Johann Sebastian Bach i jego rodzina

Johann Sebastian Bach i jego rodzina
(fot. immugmania / Flickr.com / CC BY 2.0)
Logo źródła: Życie Duchowe Anna Woźniakowska/Życie Duchowe

Na przełomie XVII i XVIII wieku rodzina Bachów była jak stare drzewo: głęboko zakorzeniona i szeroko rozgałęziona. Dzieje przodków Johanna Sebastiana prześledzić można do połowy XVI wieku. Wówczas to w 1561 roku w kronikach miasta Wechmar w Turyngii pojawia się nazwisko Hans Bach.

Najprawdopodobniej jego syn Veit Bach, z zawodu młynarz, a z wyznania protestant, wskutek prześladowań religijnych opuścił Wechmar i osiadł na Węgrzech. Ziemia węgierska nie okazała się jednak gościnna i po latach Veit powrócił do rodzinnego miasta. Ta wędrówka prapradziadka Johanna Sebastiana dała niektórym badaczom podstawę do przypisywania wielkiemu kompozytorowi naddunajskiego pochodzenia.

DEON.PL POLECA

Veit wyróżniał się spośród swych cechowych towarzyszy zamiłowaniem do muzyki. Jak pisze Albert Schweitzer, niezrównany badacz życia i twórczości Johanna Sebastiana, "kiedy szedł mleć zboże do młyna, zabierał z sobą cytrę i grał, nie bacząc na hałas i turkot"1. Jego synowie przejęli i rozwinęli te muzyczne zainteresowania. Nie będę tu śledzić losów wszystkich potomków Veita. Powiem tylko, że jeden z nich, Johannes (różne odmiany tego imienia będą najczęściej nadawane synom z jego linii) wyuczył się wprawdzie młynarstwa, ale przedłożył nad nie muzykę. Pradziadek Johanna Sebastiana był pierwszym w rodzinie profesjonalnym muzykiem. Synowie poszli jego śladem.

Bach to znaczy muzyk

W owych czasach dzieci rodziły się licznie i równie licznie umierały. Niemniej rodzina Bachów coraz bardziej się rozrastała. Bachowie byli organistami, muzykami miejskimi, kantorami. Cieszyli się renomą, zajmowali prestiżowe stanowiska nie tylko w ważnych miastach Turyngii, lecz także w Górnej i Dolnej Saksonii. Z czasem nazwisko Bach stało się synonimem muzyka. "Kiedy w 1693 roku w kapeli dworskiej w Arnstadt pojawił się wakat, dwór pilnie poszukiwał Bacha"2.

Co ważne, członkowie tej muzycznej wspólnoty starannie podtrzymywali więzi rodzinne. Do ich zacieśniania niewątpliwie przyczyniał się ówczesny sposób kształcenia muzyków. Bachowie należeli do cechu, a więc każdy z mistrzów miał uczniów i czeladników. Uczniowie przebywali w domu mistrza przez pięć lat, ucząc się gry na wszystkich instrumentach (smyczkowych, dętych i klawiszowych), zasad kompozycji i improwizacji, a także budowy instrumentów. Drugi etap edukacji obejmował, podobnie jak w innych zawodach, dwa lata czeladnikowania spędzanych na wędrówce i kontakcie z innymi mistrzami. Naukę rozpoczynano wcześnie, bezpiecznie więc było samemu uczyć synów albo przekazać ich pod opiekę komuś zaufanemu, najlepiej rodzinie.

Bachowie z reguły terminowali u innych Bachów. W domu Johanna Sebastiana niemal zawsze przebywał jakiś dalszy lub bliższy krewny. Nie brakło też niezamężnych kuzynek lub ciotek pomagających prowadzić gospodarstwo. Co najmniej raz w roku odbywały się rodzinne zjazdy Bachów, najczęściej w Erfurcie, Eisenach lub Arnstadt. Na owych rodzinnych posiadach muzyka odgrywała zasadniczą rolę. Jako dobrzy protestanci wspólne muzykowanie rozpoczynali zawsze od chorału, ale w miarę upływu czasu, a i wypitych trunków, wykonywany repertuar stawał się lżejszy. Bachowie przodowali nie tylko w muzyce, lecz także w zabawie. Zachowany w spuściźnie Johanna Sebastiana Bacha Quotlibet BWV 524 najlepiej o tym świadczy.

