Mały kraj o wielkim sercu
Słońce, turkusowe morze i siedem tysięcy lat historii. Będąc na Malcie nigdy nie jest się zbyt daleko ani od archeologicznych i kulturalnych skarbów, ani od kawiarnianych stolików, sklepów i plaż obmywanych przez czyste i ciepłe morze.
- Pewne słońce, turkusowe i czyste morze i siedem tysięcy lat historii - tak Andrzej Puchacz, dyrektor Ośrodka Informacji Turystycznej Malty zachęcał w Krakowie do odwiedzenia tajemniczych wysp w sercu Morza Śródziemnego.
Malta, Gozo, Comino, ale także Cominotto i Filfa - tworzą niezwykłe połączenie malowniczej natury, pogmatwanych ścieżek historii, dzieł sztuki, a także strategicznego położenia. - Będąc na Malcie nigdy nie jest się zbyt daleko ani od archeologicznych i kulturalnych skarbów, ani od kawiarnianych stolików, sklepów i plaż obmywanych przez czyste i ciepłe morze - zapewniała z kolei Marion Kloster, przedstawiciel Malta Tourism Authority.
Co skusiło pierwszych osadników - historycy i archeologowie twierdzą, że przypłynęli z Sycylii - do osiedlenia się na wyspach przed siedmiu tysiącami lat. Nie wiadomo! Ich wybór potwierdzili jednak kolejni przybysze, chętnie osiedlający się na wystających ze szmaragdowego morza wyspach. Swoją małą ojczyznę uczyni z nich nie tylko Sycylijczycy, ale także Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie, Arabowie, Normanowie, Joannici, a także Francuzi i Brytyjczycy. Każdy odcisnął tu swoje piętno.
Warto wspomnieć i o tym, że w 60 roku naszej ery u brzegów wyspy rozbił się statek z Pawłem Apostołem na pokładzie (przewożono go z więzienia w Cezarei do Rzymu). W czasie kilkumiesięcznego pobytu na Malcie nawrócił on wyspiarzy na chrześcijaństwo. - I dziś każdego przyjmiemy z otwartymi rękami i odpowiednio ugościmy - zapewniał w Krakowie Jeffrey Cutajar, dyrektor Sunroute Hotels oraz prezes Zrzeszenia Maltańskich Hoteli i Restauracji.
- Na Malcie nie można się nudzić - podkreśla dyrektor Puchacz. Kusi przecież Mdina, położona na skalistym płaskowyżu, otoczona solidnymi obwarowaniami, średniowieczna stolica Malty. Spokój Cichego Miasta zakłócają tylko kościelne dzwony, turkot powozów toczących się po brukowanych uliczkach oraz niespieszne kroki turystów myszkujących po tajemniczych zaułkach.
Niezwykła jest także historia obecnej stolicy wyspiarskiego państwa - założonej przez Joannitów w drugiej połowie XVI stulecia Valletty.
Pierwszą siedzibą rycerzy zakonnych, tymczasową jak się im początkowo wydawało, było nadmorskie Birgu. Joannitów chronił tam tylko zamek Sant Angelo. By swoje władanie zabezpieczyć przed zawistnymi sąsiadami Joannici wznieśli na wyżej położonych półwyspach dwa solidne forty - św. Elma na Sceberras i św. Michała na Isola.
W 1565 r. kilkuset rycerzy zakonnych, dwa tysiące Hiszpanów i kilka tysięcy mieszkańców, stawiło czoła - przez kilka miesięcy - 40-tysięcznej armii tureckiej. Nic więc dziwnego, że tę krwawą obronę w historii Malty czci się do dziś i nazywa Wielkim Oblężeniem. By chronić Maltę przed kolejnym atakiem wzdłuż całego, wrzynającego się w morze półwyspu Sceberras, wzniesiono potężne obwarowania.
Kamień węgielny pod budowę Valletty - zaprojektowanej przez Francesco Laparelliego - został położony w 1566 r. Świątynia pod wezwaniem Matki Bożej zwycięskiej była pierwszym budynkiem nowego miasta. W kolejnych latach stanęło siedem siedzib rycerzy poszczególnych prowincji, niezwykły Pałac Wielkich Mistrzów, imponująca katedra św. Jana, Sacra Infirmeria, Teatr Manoela, Biblioteka Narodowa... A przecież to jedynie drobny ułomek tego, co oferuje Malta.
Szczyci się także neolitycznymi świątyniami - uważanymi za najstarsze wolnostojące budowle świata - choćby tajemniczym Hypogeum, Lazurowym Oknem na zachodnim wybrzeżu Gozo (wyspa ta jest także - pół godziny promem od Malty - ojczyzną nimfy Kalipso). Z kolei Comino - w połowie drogi między Maltą i Gozo - to raj dla płetwonurków, żeglarzy, miłośników windsurfingu, wspinaczy, a także turystów lubiących piesze i rowerowe wycieczki.
Do tego kolorowe łodzie, festyny wiejskie, fajerwerki, regaty, zawody, występy, przedstawienia teatralne, a także urokliwe kawiarenki i restauracje oraz kluby nocne. - Na Malcie każdy wybiera to na, co ma ochotę - dodaje z uśmiechem dyrektor Puchacz.
Skomentuj artykuł