Męczennicy z Rwandy
Drzwi domu ustąpiły pod naciskiem oprawców. Ich żądne krwi oczy szukały kolejnych ofiar. Cała rodzina klęczała przed Najświętszym Sakramentem. Matka, wiedząc, co ich czeka, poprosiła o ostatnią chwilę wspólnej modlitwy. W odpowiedzi otrzymała cios maczetą…
Modlitwa o nawrócenie
Cyprian Rugamba znów zniknął z domu na kilka dni. Cała wioska plotkowała o kolejnym romansie. Jego małżeństwo z Dafrozą Mukansangą było na krawędzi rozpadu. Po śmierci swej ukochanej Ksawery, zabitej maczetą przez sąsiadów w czasie fali czystek etnicznych 1962 roku, Cyprian traci wiarę i zaczyna prowadzić hulaszcze życie. Nie zmienia tego nawet małżeństwo, które zgodnie z zawartym wcześniej kontraktem zaproponowała rodzina Ksawery, oferując mu za żonę siostrzenicę zamordowanej. Uroda Dafrozy tylko na chwilę zatrzymuje przy niej męża. Kiedy ta rodzi mu kolejne dzieci, dowiaduje się, że ma on nieślubną córkę. Przygarnia ją. Dafroza żyje w cieniu męża, który najpierw jest cenionym wykładowcą, a następnie dyrektorem Narodowego Instytutu Badań Naukowych i pomysłodawcą Muzeum Narodowego w Butare na południu Rwandy. Pochodząca z głęboko wierzącej rodziny kobieta nie poddaje się, wybacza mężowi jego niewierności i modli się o nawrócenie dla niego. I tak codziennie przez 20 lat…
Matka Boża z Kibeho
Jest to czas, kiedy niedaleko od miejsca, gdzie mieszkają, trwają objawienia Matki Bożej. Do Kibeho ściągają tłumy ludzi nie tylko z Rwandy, ale i z sąsiadujących z nią krajów. Maryja nawołuje: „Okażcie skruchę, okażcie żal, okażcie skruchę! Nawróćcie się, póki jeszcze czas! Módlcie się bez ustanku i bez hipokryzji”. Po latach gdzieś między wierszami Cyprian wyzna, że jego nawrócenie dokonało się pod wpływem objawień Matki Słowa w Kibeho, a wiara objawiła się jak nagły przypływ morza. Jest rok 1982, kiedy prosi o spowiedź. Cyprian nie mówi o tym, co się z nim dzieje, wszyscy widzą jednak dokonującą się w nim zmianę. Zamiast miłosnych piosenek zaczyna tworzyć poezję religijną. Pisze kolejne pieśni, które po dziś dzień śpiewane są w kościołach w ciągu całego roku liturgicznego. Jak mówi pracujący w Butare o. Maciej Jaworski OCD „dziś praktycznie cała Rwanda modli się utworami stworzonymi przez nawróconego Cypriana”.
Tak jak przez wszystkie wcześniejsze lata, Dafroza nadal wspiera swego męża. Razem prowadzą wspólnotę maryjną dla świeckich, którzy pragną zgłębiać i wcielać w życie przesłanie z Kibeho.
Spotkanie z papieżem Polakiem
Ważną cezurą w ich duchowym i zarazem małżeńskim życiu staje się wyprawa do Europy z okazji 25-lecia ślubu. Trafiają wówczas m.in. do Paray-le-Monial, gdzie odbywają prowadzone przez Wspólnotę Emmanuel rekolekcje dla małżeństw. To otwiera im oczy na znaczenie rodziny, jednak prawdziwym gromem z nieba stanie się dla nich spotkanie z papieżem Polakiem na stołecznym stadionie w Kigali.
Sytuacja w Rwandzie jest napięta. Z każdym dniem rosną antagonizmy między dwoma głównymi plemionami Hutu i Tutsi. W czasie spotkania z rwandyjskimi intelektualistami Jan Paweł II mówi o konieczności zaangażowania świeckich w budowanie pokojowego społeczeństwa, o znaczeniu rodziny, o powołaniu do świętości. Te słowa sprowokowały przyjaciela Cypriana, znanego intelektualistę Christopha Mfizi, który zaczepnie spytał papieża: „Czy trzeba czekać na krwawe męczeństwo, by Rwandyjczycy mogli mieć dostęp do beatyfikacji czy kanonizacji?”. Jan Paweł II odpowiedział mu spontanicznie na zakończenie spotkania: „Nikt nie ma monopolu na beatyfikacje czy kanonizacje. Istnieje tylko kwestia dojrzałości. Ewidentnym jest, że Kościoły mające ponad 2000-letnią historię są jakby pierwsze, mimo wielu niedociągnięć w społeczeństwie. (…) Z drugiej strony jestem pewien, że święci znajdują się także wśród was tu zebranych, wśród mieszkańców Rwandy, wśród rwandyjskich małżeństw, rodzin. Jestem o tym głęboko przekonany”. Papież mówił też o swym wielkim pragnieniu wyniesienia na ołtarze małżeństwa. I dodał: „Życzę wam, aby to święte małżeństwo pochodziło z Rwandy”.
