Prześladowany za to, że wierzy
Przeglądałem nie tak dawno raport o prześladowaniach chrześcijan w latach 2007-2008 – Prześladowani i zapomniani. Nigdy wcześniej nie przypuszczałem, iż w XXI wieku, tak ogromna liczba wyznawców Chrystusa może być prześladowana. A jednak...
Na szczęście w Polsce skończyły się czasy, kiedy to ci, którzy kochali Jezusa i pragnęli żyć na Jego wzór, byli na celowniku „czerwonej”, komunistycznej władzy. To przecież w Polsce, tak niedawno wielu ludzi szantażowano, torturowano, męczono i zabijano z powodu przynależności do Kościoła i wyznawanie w nim – mocniej lub słabiej – wiary w Boga.
Ciesząc się dzisiaj z wolności religijnej można powiedzieć, że trudne czasy minęły, a jednak wiele krajów świata nie chce słyszeć o Bogu, nie chce umożliwić wyznawania wiary katolikom. Podobnie jak w początkach chrześcijaństwa przelewano krew za wiarę w Chrystusa, tak dzisiaj podobny obraz dokonuje się w życiu około 200 mln Jego wyznawców, którzy są poddawani brutalnym formom prześladowań. Każdego roku za wiarę w Chrystusa ginie ok. 170 tysięcy ludzi, a w ponad 70 krajach 350 mln chrześcijan poddawanych jest różnym formom dyskryminacji. Nieprawdopodobne, ale prawdziwe… i chyba dlatego w bieżącym roku, 8 listopada po raz pierwszy w Kościele katolickim przeżywano Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym, który ustanowiła Konferencja Episkopatu Polski podczas spotkania na Jasnej Górze 27 listopada 2008 roku. Organizatorem tego dnia jest stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
W ostatnim czasie wspominaliśmy 25 rocznicę męczeńskiej śmierci polskiego kapłana, księdza Jerzego Popiełuszki. Za sprawców jego zgonu uważa się ludzi komunistycznej władzy, którzy - jeśli nie zabili go w sposób bezpośredni, to - z pewnością dysponowali wiedzą na temat przykrych i bolesnych okoliczności. Ów „zwykły” ksiądz zginął tylko dlatego, że wierzył w Jezusa, był księdzem i zło obecne w kraju pragnął zwyciężać dobrem. Czy to wystarczające powody, by pozbawiać kogokolwiek życia? Ci, którzy nie posiadali w sobie dobra, a byli zwolennikami zła, zniszczyli tego, który miał w sobie dobro i chciał tym dobrem dzielić się z innymi. Działanie zabójców wypływało z zazdrości o uczciwe życie, oddane służbie Panu Bogu i ludziom. Władza państwowa nie mogła znieść, że jest ktoś, kto mówi o miłości Boga i zachęca innych do takiej właśnie Miłości.
Nie chcę w żaden sposób oceniać ludzi odpowiedzialnych za śmierć księdza Jerzego, bo nie do mnie należy ocena. Każdy z nas zostanie kiedyś oceniony przez Tego, który wie najlepiej, jednak potępiam czyny zabójców i tych, którzy w jakikolwiek sposób prześladują innych. Nie zgadzam się z takim postępowaniem, ponieważ każdy człowiek – nie tylko chrześcijanin – ma prawo najpierw do życia oraz do wolności, a granicą ludzkiej wolności jest przecież wolność drugiego człowieka! Mordercy księdza Popiełuszki naruszyli jego wolność, co więcej pozbawili go życia, którego darczyńcą i Jedynym właścicielem jest sam Bóg.
Prześladowcy Kościoła łamią podstawowe prawo moralne do wolności, najpierw tej ludzkiej, a później religijnej.
Rozważając zjawisko prześladowań chrześcijan zastanawiam się nad obecną sytuacją, nie tyle w świecie, co w Polsce. Dzisiaj każdy Polak posiada możliwość swobodnego wyznawania wiary w Chrystusa, może korzystać z sakramentów, może bez strachu przekroczyć próg świątyni itd. Przyglądając się dokładniej i obserwując różne sytuacje z życia, bardzo łatwo można dostrzec pod płaszczykiem debat publicznych, luźnych rozmów, programów telewizyjnych, prasy, portali internetowych i innych, mniej lub bardziej nasilone sprzeciwy wobec Kościoła rzymskokatolickiego, połączone z kpiną oraz ironicznymi ocenami.
Pisząc Kościół mam na myśli tak osoby duchowne jak i świeckie. Bardzo często - choć czasami z pewnym utrudnieniem - można w polskich mediach usłyszeć lub przeczytać między wierszami bolesne opinie i słowa kierowane pod adresem Boga, hierarchów kościelnych, czy po prostu ludzi wierzących. Sam wiele razy doświadczałem braku zrozumienia ze strony przypadkowych ludzi, tylko dlatego, że miałem na sobie sutannę lub koloratkę pod szyją.
Często zadaję sobie pytanie: na ile ja osobiście jestem odpowiedzialny za takie właśnie, wrogie nastawienie – ze strony ludzi stojących „obok” Kościoła – do wyznawców Chrystusa? Może za mało dokładam starań, aby mój przykład życia, jako człowieka wierzącego wywarł pozytywny wpływ na współczesnych wrogów Kościoła?
Uniwersalną i podstawową zasadą jest świadomość tego, jakim ja osobiście jestem człowiekiem, a w dalszej kolejności jakim jestem chrześcijaninem, ojcem, mężem, księdzem, politykiem, pracownikiem, szefem…
Być może obecna sytuacja polskiego Kościoła jest właśnie taka tylko dlatego, że nasza wiara, tak naprawdę za mało nas – katolików kosztuje, że z naszą wiarą w żaden sposób nie jest związany trud, wyrzeczenie… Może gdyby prześladowanie dotykało nas dzisiaj w sposób empiryczny, to nasze przeżywanie wiary byłoby żywsze… więcej byśmy od siebie wymagali…bo pragnęli byśmy wewnętrznego wysiłku…
A wiemy z autopsji, że kiedy jest nam łatwo, to nie znaczy, że jest nam dobrze!
Skomentuj artykuł