Mój syn pokazał mi najważniejszą prawdę o Bożej miłości
Cały świat stanął przeciwko mnie! Nie dość, że w pracy nie ma sielanki, to jeszcze cały dom na mojej głowie. Uniosłam głos, złapałam się za głowę, usiadłam ciężko na krześle i zawołałam do syna: „I co ja mam z tobą zrobić?”
My, dorośli, nie potrafimy kochać. Wydaje nam się, że umiemy, ale tak naprawdę daleko nam do tego. Nie wiemy, co to jest miłość. Kojarzymy ją z czymś pomiędzy zauroczeniem, zakochaniem a świętym spokojem. Łatwo nam przychodzi powiedzieć: „kocham cię”, ale wypełnić te słowa stanowi już nie lada wysiłek. Niektórym udaje się trochę sprostać zadaniu, ale inni wciąż mają z tym na bakier.
Pamiętam pewne wydarzenie. Mój syn miał wtedy chyba 8 lat. Po pracy odebrałam go ze szkoły, w drodze do domu zrobiliśmy zakupy, po przyjściu szybko wstawiłam późny obiad. W międzyczasie odrabialiśmy lekcje, które po prostu nie szły jak trzeba. Kursując między kuchnią a pokojem zaczynałam tracić cierpliwość. Bardzo szybko wpadłam w złość. Że staram się, że chcę jak najlepiej, że zupa wykipiała i syn nie rozumie zadania z matematyki, a przecież już prościej wytłumaczyć się nie da. Cały świat stanął przeciwko mnie! Nie dość, że w pracy nie ma sielanki, to jeszcze cały dom na mojej głowie. Uniosłam głos, złapałam się za głowę, usiadłam ciężko na krześle i zawołałam do syna: „I co ja mam z tobą zrobić?”
Jego spojrzenia i słów nie zapomnę do końca życia. To była chwila, ale czas zatrzymał się wówczas na wiele godzin. Moje dziecko spojrzało na mnie tak przejmująco, z miłością, może też ze strachem i smutkiem, i cicho odpowiedziało na moje pytanie, choć z mojej strony było to przecież pytanie retoryczne. Na ten mój wybuch bezsilności mój syn odpowiedział: „Nic. Nic nie rób. Po prostu mnie kochaj…” Nawet nie powstrzymywałam łez. Chwyciłam go w objęcia i prosiłam Boga, żeby nauczył mnie kochać tak, w sposób w jaki mój syn rozumie miłość… Taką prawdziwą…
I tej miłości Pan Bóg uczy mnie codziennie. Dziś kocham bardziej, ale wiem, że daleko mi do ideału. Często się modlę, by Pan Bóg kochał we mnie ludzi, bo moje serce wciąż jest takie egoistyczne i pyszne. A wystarczy odrobina miłości własnej, by przykryła sens miłości prawdziwej. Bezwarunkowej. Tak, prawdziwa miłość nie stawia warunków. Nie wywyższa się i nie szuka swego.
Kiedy poznaję, że kocham bardziej…? Gdy dobro kochanej przeze mnie osoby jest dla mnie ważniejsze niż moje. Miłość jest decyzją i łaską. Będę kochała wtedy, gdy tak postanowię a całą resztę przejmie Duch Święty. Święty Augustyn powiedział, że miłość to wybór drogi miłości i wierność wyborowi. Potrzebne jest pierwszy krok. Moje „tak” dla miłości. Dzięki temu dostaję możliwość uczenia się Szkole Bożej Miłości.
Kochaj mnie…
Nie jak dorośli
Gdy czas sprzyja
I kochać jest łatwo
Kochaj mnie
Jak dziecko
Które nie zastanawia się
Czy kochać jest warto.
Kochaj mnie w ulewie
I w porywistym wietrze.
Kochaj w smutku,
Gdy kochać jest trudno.
Nie chcę miłości,
O której pisali poeci,
Ani pocałunków
Ukrywających kłamstwo.
Po prostu mnie kochaj…
Jak czas kocha swoją wieczność.
Jak nuty melodię
I jak woda źródło.
Bez zastanowienia…
Bez zwątpienia…
W danym słowie…
I w podjętej decyzji.
* * *
Tekst pochodzi z bloga faith-and-love.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!
Skomentuj artykuł