Dzieje najsłynniejszego z Bachów

Johann Sebastian Bach był ósmym, najmłodszym dzieckiem Johanna Ambrosiusa, muzyka miejskiego z Eisenach. Niedługo cieszył się pogodnym dzieciństwem. Gdy miał dziewięć lat, zmarła matka, rok później osierocił go ojciec. Johannem Sebastianem i starszym o trzy lata Johannem Jakubem zajął się najstarszy brat Johann Christoph, organista w Ohrdruf. Malcy chodzili tam do gimnazjum, a brat przygotowywał ich do zawodu muzyka. Piętnastoletni Johann Sebastian przeniósł się potem do Lüneburga, by w tamtejszej łacińskiej szkole św. Michała dokończyć ogólną edukację. Tego typu szkoła uprawniała do studiów uniwersyteckich, a te wymagane były przy nominacjach na niektóre prestiżowe stanowiska muzyczne.

Niestety, trudna sytuacja finansowa nie pozwoliła młodemu Bachowi na podjęcie studiów. Musi zadbać o środki do życia. Osiemnastoletni Johann Sebastian zostaje skrzypkiem w kapeli księcia Johanna Ernsta w Weimarze. Po kilku miesiącach przenosi się do Arnstadt, by objąć tam posadę organisty. W 1707 roku widzimy go w Mühlhausen jako organistę u św. Błażeja. Tam też żeni się ze swą kuzynką Marią Barbarą Bach. Po roku wraca do Weimaru, jest nadwornym organistą i muzykiem książęcej kapeli, potem koncertmistrzem. Każda z tych zmian przynosi mu korzystniejszy kontrakt i możliwość rozwoju warsztatu twórczego. W 1717 roku zostaje książęcym kapelmistrzem w Köthen. Kolejne sześć lat będzie w życiu Bacha chyba najspokojniejszym, najbardziej harmonijnym okresem, acz nie pozbawionym dramatycznych momentów.

 

Maria Barbara urodziła siedmioro dzieci, z których przy życiu pozostało czworo. Nie dane jej było oglądać ich dojrzałości. W 1720 roku nagle zmarła. Najstarsza córka Katarzyna Dorota miała wówczas dwanaście lat, Wilhelm Friedemann - dziesięć, Carl Philip Emanuel - sześć, Johann Gottfried Bernhard - pięć. Nic więc dziwnego, że młody wdowiec wkrótce wstąpił w nowy związek małżeński. Anna Magdalena z domu Wülken była, podobnie jak Maria Barbara, córką muzyka, w odróżnieniu jednak od pierwszej żony Johanna Sebastiana sama czynnie zajmowała się muzyką, władała dobrze wykształconym sopranem.

Mężowi dała trzynaścioro dzieci, z których wieku dorosłego dożyło sześcioro. Była nie tylko dobrą gospodynią, matką i macochą, ale stała się pomocnicą Johanna Sebastiana w jego pracy kompozytorskiej. Jej kopie mężowskich rękopisów (każdą partyturę trzeba było rozpisać na pojedyncze głosy) z biegiem czasu tak upodobniły się do oryginałów, że badacze nie zawsze są pewni, czy mają do czynienia z pismem Johanna Sebastiana czy Anny Magdaleny.

Bach odwdzięczał się żonie nauką. Wtajemniczał ją w kunszt realizacji basu cyfrowanego3, podarował też żonie dwie Klavierbüchlein für Anna Magdalena Bach, z których pierwsza zawiera dwadzieścia cztery łatwe preludia klawesynowe, a druga - suity, chorały, a także pieśni religijne, wśród nich jeden z najpiękniejszych liryków miłosnych Bist du bei mir. Ta pieśń długo uchodziła za kompozycję Johanna Sebastiana. Dopiero niedawno odkryto, że jest to aria z zapomnianej opery Diomedes równie zapomnianego dziś kompozytora, rówieśnego Bachowi, Gottfrieda Heinricha Stölzela. Podobne Klavierbüchlein Johann Sebastian sporządził dla swego najstarszego syna Wilhelma Friedemanna. Dla nauki synów napisał także sonaty triowe przeznaczone na klawesyn wyposażony w dwa manuały i pedał, a dziś najczęściej wykonywane na organach.

