Lot ku wolności

(fot. Hitched Hiker / flickr.com / CC BY-SA-NC 2.0)
Kamila Rybarczyk

Otwieram oczy. Na budziku wyświetlacz wskazuje parę minut po piątej. Mam wrażenie, że coś mnie wybudziło. Słyszę świergot ptaków mocniejszy niż kiedykolwiek. No tak, wczorajszy wybuch wiosny robi swoje - myślę i zamykam oczy z nadzieją na dalszy sen. Ale świergot wróbli, w tym żywiej przebijający się jeden głos, nie daje mi zasnąć. Dlaczego dobiega on tak intensywnie? - zastanawiam się.

I nagle, słyszę, że ten wyróżniający się ptasi skowycik dobiega z…mojego żyrandola! Po prostu ekstra - myślę - pierwsza wiosenna noc przy otwartym oknie i masz ci "prezent". Co z tym biedakiem teraz zrobić? Otwieram na oścież wszystkie okna, przeganiając z parapetu wypłoszonego kota. Wpada intensywny zapach bzu wypełniając sobą cały pokój.

Zaczynam łagodnie zachęcać ptaszynę, by spróbowała wylecieć na wolność. Patrząc na próby ptaszka - rozbijanie się o sufit, meble, szybę otwartego okna - zrozumiałam, że nie jest to dla niego takie łatwe. Jakby miał opaskę na oczach! Swoim świergotem prosi o pomoc, trzepoce bezradnie skrzydełkami i nie może sam sobie poradzić - mimo, że "droga wolna". Wzdycham do św. Franciszka, aby pomógł biedakowi wylecieć z pułapki.

Nagle, za oknem, rozlega się nowy trzepot skrzydełek i mocniejszy głos innego wróbelka. Jakby w odpowiedzi na pisk uwięzionego. Wsłuchuję się w ptasi dialog. Po chwili uśmiecham się - jasne staje się, że wołającemu o pomoc ptaszkowi, odpowiada drugi wróbelek coś w stylu: już jestem, nie martw się, zaraz ci pomogę. Po czym siada na gałęzi bzu i rozgląda się.

DEON.PL POLECA


Gdy ujrzał rozpaczliwie ćwierkającego pod sufitem współbrata, wleciał do pokoju, zatoczył kółko i wylatując pokazał drogę cierpiącemu na brak wolności. Uwięziony wróbelek zaufał, puścił pazurkami mebel i poleciał w ślad za małym "ratownikiem". Zamykając okna, powiedziałam Bogu: "Dziękuję".

Są takie sytuacje w życiu, gdzie sami sobie nie możemy dać rady. Chcemy doświadczyć uwolnienia, ale nie potrafimy wyjść na wolność. Walimy głową w pancerną szybę, za którą widzimy wyjście. Czasem, by zostawić to, co nas więzi czy przykuwa - jak do inwalidzkiego wózka - potrzebny jest drugi człowiek. Ktoś, kto pokaże nam drogę - tor ku wolności.

Tym torem jest modlitwa uwolnienia. To pięć kluczy, które wkłada ci do ręki sam Jezus. Mogą one otworzyć każde drzwi - nawet te zaryglowane czy zabarykadowane od lat. Potrzeba tylko jednego: wiary i zaufania małego wróbelka…

Więcej na: dom111.pl oraz odnowa.jezuici.pl/szum (zakładka Charyzmaty/Modlitwa uwolnienia)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lot ku wolności
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.