak mogłem Mu odmówić, skoro dzień wcześniej dał mi znać, że pamięta o mnie? Tym sposobem w wieku 21 (sic!) lat zostałem ministrantem.

To nie była "nieudana próba ewangelizacji". To była bardzo udana próba! Tak, to Bóg postawił tę osobę na mojej drodze (choć nie zdziwiłbym się, gdyby to był anioł, który przybrał ciało człowieka, abym wreszcie przejrzał). Bóg często przemawia do nas przez ludzi, lecz nasza pycha nie pozwala nam odczytać tego przesłania. Bo wiemy lepiej. W moim przypadku na początku tak właśnie było. A On mówi dalej... I myśli o tobie. Tak, właśnie w tym momencie: Jezus o tobie myśli! A jeśli On sam myśli o tobie, martwi się o ciebie, czuwa nad tobą - cóż złego może cię spotkać?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jezus myśli o Tobie!
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.