Gdy dzieci dorastają, Bach zaczyna szukać nowego miejsca pracy. Chce zapewnić synom możliwie najlepsze wykształcenie. Nie w dziedzinie muzyki, to pod jego ręką mają wyśmienite. Chciałby znaleźć pracę w jakimś ośrodku uniwersyteckim, by synowie mogli studiować. Johann Sebastian całe życie miał kompleks braku takiego wykształcenia. Najsilniej doszedł on do głosu w czasie pobytu w Lipsku, w którym z racji zajmowanego stanowiska musiał kontaktować się z władzami uniwersyteckimi nierzadko dającymi mu odczuć, że jest tylko muzykiem cechowym. To, że jest geniuszem muzycznym, nie odgrywało większej roli. Zaczął być doceniany, gdy został nadwornym kompozytorem króla polskiego Augusta III Sasa, jednak uraza pozostała.

Ale to lata późniejsze, na razie z Köthen Johann Sebastian spogląda na Hamburg, który był jednym z najważniejszych ówczesnych centrów muzycznych. Niestety jego konkurent do stanowiska organisty w tamtejszym kościele św. Jakuba wpłacił "z wdzięczności za wybór"4 do kościelnej kasy wystarczająco dużą sumę, by zdystansować Bacha. Gdy w 1722 roku zwolniło się miejsce kantora w kościele św. Tomasza w Lipsku, Johann Sebastian nie miał początkowo zamiaru starać się o to stanowisko, a i rada miejska gdzie indziej szukała kandydata. Wreszcie z końcem roku obie strony doszły do porozumienia. Jak pisał Bach do swego przyjaciela: "Początkowo całkiem mi się to nieprzystojne zdało z kapelmistrza w kantora się zmieniać i stąd też przez ćwierć roku zwłóczyłem z tą rezolucją, ale tak mi to miejsce favorable opisano, że wreszcie, zwłaszcza iż synowie moi do studiów wydawali się skłonni, w imię Pana na krok ten się odważyłem, ruszyłem do Lipska, próbę odbyłem i tak dokonałem tej mutacji"5.

 

Ojcowskie troski i radości

Życie w Lipsku miało blaski i cienie. Pensja i dodatkowe zarobki wystarczały na dostatnie życie, ale konfliktów nie brakowało. Z czasem źródłem kłopotów stali się i synowie, którzy odziedziczyli nie tylko ojcowski talent, lecz także gwałtowny charakter oraz poczucie niezależności niepodbudowane jednak ojcowską prawością. Najstarszy Wilhelm Friedemann studiował w Lipsku prawo. Po trzech latach studiów został organistą w kościele św. Zofii w Dreźnie. Był sławny jako wirtuoz i jako kompozytor. Ojciec uważał go za najbardziej utalentowanego z całego potomstwa, był dumny z jego osiągnięć. Rzeczywiście, zachowane kompozycje Wilhelma Friedemanna świadczą o bujności talentu i wielkiej sile dramatycznej w połączeniu ze świetnym rzemiosłem. Niestety, piękną karierę zniszczył pociąg do kieliszka i postępująca niestabilność emocjonalna. W poszukiwaniu zarobku w późniejszych latach Wilhelm Friedemann posuwał się do fałszerstw, przedstawiając utwory ojca jako własne. Rozproszył też przypadającą mu po śmierci ojca część jego spuścizny.

Wiele kłopotów i przykrości przysporzył ojcu także Johann Gottfried Bernhard, najmłodszy z żyjących synów Marii Barbary. Był utalentowanym organistą, z pomocą ojca otrzymał stanowisko organisty w kościele Mariackim w Mühlhausen. Dwa lata później, także z protekcją Johanna Sebastiana, przeniósł się do Sangerhausen, gdzie miał do dyspozycji jeden z najpiękniejszych instrumentów owej epoki, ale i tę pracę porzucił, co więcej, zniknął. Szukano go pilnie, nie tylko ze względu na jego talent.
Świadczy o tym list Johanna Sebastiana, który pisał do przyjaciela w Sangerhausen:

