Te słowa zmieniły jego życie. Cudowne nawrócenie Franciszka Blachnickiego

(fot. Archiwum Główne Ruchu Światło-Życie)

„W tym momencie wstałem z miejsca, zacząłem chodzić po celi i powtarzać sobie ciągle: wierzę, wierzę, wierzę" - wspominał scenę w celi śmierci przyszły ksiądz, który miał zmienić Kościół.

Blachnicki czytał w swojej celi książkę o tematyce religijnej. Nie, nie był nią zainteresowany, po prostu chciał zabić czas, a może chciał jeszcze zastanowić się nad religią, która – choć nadal szanował Kościół – pozostawiała go obojętnym. I nagle stało się coś, co całkowicie odmieniło jego życie. „[…] nagle jedno zdanie mnie poruszyło. Tam było napisane, że w człowieku oprócz duszy i ciała istnieje duch, coś pośredniego między duszą a ciałem. Ten duch może jak gdyby rozwinąć się albo w kierunku ciała i materii, wtedy człowiek żyje tak, jakby był samą materią, albo w kierunku duszy, wtedy człowiek staje się duchowy”, opisuje Blachnicki tamte przeżycia.

I te słowa, zawierające dość oczywistą antropologię chrześcijańską, nic odkrywczego, całkowicie zmieniły jego życie. „W tym momencie wstałem z miejsca, zacząłem chodzić po celi i powtarzać sobie ciągle: wierzę, wierzę, wierzę. Nie wiedziałem jeszcze, w co wierzę. […] To było, jakby ktoś w ciemnej celi przekręcił kontakt. Nagle zalało ją światło, ale jeszcze nie widzę poszczególnych przedmiotów. Na razie tylko światło, ale potem w tym świetle poznaję różne przedmioty”. Dlaczego to właśnie zdanie zmieniło wszystko? Co takiego w nim było? Już jako kapłan z długim stażem, jako założyciel oazy, wyjaśniał, że Bóg posłużył się tymi dość przypadkowymi słowami, by otworzyć jego umysł. „Po prostu, Panie, Ty przyszedłeś, przywróciłeś mi wzrok”, podsumował.

DEON.PL POLECA

Dar wiary, jaki w celi śmierci otrzymał Franciszek, naznaczył jego całe dalsze życie.

(…) To, co się wtedy wydarzyło, zmieniło wszystko. Dar wiary, jaki w celi śmierci otrzymał Franciszek, naznaczył jego całe dalsze życie. „[…] dar wiary, która jako nowa, nadprzyrodzona rzeczywistość została mi wlana w jednym momencie w owym pamiętnym dniu – jako zupełnie nowe, nie ludzką mocą zapalone światło, które świeci nawet wtedy, gdy nie pada jeszcze na żaden przedmiot i trwa cicho, nieporuszenie jak gwiazda, świecąc w ciemnościach i sama będąc ciemnością. Ta rzeczywistość wiary – od tamtej chwili, bez przerwy przez 44 lata, określa całą dynamikę mego życia i jest we mnie «źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu». Nigdy w tym okresie nie przeżywałem wątpliwości co do wiary i nigdy nie miałem innych celów i dążeń, zainteresowań, poza wynikającymi z wiary i skierowanymi ku Ojcu przez Syna w Duchu Świętym, w realizacji wielkiego planu zbawienia. Wszystkie decyzje były podejmowane z motywacji wiary. Wiarę przy tym zawsze pojmowałem jako decyzję osoby, polegającą na oddaniu siebie, i moje zaangażowanie – przynajmniej na płaszczyźnie intencji – było niepodzielne”, pisał czterdzieści cztery lata później w swoim Testamencie kapłan Franciszek Blachnicki.

Fragment pochodzi z książki "Franciszek Blachnicki. Ksiądz, który zmienił Kościół". Więcej znajdziesz tutaj >>

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Te słowa zmieniły jego życie. Cudowne nawrócenie Franciszka Blachnickiego
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.