Wspólnota Emmanuel w Rwandzie
Spotkanie z Janem Pawłem II i jego słowa stają się dla Cypriana i Dafrozy punktem zwrotnym. Przeszczepiają na rwandyjski grunt Wspólnotę Emmanuel. Mając świadomość tego, jak bardzo zdrada i niewierność niszczy rodzinę, angażują się głównie w pracę z małżeństwami przeżywającymi trudności. Inwestują w wychowanie dzieci i młodzieży. Ich przykład pociąga kolejne rodziny. Wspólnota się rozrasta. Mimo coraz bardziej widocznych nienawiści plemiennych i wojny domowej, która wybuchła tuż po wyjeździe Jana Pawła II, wspólnota gromadzi ludzi z trzech rwandyjskich plemion: Hutu, Tutsi i najgorszych z najgorszych, czyli Pigmejów. Sytuacja z każdym miesiącem się zaostrza. Codziennie giną ludzie. Będący przy władzy politycy proponują Cyprianowi intratne urzędy i dobre pieniądze. Ten odmawia. Każdego, kto odwiedza ich dom, prowadzi najpierw do maleńkiej kaplicy. Gdy ludzie zwracają się do niego o pomoc Cyprian mówi: „Chodź, opowiemy o tym Jezusowi”. Wspólnota zaczyna otaczać opieką ludzi starych, opuszczonych, chorych, potrzebujących. Nikt nie spodziewa się jednak, że wiara jej członków jak w tyglu zostanie wypróbowana w czasie ludobójstwa.
Owoce męczeństwa
Jest 7 kwietnia 1994 roku. Ledwo zaczęło świtać, gdy zebrana w kaplicy rodzina słyszy dobijanie się do bramy i krzyki rozsierdzonych bojówkarzy z oddziałów Interahamwe. Cyprian wie, że czeka ich śmierć. Kiedy oprawcy wkraczają do domu wspólnie razem klęczą przed Najświętszym Sakramentem. W ciągu kilku minut maczetami zaszlachtowano całą rodzinę: matkę, ojca i sześcioro rodzeństwa. Jeden z synów ogłuszony uderzeniem maczety pada na ziemię. Po chwili spada na niego ciało martwego taty. Kiedy się ocknie, poczuje, jak w jego koszulkę wsiąka krew ojca. Przerażony wstrzymuje oddech i wyczołguje się spod zwłok taty dopiero o zmroku, kiedy w okolicy nie słychać już głosów oprawców. Maluch zadzwonił po pomoc do jednego z przyjaciół taty. Ten pod osłoną nocy pochował zabitych. Jest to jeden z nielicznych grobów na rwandyjskiej ziemi, w którym mogła spocząć razem cała rodzina. Inne ofiary ludobójstwa pochowane są w zbiorowych mogiłach lub bezimiennych grobach. Przed prostym, już lekko zmurszałym krzyżem stojącym na ich grobie często modlą się członkowie Wspólnoty Emmanuel. Mówią wprost: „Krew naszych założycieli wydaje owoce”.
Czy Cyprian i Dafroza, spełniając marzenie wypowiedziane przez Jana Pawła II w Kigali, trafią kiedyś na ołtarze nie wiadomo. Wiadomo jednak, że wielu członków założonej przez nich wspólnoty zginęło, ratując swych braci z innego plemienia, dając im dach nad głową czy dostarczając żywność. Horror ludobójstwa w 1994 roku zaledwie w ciągu stu dni pochłonął milion ofiar. Świadectwa bohaterskich postaw dopiero są zbierane, jednak już dziś krew męczenników przynosi stokrotny owoc. Rwandyjska Wspólnota Emmanuel jest jedną z najprężniej rozwijających się na świecie (zaraz po Francji, gdzie powstała). Liczy obecnie ponad 700 członków, którzy odpowiadają na wciąż nowe wyzwania rwandyjskiego społeczeństwa i Kościoła. Swą misję prowadzą w duchu Miłości i Prawdy.
Skomentuj artykuł