Luka w zbiorowej pamięci
Żyjemy w czasach tzw. efektów specjalnych. Filmy, media aż roją się od tych sztuczek technicznych, które wpływają na naszą wyobraźnię. Kto pamięta ataki na WTC w Nowym Jorku, ten niech sobie sam odpowie, czy nie miał, choć przez chwilę, wrażenia, że ogląda ... film. Ja miałem.
Po co to piszę? By zdać sobie sprawę, że wydarzenia, które się w głowie nie mieszczą, mogły i mogą mieć miejsce naprawdę. Nie tylko w filmach, nie tylko na ekranach kin czy laptopów. Dziś już możemy sobie wyobrazić, że w nasz glob uderza warkocz komety lub jakaś spora planetoida. Nie o eksplozję mi tu jednak idzie, ale o to co po niej...
Śmiało możemy stwierdzić, że po takim wydarzeniu nastąpiłby poważny regres cywilizacyjny. Chyba to jasne, że przynajmniej co poniektóre rządy próbowałyby (próbują?) uchronić grupy ludzi, roślin, zwierząt umożliwiających jako taką ciągłość cywilizacyjną naszego rodzaju. W jednym z programów dokumentalnych widziałem nawet ogromne magazyny z nasionami i roślinami utworzone w litej skale na Spitsbergenie.
Wskazywać czy i co się stanie nie należy do moich kompetencji, ale taki proces mogliśmy już zauważyć w historii. Bo niby dlaczego tak bardzo fascynuje nas starożytność? Obok przeróżnych teorii, czasem wręcz okultystycznych, możemy chyba ogarnąć umysłem, że powstanie starożytnych cywilizacji nie było przypadkiem i że wyłoniły się one po kataklizmie, który unicestwił ich poprzedniczkę - prehistoryczną, przedpotopową cywilizację. Egipt, nazywający siebie Misraim, to potomkowie... Chama, syna Noego. A Szinear to... Sumer, późniejsza Mezopotamia. Chińskie słowo "statek" to znak... ośmiu osób w łodzi. Zainteresowani znajdą to w necie.
W dobie efektów specjalnych chyba możemy to sobie wyobrazić. Ocalała reszta, a zwłaszcza pewne elity (lekarze, inżynierowie, duchowni itd ) mogłyby nadawać ton "nowemu" światu. Platoński opis Atlantydy, a zwłaszcza biblijny, krótki opis prehistorycznych patriarchów sprzed Potopu, a także tezy Samuela Noaha Kramera, który sugerował, że historia zaczęła się w Sumerze, nasuwają się jako jedyny, sensowny trop. O wiele bardziej logiczny niż spekulacje ewolucjonistów, nie potwierdzone żadnymi dowodami, a jedynie agresywnie lansowane w mediach, podręcznikach i instytutach naukowych, i to za publiczne pieniądze.
Są sprawy, które jedynie przeczuwamy. Wielu naukowców zbywa starożytne opowieści i mity, sugerując naszym przodkom tylko niedorozwój. My także używamy metafor, nas także po latach nie będzie można zrozumieć. Możemy jednak dzisiaj, w dobie efektów specjalnych, "rozebrać" niektóre mity na "części pierwsze". Możemy i powinniśmy właśnie w nich szukać swego pochodzenia, swych korzeni, swego potencjału do dobra i zła oraz swej istoty.
Dziś chyba możemy zrozumieć, że mamy poważne luki w zbiorowej pamięci. Nasza obecna kultura od ponad 100 lat ruguje z pamięci biblijne prawdy i fakty historyczne. Ci, którzy nie zgadzają się z darwinizmem, niemal nie mają prawa głosu. Tak oto historia zatacza koło. Niesamowity rozwój technologiczny, kult wiedzy i praktyczny materializm idą w parze z ogromną "dziurą" w pamięci ludzi. Nie wiemy kim jesteśmy, skąd pochodzimy i po co żyjemy. Wydaje się, że ptaki ze swoim GPS-em na pole magnetyczne Ziemi, prowadzą bardziej celowe życie.
Jeżeli pozwolimy sobie na dalsze życie bez korzeni, bez źródeł, bez odniesienia do Stwórcy, pozostaniemy z tą luką w pamięci. Jednak nawet wobec luki w rozumie, utożsamianym z głową, pozostaje jeszcze... serce. To w nim dopiero możemy się odnaleźć. I pojąć to, co niepojęte, bo głowa mała...
Skomentuj artykuł