Powracający mesjanizm?
Chrześcijaństwo jest religią obietnicy streszczającej się w zapewnieniu, że przyjdzie Mesjasz, który przyniesie człowiekowi wielką amnestię, czyli wybawienie z grzechu, cierpienia i śmierci. Ludzie wierzący wszystkich czasów przymierzali tę rzeczywistość do aktualnej sytuacji historycznej swoich narodów cierpiących z powodu niewoli i ucisku. Wyrażali w ten sposób nadzieję na odmianę tragicznego losu oraz realizację słusznych aspiracji do suwerenności i wolności. Z tego chyba zrodził się mesjanizm.
Wybitny historyk idei, prof. Andrzej Walicki, prowadzi nas do rozumienia samej jego istoty. Mesjanizm zakłada sprowadzenie eschatologii na ziemię, przeniesienie w nasz świat królestwa Bożego oraz oczekiwanie drugiego Mesjasza. Emanacja ducha mesjanizmu przybierała w naszej historii różne formy: od poszukiwania wcielenia „KrólaDucha”, który byłby charyzmatycznym przywódcą, przez celebrowanie klęski narodowej jako duchowego i moralnego zwycięstwa, aż do pocieszania się obecnością wielkich rodaków, którzy uosabiają najwartościowsze polskie ideały. Odpryski idei mesjanistycznych znajdujemy w poczuciu dumy narodowej i „misji dziejowej” wobec świata. W naturalny sposób ożywały one w okresie niewoli, klęsk i tragedii, bo wtedy Polacy ponosili największe ofiary, poświęcając życie dla przyszłej niepodległości oraz ginąc na posterunku w służbie ojczyzny. Trzeba jednak być ostrożnym w nadawaniu znamion mesjanistycznych nagłym wypadkom i klęskom żywiołowym. Mogą one przybrać wtedy płytkie i zwulgaryzowane formy będące w istocie wyrazem religijnego nacjonalizmu lub wręcz agresywnego katolicyzmu politycznego.
Magdalena Bajer zauważa, że myślenie w kategoriach mesjanistycznych może stać się pułapką, jeśli próbuje się manipulować nastrojami w celu budzenia wzajemnej wrogości, tworzenia podziałów oraz obrzucania oskarżeniami i pomówieniami pod adresem domniemanego wroga. Splot symbolicznych i wyjątkowych okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem z 10 kwietnia tego roku znacznie ożywił nastroje z gatunku mesjanistycznych przez to, że niósł w sobie głębsze przesłanie ukryte w tragicznej wymowie faktów. Cały świat usłyszał wtedy o zbrodni popełnionej 70 lat temu na polskich oficerach, sposób przeżywania skutków katastrofy i żałoby narodowej ujawnił Majestat Rzeczypospolitej, na szeroką skalę zajaśniała wspólnota wartości globalnego świata polityki i ekonomii. Pytanie, jakie podsuwa inspiracja mesjanistyczna, dotyczy symbolicznego zdarzeniaznaku, z którego może płynąć wezwanie do przemyślenia przywództwa cywilizacyjnego, jakości spoiwa jednoczącego narody Europy i świata, więzi opartej na wspólnocie ducha, a także spójnej europejskiej polityki historycznej.
Nikodem BończaTomaszewski stara się złagodzić lęk przed mesjanizmem, rozumianym często jako zlepek wszystkich zagrożeń natury ksenofobicznonacjonalistycznej. Tomasz Traczyk przywołuje poglądy niektórych myślicieli, którzy uważają wręcz, że pomyślność Polski zawiera się w swoistym „antymesjanizmie”, czyli w wyzwoleniu polskiej kultury i charakteru narodowego od bliskiego związku z katolicyzmem. Współcześni neopoganie proponują skupienie na takich wartościach, jak nieskalana obcymi wpływami „rodzimość”, czyli kultura naturalna wypływająca wprost z polskiego i słowiańskiego ducha. Może ona rozwijać się jedynie w harmonii z dawną, czyli przedchrześcijańską religią. To dość „oryginalny pogląd”, do którego mamy raczej rzadki dostęp.
Ksiądz Jan Sochoń próbuje odczytywać mesjanistyczne orędzie romantyczne w kontekście współczesnej misji Polski w Europie i świecie. Istotą mesjanizmu jest m.in. przekonanie, że Bóg interweniuje i panuje w historii, zsyłając Zbawiciela, by przyniósł On udręczonej ludzkości upragnioną wolność. Czy mesjanizm – uwolniony od ściśle określonego kontekstu historycznego – jest ciągle aktualny? Czy narody mogą przypisywać sobie misję dziejową we współczesnym świecie? Na czym polegałaby współcześnie np. rola Polski jako czytelnego znaku dla innych narodów? Czy, jak pisze autor, a co potwierdza inspiracja duchowa najsłynniejszej polskiej mistyczki Faustyny Kowalskiej, na byciu „lustrem Ewangelii” dla słabnącego chrześcijaństwa? Czy nie byłoby to wyrazem pychy narodowej albo nieuzasadnionego poczucia wyższości? Być może lektura tekstów tego numeru pozwoli zbliżyć się do odpowiedzi na pytania o aktualność lub wręcz prawomocność mesjanizmu dzisiaj.
W obecnym numerze naszego miesięcznika staramy się spojrzeć głębiej na problem pedofilii, która stała się współcześnie źródłem nadużyć i skandali na skalę niespotykaną wcześniej w historii Kościoła. Na pewno nie wystarczą gesty ubolewania i wyrazy zgorszenia. Trzeba rzetelnie ocenić skalę problemu i jego przyczyny. Chociaż obiektywnie rzecz biorąc, zachowań pedofilskich w rodzinach jest znacznie więcej, bo badania przeprowadzone w USA, Wielkiej Brytanii i Austrii wskazują na nieco ponad 3% przypadków, jakie miały miejsce w Kościele katolickim, to konsekwencje tych czynów są bardzo dotkliwe ze względu na rolę, jaką ksiądz odgrywa w Kościele, w szkole oraz w dziedzinie duchowej i moralnej formacji. Wiedzy na temat pedofilii nie należy ograniczać do ukazywania pojedynczych bulwersujących faktów, ale należy ją rzetelnie pogłębić, przybliżając psychologiczne i środowiskowe uwarunkowania tego zjawiska. W tym numerze „Przeglądu Powszechnego” zamieściliśmy dwa artykuły na ten temat, następne pojawią się w kolejnym. Warto pamiętać, że jeśli nie jesteśmy wiarygodni w mówieniu
o rzeczach bolesnych i trudnych, nigdy nie będziemy wiarygodni w mówieniu o tym, co piękne i wzniosłe. To jest prawdziwe w każdej dziedzinie życia.
Skomentuj artykuł