Świętość urody ci doda
Tylu ludzi chciałoby być wiecznie młodymi i pięknymi. Zmienią sobie męża/żonę, by poczuć się młodziej, fundują sobie różne operacje plastyczne, nie rzadko z marnym skutkiem. Dlaczego? Bo człowiek to nie tylko ciało, ale i dusza.
Kiedy Jan Paweł II był już starszy, biło od niego piękno, mimo że jego ciało było schorowane. Pomimo cierpienia, w jego oczach można było zobaczyć radość. Jak to możliwe? Bo ludzie szczęśliwi są piękni. Tak często ludzie młodzi odwracają się od Kościoła, od Boga, bo są przekonani, że to właśnie On nie pozwala być im ludźmi szczęśliwymi. I dlatego stają się tzw. "wierzącymi-niepraktykującymi" lub po prostu wybierają inną religię albo ateizm. Ale by być naprawdę szczęśliwym, trzeba wybrać Jezusa jako swojego Pana. Papież pokazywał młodym ludziom, że nikt poza Chrystusem nie zdoła im dać prawdziwego szczęścia. Mówił: "w rzeczywistości, kiedy marzycie o szczęściu, szukacie właśnie Jezusa. To On na was czeka, gdy nic z tego, co znajdujecie, nie zadowala was. To On jest pięknem, które tak was pociąga. To On wzbudza w was pragnienie radykalności, które nie pozwala wam iść na kompromisy. To On pobudza was do zrzucania masek, które czynią życie fałszywym. To On budzi w sercach decyzje najbardziej autentyczne, które inni chcieliby przytłumić. To Jezus wzbudza w was pragnienie, byście uczynili ze swojego życia coś wielkiego. Budzi w was wolę pójścia za ideałem. Skłania do tego, byście nie dali się pochłonąć przeciętności".
Dzisiejszy świat dąży właśnie do tego, by człowiek był szczęśliwy, by nie cierpiał, by miał wszystko pod dostatkiem: seks, antykoncepcję, rozwody, aborcję, eutanazję. Przecież powinien być szczęśliwy, dlaczego więc nie jest? Jan Paweł II, zwracając się do młodych, mówił: "rozpowszechniona dziś kultura powierzchowności, która uznaje za wartościowe to, co sprawia przyjemność i wydaje się piękne, chciałaby przekonać ludzi, że aby być szczęśliwym, trzeba odrzucić krzyż. Głosi ideał łatwego sukcesu, szybkiej kariery, życia seksualnego wolnego od odpowiedzialności, wreszcie - życia poświęconego wyłącznie afirmacji samego siebie, często bez oglądania się na innych. Wy jednak, młodzi przyjaciele, miejcie oczy szeroko otwarte: nie jest to droga wiodąca do życia, ale ścieżka prowadząca ku śmierci". Właśnie, by być człowiekiem szczęśliwym, trzeba przyjąć krzyż. Ks. JanTwardowski napisał takie zdanie: "krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej…" Ale krzyż ma sens tylko pod warunkiem, że Jezus jest na nim, że Jezus jest w tym krzyżu, który nas dotyka. Jak pisze bp. Grzegorz Ryś: "bez Jezusa nie próbuj wejść w dramat krzyża, bo cię ten krzyż połamie, zniszczy, zabije".
By być szczęśliwym, trzeba kochać. Według Jana Pawła II "kochać prawdziwie po chrześcijańsku znaczy często iść pod prąd, być człowiekiem szczerym, który zło nazywa złem, a dobro - dobrem i z odwagą decyduje się przeciwstawiać powszechnej tendencji do stawiania miłości na równi z seksem, wartości z sukcesem, autentyczności z pozorami." Gdy chcesz być człowiekiem szczęśliwym, pięknym i zawsze młodym, to bądź człowiekiem świętym! "Świętość jest zawsze młoda! Tak jak wieczna jest młodość Boga" - mawiał Jan Paweł II. Bo tylko święte życie jest życiem wygranym, bo prowadzi wprost do Nieba. Papież Franciszek, zwracając się w Orędziu na XXIX ŚDM, powiedział: "Miejcie odwagę iść pod prąd. Miejcie odwagę prawdziwego szczęścia!" A "prawdziwe szczęście trwa wiecznie i nie może być zniszczone. Wszystko, co nie posiada tych dwóch cech - nie jest prawdziwym szczęściem." /Epiktet z Hierapolisu/. Bo życie nie kończy się tu na ziemi… Ono trwa… A gdy ktoś wybiera grzech i ten grzech nazywa szczęściem, to niestety, jest to bolesna prawda, ale po śmierci nic z tego szczęścia nie zostanie… Jedynie zgliszcza żalu i pretensji do siebie, że przegrało się swoje życie i już nic nie można zmienić…
Skomentuj artykuł