"Mojego (niestety nieudanego) syna nie widziałem od roku. […] Wtedy opłaciłem nie tylko jego utrzymanie, lecz także weksle z Mühlhausen, jak również zostawiłem parę dukatów na spłatę innych rachunków, w nadziei, że odtąd obejmie nowy genius vitae. Teraz jednak dowiaduję się z największym zakłopotaniem, że jeszcze raz napożyczał tu i tam i że w najmniejszym stopniu nie zmienił swojego sposobu życia, lecz nawet przeciwnie, jest nieobecny i nie dał mi dotąd żadnych wiadomości o miejscu swego pobytu. Cóż więcej mogę powiedzieć lub uczynić? […] Muszę cierpliwie nieść swój krzyż i pozostawić mego wyrodnego syna już tylko Bożemu miłosierdziu"6.

Czy Bach dowiedział się, że rok później jego marnotrawny syn rozpoczął studia prawnicze na uniwersytecie w Jenie, a po kilku miesiącach zachorował i umarł w dwudziestym czwartym roku życia? O jego chorobie, śmierci i pogrzebie nie ma żadnych wiadomości.

Troską napawał także Bacha los Gottfrieda Heinricha, najstarszego syna Anny Magdaleny. Chłopiec wybitnie utalentowany muzycznie cierpiał jednak na rodzaj niedorozwoju umysłowego. Po śmierci ojca opiekę nad nim przejął szwagier, znakomity uczeń Bacha, Johann Christoph Altnickol, mąż Elisabethy Juliany (pozostałe córki Bacha były niezamężne).

Trzech dalszych synów było radością Johanna Sebastiana. Najmniej wiemy o Johannie Christophie Friedrichu, synu Anny Magdaleny. Był podobno spokojnego i pogodnego charakteru, utalentowany muzycznie dobrze wykonywał swe obowiązki. Jeszcze za życia ojca i za jego poleceniem jako nastolatek został muzykiem na dworze hrabiego von der Lippe w Bückeburgu. Spędził tam całe życie.

Gdy w 1750 roku Bach umierał, jego najmłodszy syn Johann Christian miał zaledwie piętnaście lat, ale to jemu ojciec podarował trzy najcenniejsze swe klawesyny. Jak ważna była to darowizna, świadczy fakt, że jedyny raz pozostali bracia powstali przeciw ojcu, chcąc ją obalić. Skapitulowali jednak wobec rodzicielskiego autorytetu.

Johann Christian był tym z synów Bacha, którego międzynarodowa sława usunęła w cień osiągnięcia ojca. Jego życie potoczyło się zgoła inaczej niż reszty rodzeństwa. Po śmierci ojca początkowo przebywał w Berlinie u przyrodniego brata Carla Philippa Emanuela, ale w 1754 roku wybrał się do Italii. Był pierwszym (i jedynym) z Bachów, który opuścił ziemie niemieckie. Znalazł mecenasów w Mediolanie, studiował u padre Martiniego w Bolonii, w Neapolu stał się wziętym kompozytorem oper. Zmienił wyznanie, został katolikiem i organistą w mediolańskiej katedrze. Podobnie jak kilkadziesiąt lat wcześniej Georg Friedrich Haendel wyjechał do Londynu, i jak on zyskał poparcie dworu królewskiego, był nauczycielem muzyki wysokiej arystokracji, twórcą chętnie słuchanych dzieł scenicznych. Ale jego kariera przebiegała znacznie harmonijniej niż Haendla. To on wywarł znaczny wpływ na młodego Mozarta i na ukształtowanie się stylu klasycznego. To on za operę napisaną dla Paryża otrzymał dziesięć tysięcy franków, co było na owe czasy honorarium wręcz astronomicznym.

 

Piękna kariera, choć nie tak spektakularna, stała się też udziałem Carla Philppa Emanuela, drugiego żyjącego syna Marii Barbary. Studiował prawo we Frankfurcie nad Odrą, ale muzyka przeważyła w jego zainteresowaniach. Ciesząc się sławą wybornego klawesynisty, nie bez protekcji ojca został akompaniatorem pruskiego następcy tronu, późniejszego Fryderyka II, wybornego flecisty. Przyczynił się do rozwoju formy sonaty fortepianowej. Józef Haydn twierdził, że studiowanie dzieł "berlińskiego" Bacha otwarło mu nowe drogi w kompozycji. Po latach spędzonych na berlińskim dworze został dyrektorem muzyki kościelnej w Hamburgu. Dbał o spuściznę ojca, wykonał kilka jego utworów, ale wprowadził do nich zmiany zgodnie z duchem epoki. W dobie rokoka i rodzącego się klasycyzmu stary Bach wydawał się zbyt uczony. Co ciekawe, z trzech jego synów żaden nie podjął muzycznej rodzinnej tradycji.

Das Musikalische Opfer - Muzyczny dar

Z berlińskim dworem, a pośrednio z Carlem Philippem Emanuelem, związane jest powstanie jednego z najmniej znanych dzieł Johanna Sebastiana Bacha. Oto gdy w 1747 roku pojechał do Poczdamu, by odwiedzić syna, doszło do spotkania z królem, który dał mistrzowi temat do zaimprowizowania fugi. Johann Sebastian spełnił królewskie życzenie, ale nie był widać zadowolony z rezultatu, bo trzy miesiące później przesłał królowi zbiór utworów zatytułowanych Das Musikalische Opfer, a wywiedzionych właśnie z "królewskiego" tematu. Wchodzące w skład Muzycznego daru kunsztowne fugi, kanony niepozbawione humoru, bo będące muzycznymi zagadkami, wreszcie uwzględniająca królewskie zainteresowania muzyczne trzyczęściowa Sonata na flet, skrzypce i klawesyn świadczą o genialności starego mistrza, który, acz na sto lat przyćmiony sławą synów, odzyskał należne mu miejsce nie tylko w rodzinnej hierarchii, lecz także w muzyce światowej.

Das Musikalische Opfer w całości rzadko pojawia się na estradach. Najczęściej wykonywana jest Sonata fletowa. W porównaniu z innymi kompozycjami Bacha ma też niewielką dyskografię. Najczęściej Muzyczny dar znaleźć można w kompletach dzieł Bacha wydawanych przez poważne wytwórnie płytowe z okazji okrągłych rocznic urodzin lub śmierci Lipskiego Kantora. Znalazłam atoli na Youtubie wykonanie, które mnie urzekło. 18 lipca 2011 roku w starym opactwie cystersów Fontfroide w Narbonne, w ramach organizowanego przez siebie festiwalu Muzyka i Historia w Dialogu Międzykulturowym Jordi Savall wraz ze swym zespołem Le Concert des Nations wykonał Dar muzyczny. Jest w tej prezentacji hieratyczność i spontaniczność zarazem, potęga wieków i współczesna emocja. Warto posłuchać.

***

Anna Woźniakowska (ur. 1942), teoretyk muzyki, krytyk muzyczny, wieloletnia publicystka rozgłośni Polskiego Radia w Krakowie i "Dziennika Polskiego". Opublikowała między innymi: Trzeba umieć marzyć. Rozmowy z Markiem Stachowskim; Rzeki płyną różnymi korytami. Rozmowy z Adamem Walacińskim; Kraków zasługuje na operę.

Przypisy
1. A. Schweitzer, Jan Sebastian Bach, Kraków 1972, s. 81.
2. Ch. Wolff, Johann Sebastian Bach. Muzyk i uczony, Warszawa 2011, s. 47.
3. Bas cyfrowany (basso continuo, generałbas) - w barokowych utworach instrumentalnych linia głosu basowego stanowiąca harmoniczny fundament utworu. W nutach kompozytor umieszczał nad nią cyfry sugerujące realizującemu bas cyfrowany, jakich struktur akordowych powinien użyć. Od jego kunsztu improwizatorskiego zależało, czy ograniczy się do prostych akordów, czy temu wypełnieniu harmonicznemu nada bogatszą postać korespondującą z instrumentami grającymi linię melodyczną utworu.
4. A. Schweitzer, dz. cyt., s. 90.
5. Cyt. za: tamże, s. 91.
6. Cyt za: Ch. Wolff, dz. cyt., s. 469.

Życie Duchowe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Johann Sebastian Bach i jego rodzina
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.